Konbanwa!!
Niespodzianka! Wiem,
że już dawno nie pisałam, ale naprawdę nie miałam weny no i powiem szczerze, że
czasu też nie. A poza tym miałam załamanie nerwowe i to też się przyczyniło do
tego, że nie miałam ochoty pisać. Ten rozdział pisałam przez bardzo wiele
miesięcy, małymi kroczkami. Mam nadzieje, że się Wam spodoba i, że stwierdzicie,
że warto było na to czkać. I w ogóle mam nadzieje, że ktoś jeszcze czyta moje
wypociny. Przepraszam bardzo, że musieliście tyle czekać. Pozdrawiam Was gorąco
i zapraszam do lektury.
Rozdział 67
– Itaś!!! – Rozległ się piskliwy
krzyk Deidary i po chwili blondyn zawisł na szyi starszego Uchihy. – Gdzie żeś
był słońce ty moje?! Sasori nie wrócił z kibla. Nie powiem brzydkiego słowa, że
zapewne konia sobie wali i to bez mojej pomocy! I nagle ty mi też gdzieś
znikasz! Twój brat i Naruto są tak bardzo zajęci sobą, że nie chcą nawet
słyszeć o tym by mnie przygarnąć! Czuję się taki samotny! Niech mnie ktoś
przytuli!
– Rozumiem, że to jeden z twoich
kumpli, który należy do Wielkiej Trójcy? – stwierdziła Katsumi.
– Hehe… Tak. To…
– Deidara. – Przerwał mu blondyn
łapiąc dziewczynę za dłonie. – Miło mi poznać. No, no Itaś! Ładną sobie pannice
przygruchałeś.
– Dei mógłbyś przestać. – Uchiha
próbował zepchnąć z siebie przyjaciela.
– Może być mi wreszcie
przedstawił swoją panią. – Uśmiechnął się szeroko, a po chwili wbił w Itachiego
smutne spojrzenie. – To znaczy, że dzisiaj w nocy nici z trójkącika? Bo wątpię,
żeby twoja dziewczyna chciała się dołączyć.
– Deidara! Przez ciebie wychodzę
na niewyżytego erotomana – wyszeptał mu do ucha.
– Bo jesteś niewyżytym
erotomanem! – wydarł się blondyn.
Katsumi zaczęła się głośno śmiać.
– Dei to jest Katsumi Sayuki. – Przedstawił
dziewczynę.
– Miło mi poznać. – Uśmiechnął
się szeroko. – Zaraz przedstawię ci mojego chłopaka. Muszę tylko znaleźć tego
pedała. – Ostatnie zdanie powiedział jakby do siebie. – Jak go znajdę to tak go
załatwię, że nie będzie mógł siedzieć przez tydzień.
– Dei pragnę ci przypomnieć, że
to ty jesteś uke. – Zaśmiał się Uchiha.
– To nie znaczy, że nie mogę go
ukarać za to, że mnie zostawił!
– No dobra idź go już poszukaj.
Katsumi przysłuchiwała się całej
tej rozmowie i uśmiech nie schodził jej z twarzy.
– Czy to na pewno dobry pomysł
posyłać go na poszukiwania? Nie zrobi krzywdy swojemu chłopakowi? – zapytała
jak blondyn się oddalił.
– Deidara? – Zdziwił się Itachi i
po chwili zaczął się głośno śmiać. – Znając ich szybko się pogodzą. Chodź przedstawię
cię mojemu bratu. – Poprowadził ją do stolika, przy którym siedzieli Naruto i
Sasuke. – Kochani to jest Katsumi Sayuki. A to mój młodszy brat Sasuke i jego
chłopak Naruto.
– Cześć – przywitała się
dziewczyna.
Sasuke spojrzał na nią uważnie.
Pod wpływem czarnego spojrzenia, dziewczynie zrobiło się bardzo niezręcznie. Po
chwili młodszy Uchiha oberwał w głowę.
– Draniu jeden! To niegrzeczne
tak się gapić! – wydarł się Naruto. – Czy ty na wszystkich musisz patrzeć w ten
sposób?
– To bolało Młotku!
– I miało boleć. – Uzumaki
spojrzał na dziewczynę i uśmiechnął się szeroko. – Proszę siadaj. I nie
przejmuj się tym głupkiem.
– Ja ci dam zaraz głupka –
mruknął.
Jednak Naruto nie zwrócił na to
uwagi tylko uśmiechał się szeroko do dziewczyny.
– Przestań się tak do niej
szczerzyć – warknął.
– No co ty? Zazdrosny jesteś
kotku? – Zaśmiał się głośno.
– Ile razy mam ci jeszcze mówić,
żebyś mnie tak nie nazywał?
– Tyle ile razy cię tak nazwę,
kotku.
– Jak mogłeś zostawić mnie samego
na tak długo?! – wydzierał się Deidara.
Właśnie podchodził chwiejnym
krokiem do stolika, a za nim szedł Sasori.
– O co ci chodzi? To już do kibla
nie można iść? – Wzruszył ramionami rudzielec.
– Można! Ale nie na tak długo.
Przyznaj się co tam robiłeś?! – dopytywał się blondyn i zaczął kłuć placem w
jego klatkę piersiową.
– A co można robić w kiblu?
– No my robimy dużo fajnych
rzeczy – zastanowił się Dei.
– Jeszcze raz nazwiesz mnie
kotkiem, to…
– To co kotku?
– Naruto nie przeginaj pały.
– Twoją chętnie bym przegiął –
przysunął się do niego bliżej i pocałował namiętnie w usta.
– Jeśli chciałeś sobie ulżyć, to
mogłeś mi powiedzieć, chętnie bym ci pomógł – powiedział z wyrzutem Deidara
siadając koło Itachiego.
Starszy Uchiha spojrzał na
Katsumi i uśmiechnął się przepraszająco. Chyba źle zrobił przyprowadzając ją do
towarzystwa napalonych na siebie i kompletnie pijanych gejów. Ale dziewczyna
zaczęła się głośno śmiać. Najwyraźniej pasowało jej to towarzystwo.
– Jakoś ci to wynagrodzę skarbie.
– Sasori położył dłoń na udzie swojego chłopaka.
– Ty mi tu teraz nie skarbuj.
– A może chcesz zatańczyć? –
zapytał Itachi, żeby odwrócić jej uwagę od napalonych chłopaków.
– A bardzo chętnie. – dziewczyna uśmiechnęła
się ciepło do niego.
Brunet wstał i podał jej rękę, a
po chwili już kołysali się na parkiecie w rytmie wolnej piosenki.
Sasuke obserwował uważnie swojego
brata i zmarszczył brwi.
– Ej. O co ci chodzi? – zagadnął
do niego Naruto.
– Znowu przygruchał sobie jakąś
laskę, a jutro nawet nie będzie pamiętał jej imienia. – mruknął pod nosem.
– Oj Sasuke. – Naruto zarzucił mu
rękę na szyję. – Ty się o niego martwisz. Ale z ciebie troskliwy braciszek.
– O czym ty gadasz Młotku? Gówno
mnie to obchodzi z kim się prowadzi ten debil.
– Hai, hai. – Zaśmiał się
blondyn. – Przeczysz samemu sobie. No przecież wiem, że go kochasz i chciałbyś,
żeby Itachi był tak szczęśliwy jak my.
– Skoro robiłeś sobie sam dobrze,
to zapomnij, że dzisiaj dam ci się przelecieć. – Naruto i Sasuke spojrzeli na
Deidarę, który ostentacyjnie odwrócił się plecami do swojego chłopaka, i
zaczęli cicho chichotać. – Na Itachiego też nie masz co dzisiaj liczyć, bo
poznał jakąś laskę.
– Dei daj spokój – westchnął
głośno Sasori.
– A wam co tak wesoło? – blondyn
posłał młodszym, chichoczącym chłopakom gniewne spojrzenie. – Zobaczymy jak wy
będziecie się zachowywać, gdy będziecie mieli taki staż jak my.
– Oj no dobra. Dosyć już mam tych
twoich humorków. – Sasori złapał mocno swojego chłopaka za rękę i zaczął go
gdzieś ciągnąć. – Wybaczcie nam chłopaki, ale muszę go troszkę uspokoić, bo
będzie się do wszystkich dopierdzielać. Chodź skarbie.
– Ty mi tu teraz nie skarbuj
pedale jeden! – krzyczał blondyn, ale posłusznie poszedł za rudzielcem.
– Ależ oni są popierdoleni –
skomentował Sasuke.
– Ale w pozytywnym znaczeniu tego
słowa. W życiu nie spotkałem bardziej zakręconych ludzi – zachichotał Uzumaki.
– A ja podałbym kilka przykładów.
– Niebieskooki spojrzał na niego pytająco. – Kiba, Shikamaru, Neji, Gaara, Sai.
No i przede wszystkim taki jeden porąbany, blondwłosy Młotek.
– Sam jesteś porąbany Draniu.
– Więc dobrze się dobraliśmy. –
zachichotał Sasuke.
– A już myślałam, że twój brat
nie potrafi się uśmiechać – odezwała się Katsumi do Itachiego, gdy przez jego
ramię zobaczyła śmiejącego się nastolatka.
– To dzięki Naruto. On bardzo go
zmienił.
– Cudownie jest mieć kogoś, kto
cię kocha. Ja niestety nie miałam okazji sprawdzić jak to jest.
– Ja też. – Itachi spojrzał na
dziewczynę.
Przez dłuższą chwilę spoglądali
na siebie, kołysząc się w rytm wolnej piosenki.
– Ładnie z nią wygląda –
powiedział Naruto dziwnie rozmarzony obserwując Itachiego i Katsumi.
– Jutro nawet nie będzie o niej
pamiętał – odpowiedział młodszy Uchiha.
– Dlaczego taki jesteś. Skąd możesz
wiedzieć, co będzie jutro?
– Nie wiem. – Nagle telefon
Sasuke zaczął wibrować. Wyjął go i spojrzał na wyświetlacz. – Musimy się
zbierać, jeśli chcemy dobrze wyglądać przy rodzicach. Pojdę zamówić taksówkę i
pożegnać się z Karin, a ty idź po tego głąba.
– Sasuke dlaczego jesteś takim
nieczułym Draniem? – Naburmuszył się Naruto.
– Spotkamy się przed wejściem do
klubu.
Naruto podniósł się z miejsca i
podszedł do tańczącej pary.
– Itachi musimy już się zbierać. Po
południu odbieramy rodziców z lotniska. Sasuke poszedł zamówić taksówkę.
– Wiesz co Naruto. – Starszy
odciągnął chłopaka na bok. – Sami jedźcie do domu.
– Ale Sasuke…
– Chciałbym jeszcze trochę
zostać. A poza tym będziecie mieli dla siebie więcej prywatności. Jeśli wiesz o
czym mówię? – Blondyn zarumienił się delikatnie. – Nacieszcie się jeszcze sobą.
Po powrocie rodziców będzie to bardzo trudne. No a teraz spadaj już do swojego
kochasia. – Zaśmiał się Itachi i popchnął Uzumakiego w stronę drzwi.
– Jeśli nie wrócisz na czas…
– Wiem, wiem. Sasuke mnie zabiję.
– przerwał mu starszy. – Biorę to na siebie. Miłej zabawy.
Naruto już miał odejść, gdy coś
mu się przypomniało. Wrócił z powrotem do Itachiego. Spojrzał na Katsumi.
– Miło mi było cię poznać. Mam
nadzieję, że się jeszcze kiedyś spotkamy. – Uścisnął jej rękę.
– Mi też było miło Naruto. Do
zobaczenia. – Uśmiechnęła się serdecznie.
Tymczasem Sasuke czekał już przed
klubem, koło taksówki i, jak to Uchiha, zaczynał się już niecierpliwić.
– No nareszcie. Co tak długo? –
zapytał, gdy zobaczył wychodzącego blondyna. – Gdzie Itachi?
– Powiedział, że chce jeszcze
zostać.
– Co za palant! Po południu
wracają rodzice i będzie nieprzytomny. – Wściekły zaczął iść w stronę wejścia
do klubu.
– Oj daj mu spokój. – Blondyn
złapał go za rękę. – Daj mu się wyszaleć. Za kilka godzin będzie musiał udawać
porządnego syna, a…
– Naruto on nigdy nie udaje porządnego syna –
przerwał mu.
– A my niekochających się braci –
dokończył. Przybliżył się do Uchihy i dodał szeptem. – Mamy dla siebie jeszcze
kilka godzin. Może to wykorzystamy?
– Naruto, twoje argumenty są
bardzo przekonujące. – Objął go w pasie i wycisnął na jego ustach namiętny
pocałunek.
Chwilę później siedzieli już w
taksówce. Jechali w milczeniu. Obaj patrzyli zamyśleni w zmieniający się za
oknem krajobraz. Na twarzy Naruto widniał delikatny uśmiech. Dzisiejszy dzień
zdecydowanie należał do jednych z najszczęśliwszych dni w życiu.
– Eh…
Gdybyśmy już zawsze mogli tak otwarcie okazywać sobie uczucia bez ukrywania się
po kątach – myślał.
W pewnym momencie poczuł na swoim
kolanie dłoń . Spojrzał zaskoczony na Sasuke, który jak gdyby nigdy nic
wpatrywał się cały czas w okno. Dłoń bruneta sunęła coraz wyżej i wyżej. Naruto
wstrzymał powietrze.
– Co ty wyprawiasz Draniu?
Jeszcze nie jesteśmy w domu – odezwał się, gdy dłoń kochanka zatrzymała się na
jego kroczu.
– To wszystko przez ciebie. –
Sasuke spojrzał na niego. – Nie trzeba było się tak przesłodko uśmiechać. –
Pocałował go czule w usta.
– Sasuke. Kierowca – wyszeptał,
gdy dłoń ukochanego naparła mocniej na jego przyrodzenie.
– Przecież dobrze wie skąd
wyszliśmy.
– Ja jednak wolę robić takie
rzeczy w nieco mniejszym gronie. Takim dwuosobowym najlepiej.
– Nie sądzisz, że to dodaje
trochę pikanterii? – złożył na jego ustach namiętny pocałunek. – Nie mów mi, że
ci się nie podoba. Twoje ciało mówi samo za siebie.
– No dobra. Wiem, że jesteś
pijany, napalony i zakochany, ale mógłbyś się jeszcze troszeczkę wstrzymać.
Zaraz będziemy w domu, a tam będziesz mógł robić co zechcesz.
– Hehe… Biorę cię za słowo
kochanie.
Naruto zarumienił się lekko,
słysząc jak Uchiha go nazwał. Westchnął głośno, wziął rękę bruneta, która cały
czas spoczywała na jego kroczu i splótł swoje palce z jego.
Bez większych ekscesów dojechali
do domu. Gdy tylko zamknęły się za nimi drzwi, Sasuke przygwoździł blondyna do nich,
całując namiętnie. Naruto jęknął z bólu czując wbijająca się w jego plecy
klamkę.
– Przepraszam – wyszeptał Uchiha
między pocałunkami.
– Przeprosiny miałby sens, gdybyś
naprawdę żałował – zachichotał Naruto. – Chodźmy do naszego pokoju – dodał,
wsuwając dłoń pod bluzkę bruneta. – Nie mogę się doczekać, aż pozbędziesz się
tych ciuchów.
– Co ci się w nich nie podoba?
– To że są na tobie.
– Ale ty jesteś napalony.
– A niby czyja to wina?
– Hmm… Przypuszczam, że pewnego
przystojnego i seksownego bruneta.
– I bardzo zarozumiałego.
– Ale i tak mnie kochasz.
– Taa.
– To nie było zbyt
przekonywujące.
– Przekonam się w inny sposób. –
Naruto uśmiechnął się uwodzicielsko, odsunął się od ukochanego i zaczął się
rozbierać, co nie szło mu najlepiej z jedna ręką w gipsie.
– To też nie wygląda zbyt
przekonywująco – zachichotał Uchiha.
– Ty cholerny Draniu! – wydarł
się Naruto i zrobił obrażoną minę. – Gdybym nie miał tej przeklętej ręki w
gipsie, to bym ci zrobił taki striptiz, że twoja szczęka uderzyłaby z wielkim
hukiem o podłogę!
– Dobrze kochanie. Biorę cię za
słowo. – Przez ton głosu Sasuke, blondynowi przeszły ciarki po plecach.
Uwielbiał te uwodzicielskie nuty i te pełne pożądania czarne oczy. – A teraz
pozwól, że twój cholerny Drań zajmie się resztą.
Uchiha zaczął powoli zdejmować z
siebie ubrania, nie tracąc kontaktu z niebieskimi oczami, w których, w miarę
zrzucania kolejnych części garderoby, pojawiało się coraz więcej pożądania. Gdy
był już w samych bokserkach, wbił się namiętnie w usta ukochanego. Zamknął go
szczelnie w swoich ramionach i zaczął go pchać po schodach w kierunku ich
pokoju. Po drodze zdejmował ubrania z Naruto.
– Moje czy twoje? – zapytał gdy
plecy blondyna uderzyły w drzwi od ich pokoju.
– A co to za różnica?
Blondyn wymacał klamkę i otworzył
drzwi. Sasuke popchnął chłopaka ma łóżko i obserwował jego zarumienianą twarz.
– Co? – Uzumaki poczuł się lekko
zmieszany.
– Jesteś przesłodki.
– Ile razy ci mówiłem, żebyś tak
do mnie nie mówił? – Blondyn uśmiechnął się zalotnie i dodał. – Kotku.
– Prosisz się bym cię zgwałcił.
– O tak panie Uchiha. Bardzo
proszę zgwałć mnie. – mówiąc to rozszerzył nogi.
– Naruto jesteś niemożliwy. –
Sasuke pochylił się nad chłopakiem i pocałował namiętnie. – A ludzie się
dziwią, że za tobą szaleję.
– No właśnie. Nie rozumiem tego.
Jak można za mną nie szaleć? – zachichotał blondyn i zarzucił rękę na szyję
ukochanego, przyciągając go do siebie jeszcze bliżej.
Uchiha ponownie wbił się w jego
usta. Naruto zanurzył palce w czarnych włosach, oddając namiętny pocałunek.
Sasuke pieścił opuszkami twarz ukochanego. Oderwał się od jego warg i spojrzał
w niebieskie oczy.
– Jesteś taki piękny – wyszeptał.
– Hehe ty też – zachichotał
blondyn. – Będziesz mi cały czas prawił komplementy, czy skończysz to co
zacząłeś w taksówce, panie Uchiha?
Sasuke uśmiechnął się zadziornie.
– A co ja niby zacząłem robić w
taksówce? Wiesz jestem pijany i mógł mi się urwać film. Musisz mi powiedzieć,
co chcesz żebym ci zrobił.
– Chciałbym żebyś kochał się ze
mną tak mocno, żebym zapomniał o całym świecie.
Sasuke wbił się ponownie w
ukochane usta. Uwielbiał ich miękkość i smak. Po chwili zaczął obsypywać
pocałunkami szyję ukochanego. Naruto odchylił głowę do tyłu. Jego dłoń błądziła
po plecach kochanka. Brunet całując i kąsając śniadą skórę przesuwał się coraz
niżej. W ślad za ustami przesuwały się też jego dłonie, doprowadzając powoli
Naruto do białej gorączki. Sasuke czuł pod placami napinające się mięśnie.
Odczuwał coraz bardziej ogarniający go żar. Liżąc ciało kochanka zawędrował z
powrotem do jego ust. Zaczął się ocierać o blondyna. Naruto oddychał coraz
szybciej i gwałtowniej. Od czasu do czasu wyrywały się z niego głośniejsze
westchnienia. Przejechał dłonią po plecach bruneta i gdy zahaczył o bokserki
zsunął je z niego.
– Sasuke – wysapał blondyn.
– Cierpliwości kochanie –
wyszeptał Uchiha, przygryzając jego małżowinę.
– Wiesz, że cierpliwość nie jest
moją mocną stroną. Zwłaszcza w tych sprawach.
– Pozwól mi się tobą nacieszyć. –
Pocałował go namiętnie w usta.
Naruto zatopił palce w hebanowych
włosach i odwzajemnił pocałunek.
– Sasuke tak bardzo cię pragnę.
Nie wytrzymam już dłużej. Chcę cię poczuć w sobie i to zaraz.
– Naruto. – Brunet oparł czoło o czoło kochanka. –
Jesteś niemożliwy. I jak ja po takim tekście mam się kontrolować?
– Nie masz się kontrolować
Uchiha.
– Dobra, sam tego chciałeś.
Brunet złapał go pod kolanami,
zarzucił jego nogi na swoje ramiona i wszedł w niego jednym, mocnym ruchem.
– Ach… Jak dobrze… – wysapał
Uzumaki, całując ukochanego namiętnie w usta. – Jeszcze Sasuke…
Sasuke wyszedł z niego powoli, po
czym wszedł ponownie mocnym ruchem, a z gardła Naruto ponownie wyrwał się
głośny jęk.
– Mocniej i szybciej – wyjęczał.
Zatracając się w zmysłowym tańcu
języków Sasuke przyspieszył, a Naruto wychodził mu na spotkanie biodrami.
Uchiha przygryzł ucho kochanka gdy poczuł zaciskające się na jego męskości
mięśnie. Blondyn odchylił głowę do tyłu gdy poczuł dotyk palców czarnookiego na
swoim penisie. Jęknął głośno zaciskając mocniej mięśnie. Sasuke zaczął szybciej
poruszać biodrami i dłonią. Blondyn wił się pod nim, jęcząc coraz głośniej.
Ogarnęła ich największa fala rozkoszy i doszli ze swoimi imionami na ustach.
Uchiha opadł na ciało kochana, a Naruto głaskał go czule po plecach.
– Tak bardzo cie kocham –
wyszeptał brunet.
– Ja ciebie też. – Niebieskooki uśmiechnął
się szeroko.
Sasuke wyszedł z niego i położył
się obok obejmując ukochane ciało, oparł głowę na unoszącej się w powoli
uspokajającym się oddechu klatce piersiowej.
– Sasuke trochę zimno.
Uchiha dźwignął się niechętnie,
nakrył ich kołdrą i położył się w takiej samej pozycji. Tak przytuleni zasnęli spokojnym
snem.
C.D.N
Przepraszam za błędy, ale nie miałam czasu tego poprawić.