Uwaga!!

Uwaga!!!
Jest to blog o tematyce yaoi. Yaoi opowiada o miłości zarówno psychicznej, jak i fizycznej między dwoma mężczyznami. Lżejszą formą yaoi jest shounen-ai. Jeśli jesteś homofobem, albo taka tematyka ci nie pasuje to opuść tego bloga. Pozostałe osoby zapraszam do lektury i komentarzy.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Jeśli chcecie być informowani o nowych rozdziałach piszcie na moje gg: 9274038. Od pewnego czasu nie działają mi konferencje, więc o nowych notkach będę Was informowała i moim opisie.

piątek, 25 grudnia 2015

Rozdział 68

Witajcie kochani!
Z okazji Świąt mam dla Was 2 prezenty jednej jest poniżej, a drugi na moim drugim blogu:


Życzę Wam zdrowych, pogodnych, pełnych ciepła i miłości Świąt.

I przepraszam, że tak długo musieliście czekać na następne rozdziały. Mam nadzieję, że teraz będzie lepiej. Miałam w głowie pewną wizję tego co będzie się teraz działo, ale miałam problem, żeby to przelać w słowa.
Życzę przyjemnej lektury.
Wasza Hikaru-chan
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

Rozdział 68

– AAAAAA!!! Niech to szlag! – Chłopców wyrwał ze snu głośny krzyk Itachiego i po chwili starszy Uchiha wparował do ich pokoju. – Błagam powiedzcie mi, że ta piękna dziewczyna, z którą spędziłem wczorajszy wieczór i prawie pół nocy to nie był wytwór mojej wyobraźni.
Sasuke spojrzał na blondyna wzrokiem mówiącym „A nie mówiłem” i ignorując brata wtulił się ponownie w kochanka.

Tymczasem Itachi usiadł na krześle przy biurku i oparł głowę na rękach.
– Ależ mi głowa napierdala – jęknął. Naruto spojrzał na niego. – Ale ze mnie idiota.
– Pff. A to mi nowina – prychnął Sasuke.
– Sasuke przestań – skarcił go blondyn.
– Zawsze tak jest.
– Nareszcie poznałem cudowną dziewczyna, a wszystko co o niej wiem to jak ma na imię i nazwisko. Zapomniałem wziąć od niej numer telefonu. Ale ze mnie cymbał. I pewnie już jej nigdy nie zobaczę.
– Itachi świat nie jest taki duży jak ci się wydaje – pocieszał go Naruto.
Starszy Uchiha spojrzał na blondyna i jednym susem położył się po jego drugiej stronie.
– Naruto jaka szkoda, że nie jesteś moim prawdziwym bratem. – Wtulił się w niego. –  Ty to zawsze umiesz człowieka pocieszyć. Nie to co ten tutaj.
– Itachi zabieraj swoje łapska od mojego chłopaka – warknął Sasuke. – A tak w ogóle to może byś wyszedł. Przeszkadzasz nam.
– Mógłbyś być trochę bardziej wdzięczny swojemu starszemu bratu, który kompletnie zalany i skacowany zbierał wasze ciuchy walające się po całym domu. Oj niezła musiała być tu orgia.
Naruto zarumienił się lekko, a Itachi zaczął chichotać.
– Dobra, dobra już się zbieram. – Ustąpił pod wpływem morderczego spojrzenia młodszego Uchihy. – Chcecie coś na śniadanko gołąbeczki?
– Wyjdź już. – Niecierpliwił się Sasuke.

– Mógłbyś być dla niego milszy – odezwał się Naruto, gdy tylko zostali sami.
– Zawsze wie kiedy wejść w najmniej odpowiednim momencie.
– Myślę, że ta dziewczyna naprawdę zrobiła na nim duże wrażenie.
– I co z tego jak nawet nie ma jej numeru telefonu.
– Jesteś wredny.
– Bo przerwał mi moją ulubioną część dnia. – Czarne oczy skierowały się na twarz blondyna. – Uwielbiam spać przy tobie i budzić cię w ten sposób. – Nachylił się i musnął delikatnie ukochane usta swoimi.
A następnie syknął głośno.
– Wszystko w porządku? – zapytał Naruto.
– Chyba mam kaca. – Usiadł na łóżku i złapał się za głowę.
Naruto zrobił to samo i też skrzywił się z bólu.
– Jeny ile my wczoraj wypiliśmy? – jęknął.
– Dużo. Idę po tabletki.
Sasuke wstał i zaczął wolnym krokiem kierować się do drzwi.
– Sasuke. – Brunet odwrócił się w jego stronę. – Chyba nie masz zamiaru paradować tak po domu? No wiesz mi to nie przeszkadza. Uwielbiam patrzeć na twój zgrabny tyłeczek. – Zarumienił się. – Ale no wiesz. W domu jest też Itachi.
Sasuke spojrzał na siebie i dopiero teraz zauważył się jest nagi. Podszedł do swojej szafki i wyciągnął bokserki. Czuł na sobie spojrzenie blondyna i serce zaczęło mu szybciej bić.
– Przestań się na mnie gapić zboczuchu – powiedział nie ukrywając rozbawienia.
– Nie. – Padła szybka odpowiedź, a na twarzy Uzumakiego pojawił się szeroki uśmiech. – Sam jesteś zboczony. Pamiętam, co robiłeś w taksówce.
– Ale tobie się to podobało.
– Idź już po te tabletki, bo twój chłopak umiera.
– Mój chłopak też mógłby łaskawie ruszyć swoje seksowne cztery litery i zejść na dół.
– Jestem inwalidą. – Pomachał ręką w gipsie. – Mój chłopak mógłby się mną zająć.
– Oj już ja się tobą zajmę Uzumaki. – Zaczął podchodzić do łóżka, ale skrzywił się z bólu. – No dobra najpierw tabletki, potem przyjemności.
Wyszedł z pokoju.


Gdy wszedł do kuchni, Itachi siedział przy stole i kartkował jakąś wielką książkę.
– Co robisz? – zapytał Sasuke z zainteresowaniem.
Starszy spojrzał na niego ze smutną miną.
– Czy ty zdajesz sobie sprawę z tego ile Katsumi Sayuki mieszka w Konoha?  Masakra jakaś. Nigdy jej nie znajdę.
– Jeny ciebie naprawdę wzięło. – Sasuke popatrzył mu przez ramie na książkę telefoniczną.
– Ah Sasuke. To chyba była miłość od pierwszego wejrzenia. Ale nigdy jej nie znajdę. Bo przecież nie będę wydzwaniał do wszystkich Katsumi Sayuki z książki i się pytał czy to ona spędziła za mną cały wieczór.
– Dlaczego nie? – odezwał się Naruto, który właśnie wszedł do kuchni.
– Bo to jest niemożliwe do zrobienia.
– A może jak pójdziesz jeszcze raz do tego klubu to ją spotkasz.
Itachi popatrzył na blondyna zaskoczony.
– Naruś jesteś geniuszem. Kocham cię. – Wziął go w ramiona i ścisnął mocno.
– No to rzeczywiście dobry pomysł. Może też jej się spodobałeś i tam przyjdzie. – odezwał się Sasuke. – Możesz przestać ściskać tak mojego chłopaka?
– Zazdrosny jak zawsze. – Itachi odsunął się od blondyna, podszedł do brata i potargał mu włosy.
– Co dzisiaj na śniadanie? Jestem głodny jak wilk – mówił Naruto próbując rozładować atmosferę.
– Może jakieś kanapki. Siadaj ja ci zrobię. – Sasuke podszedł do lodówki, a blondyn posłusznie usiadł przy stole kuchennym.
– O której wracają rodzice? – spytał niebieskooki i tym sposobem wszyscy wrócili do rzeczywistości.
Naruto zauważył, że Sasuke spiął się.
– Chyba o 14 – odpowiedział starszy Uchiha. – Chyba musimy trochę ogarnąć dom. Ale najpierw uporajmy się z naszymi mega kacami – mówiąc to rozdarł chłopakom tabletki przeciwbólowe.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
– No. – Naruto przetarł spocone czoło i oparł się o mopa, którego trzymał w rękach. – Salon posprzątany. – Podziwiał swoje dzieło. – Chłopaki jak wam idzie?!
– Ja już skończyłem sprzątać kuchnie. – Do salonu wszedł Sasuke. Był ubrany w fartuch i gumowe rękawiczki.
– Majtek Itachi melduje, że łazienki też wyczyszczone. – Itachi stanął na baczność przed Naruto i zasalutował mu.
– No to świetnie dom posprzątany. Ile mamy jeszcze czasu? – odezwał się Sasuke.
– Samolot przylatuje o 14. Wiec mamy jeszcze 2 godziny.
– Musimy zrobić jakieś zakupy i coś ugotować na obiad – powiedział blondyn.
– Zakupy zostaw nam, ale gotowaniem to ty się lepiej zajmij Naruś.
– Muszę jechać z wami. Nie będziecie wiedzieli co kupić.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
– Naruto! Kochanie! Bardzo cię boli? – Kushina chwyciła go delikatnie za rękę w gipsie.
– Mamo już mnie nie boli. Ale strasznie swędzi. Za tydzień zdejmą mi to cholerstwo.
– Nie martw się mamo. Ja i Sasuke bardzo troskliwe się nim zajmowaliśmy. Witajcie w domu. – Itachi pocałował Kushinę w policzek, a ojcu uścisnął rękę.
– Kochanie załatwię ci rehabilitacje u najlepszego rehabilitanta jakiego znam.
– O są już nasze bagaże – odezwał się Fugaku.
– Maminsynek – wyszeptał Sasuke, mijając blondyna.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
– Wow! Naprawdę się postaraliście – odezwała się Kushina, gdy całą rodziną zasiedli do stołu.
– To Sasuke i Itachi gotowali. Ja tylko nadzorowałem. Z resztą z jedną ręką nie wiele mogłem sam zrobić.
– Widzę, że też posprzątaliście. – Fugaku spojrzał na niech podejrzliwie. – Przyznajcie się była jakaś impreza.
– Nie. No tato. Jak możesz nas o to podejrzewać? – odezwał się oburzony Itachi. – Owszem byliśmy wczoraj na imprezie. Nasza wspólna znajoma miała wczoraj ślub.
– Wspólna znajoma? Jakoś nie mogę sobie tego wyobrazić. – Skomentował pan Uchiha.
– Nie wszyscy znajomi Itachiego to debile – odezwał się Sasuke.
– Racja. – Itachi włożył sobie do ust widelec z babką ziemniaczaną. – Ej! Co to niby miało znaczyć? – oburzył się na brata.
Naruto zachichotał cicho. Po chwili poczuł jak Sasuke trąca swoim kolanem jego kolano. Spojrzał na niego. Na twarzy bruneta był prawie że niezauważalny uśmiech. Uzumaki westchnął cicho. Teraz musieli bardzo uważać, żeby się nie wydać przed rodzicami.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Naruto siedział przy swoim biurku i rozmasowywał sobie kark. Nagle poczuł na swoich ramionach dłonie, które delikatnie go masowały.
– Ależ jesteś spięty. – Sasuke nasilił nacisk.
– Takie udawanie i powstrzymywanie się jest dość męczące. Nie myślałem, że będzie tak trudno, a to dopiero jeden dzień.
– Na szczęście… – Uchiha odwrócił w swoją stronę krzesło razem z Naruto. – Mamy wspólny pokój, w którym nie musimy się powstrzymywać.
Musnął delikatnie jego usta.
– Na szczęście. – Blondyn zarzucił ręce na szyję chłopaka i przyciągał go bliżej siebie.

Nagle do pokoju wpadł Itachi z kilkoma wieszakami w dłoniach. Chłopcy odsunęli się od siebie, a Sasuke posłał bratu mordercze spojrzenie.
– Dlaczego ty zawsze musisz nam przeszkadzać? – warknął.
– Słuchajcie. W co ja mam się jutro ubrać? – Itachi zignorował brata.
– A co mnie to obchodzi?
– Mam jutro rozmowę o pracę, ale nie wiem jak mam się ubrać.
– Serio? Dlaczego nic nie powiedziałeś? – Naruto podszedł do starszego Uchihy. – Co to za praca?
– Praca dla fundacji walczącej z nietolerancją w każdej postaci „TOLERANCYJNI”.
– To naprawdę brzmi bardzo ciekawie.
– Cóż w końcu skończyłem już studia i trzeba zacząć myśleć o przyszłości. Nie mogę być cały czas na garnuszku u rodziców. Może i czasami zachowuję się niepoważnie, ale to nie znaczy, że podchodzę tak do swojego życia. Nie można być cały czas poważnym. Trochę beztroski też się przydaje. Dlatego… – Itachi pochylił się nad blondynem i wyszeptał mu do ucha. – Cieszę się, że jesteś z moim bratem i mu o tym przypomniałeś. Opiekuj się nim tak dalej.
– Jasna sprawa. – Naruto uśmiechnął się szeroko. – Zostaw to mnie.
– Ej. Co wy tak sobie szepczecie? – Sasuke stanął między nimi.
– A nic kochanie. – Skierował na niego swój uśmiech.
– Taaa, już ja widzę to wasze nic. – Zmarszczył brwi.
– Braciszku. Złość piękności szkodzi. – Itachi dźgnął go palcem w czoło.
– Itachi powodzenia jutro na rozmowie.
– Dam z siebie wszystko. – Starszy z braci otworzył drzwi z zamiarem wyjścia.
– Itachi myślę, że czarne spodnie, granatowa bluzka i na to szara kamizelka będą w sam raz – odezwał się cicho Sasuke. – Daj z siebie wszystko.
– Jasne. Zawsze daje. Dobrej nocy gołąbeczki. – Zniknął za drzwiami.
– Jeśli kiedykolwiek miałem wątpliwości, że go kochasz, to już teraz nie mam żadnych.
– Jasne, że go kocham. W końcu to mój brat. – Sasuke spojrzał na Naruto, który uśmiechał się szeroko. – No co?
– Nic. – Podszedł do niego. – Mam najwspanialszego chłopaka pod słońcem.
– Hmmm… Nie mogę zaprzeczyć. – Uśmiechnął się zadziornie.
– Ale zdecydowanie trzeba coś zrobić z twoją zarozumiałością.
– Co z nią zrobisz?
– Coś wymyślę. Już moja w tym głowa. Szybki numerek przed snem?
– Jeny Naruto. – Uchiha oparł głowę na jego ramieniu. – Czasami za tobą nie nadążam.
– Och. W takim razie nie jesteś aż taki wspaniały.
– Ty cholerny Młocie. – Popchnął go na łóżko. – Spróbuj to teraz powtórzyć.
– Uważaj na moją rękę.
– Nad resztą nie będę miał litości.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Itachi siedział na korytarzu i czekał na rozmowę kwalifikacyjną. W głowie ułożył sobie niezłe przemówienie, a także odpowiedzi na niektóre pytanie, jakie spodziewał się usłyszeć. Myślał, że nie będzie się denerwował, ale chyba jednak trochę się stresował. Był osobą, która raczej nie ma problemów z kontaktami z ludźmi. W jego pracy to jest bardzo potrzebne. Ale miał duży temperament i jeśli chciał zdobyć tę prace to musiał się trochę pohamować. Nagle poczuł, że ktoś go obserwuje. Podniósł głowę i zamarł. Niedaleko niego stała dziewczyna, o której nie był w stanie zapomnieć od 2 dni.
– Czy ty mnie prześladujesz? – zapytała podchodząc, ale w jej głosie było słychać rozbawienie.
– Katsumi? Cześć. Co ty tu robisz?
– Cześć. Pracuję. Ale to chyba ja powinnam o to zapytać.
– Pracujesz w tej fundacji?
– Tak. Jestem tu radcą prawnym.
– Ja przyszedłem na rozmowę kwalifikacyjną.
– Startujesz na stanowisko psychologa? – Spojrzała na niego zaskoczona.
– Niedawno ukończyłem studia.
– To… Bardzo zaskakujące. Zawsze myślałam, że psychologowie to raczej spokojni ludzie, a ty jesteś nieźle zakręcony. – Zaśmiała się na wspomnienie sobotniego wieczora.
– Ale do pracy podchodzę bardzo poważnie.
– Przepraszam nie chciałam cię urazić. Masz po prostu inne podejście niż psychologowie, których znam, ale to nie znaczy gorsze. Mi nie przeszkadza twój temperament. Wręcz przeciwnie. – Uśmiechnęła się ciepło.
– Nie uraziłaś mnie. Raczej trudno to zrobić. – Odwzajemnił jej uśmiech. – Wiem, że nie miałaś nic złego na myśli. – Itachi spojrzał na nią i chciał coś jeszcze powiedzieć, ale w tym samym momencie został wezwany przez sekretarkę do wejścia do gabinetu prezesa fundacji.
– Powodzenia Itachi. – Dziewczyna wyciągnęła przed niego rękę.
Brunet uścisnął jej dłoń i gdy zabrał rękę wyczuł w niej kawałek papieru. Spojrzał na szatynkę, która tylko się do niego uśmiechnęła, odwróciła się i zaczęła oddalać. Itachi spojrzał na kartkę i uśmiechnął się. Wszedł do gabinetu prezesa.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
– Jak tam twoja ręka? – zapytał Jiraiya, gdy spotkali się na szkolnym korytarzu.
– A dobrze. Strasznie swędzi, ale za tydzień już mi zdejmą gips. Ale nie od razu będę mógł wrócić do drużyny.
– No szkoda. Ala nic nie da się na to poradzić. A właśnie mam do ciebie prośbę. Jutro muszę pilnie wyjechać na kilka dni. Nie będzie mnie do czwartku co najmniej. Czy mógłbyś przez ten czas pomieszkać u mnie. Czekam na ważną paczkę i w domu musi być ktoś, kto ją odbierze.
– A nie może czekać na ciebie na poczcie? – Naruto spojrzał na niego podejrzliwie.
– No właśnie o to chodzi, że nie może. A poza tym, to nie chcesz pobyć trochę sam na sam z Sasuke? Teraz jak wrócili Kushina i Fugaku, to pewnie musicie się pilnować.
– Dobra. Niech ci będzie.
– Dzięki Naruto. Postawię ci za to kiedyś ramen. Klucze masz.
– Mam, mam.
– Porozmawiam z Kushiną i wszystko jej wyjaśnię.
– Dobra.
– Jeszcze raz dzięki. – Rozległ się dzwonek na lekcję. – Muszę lecieć. Pa Naruto.
– Ok. Pa.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Itachi siedział w samochodzie. W jednej ręce trzymał kartkę, którą dała mu Katsumi, a w drugiej telefon.
No i czemu się denerwujesz idioto – karcił siebie w myślach.
Westchnął głośno i wystukał numer. Po 3 sygnałach telefon został odebrany.
– Katsumi Sayuki słucham.
– Cześć tu Itachi.
– Cześć. Myślałam, że nie zadzwonisz.
– Rozczarowana?
– Mile zaskoczona. Jak poszła rozmowa?
– Katsumi może masz ochotę napić się ze mną kawy? – Itachi walnął się dłonią w czoło. – Idiota. Idiota.
– Bardzo chętnie. Kiedy i gdzie?
– Masz może czas teraz?
– Teraz to nie bardzo. Za godzinę kończę pracę.
– A no tak, racja.
– To może za godzinę? Koło naszej fundacji jest fajna kawiarenka.
Itachi rozejrzał się po okolicy.
– A tak widzę.
– Hehe… Cały czas tu jesteś? – Itachi ponownie walną się dłonią w czoło.
– Siedzę w samochodzie na parkingu.
– Ach Itachi wybacz mam telefon służbowy. To widzimy się ze godzinkę?
– Jasne. Już ci nie przeszkadzam w pracy. Do zobaczenia.
– Na razie.
Itachi oparł głowę o kierownicę i westchnął głośno.
– Zakochałem się jak nic – wyszeptał.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
– Cześć. Długo czekałeś? – Przywitała się Katsumi, podchodząc do stolika.
Itachi wstał i odsunął jej krzesło.
– Jakąś godzinkę tylko. – Uśmiechnął się widząc lekkie zakłopotanie na jej twarzy i zajął miejsce naprzeciwko. – Czego się napijesz?
– Kawy.
– Chcesz coś zjeść?
– Może jakieś ciasto.
– Mają tu dobry sernik – powiedzieli chórem.
Spojrzeli na siebie i zaczęli się śmiać.
– Miałem okazję spróbować. Zaraz wracam.
Poszedł złożyć zamówienie i po chwili wrócił z dwoma kawami i sernikiem.
– Dziękuję. – Spojrzała na niego. – Nie sądziłam, że tak szybko do mnie zadzwonisz.
– A ja nie myślałem, że dasz mi swój numer.
– Rozczarowany?
– Mile zaskoczony.
Uśmiechnęła się.
– Jak ci poszła rozmowa?
– No nie wiem? Chyba dobrze? Wasz szef nic nie mówił? Bardzo konkretny facet, wie czego chce.
– Tak. Ma bardzo dobre serce. Widać, że ta fundacja to jego powołanie. Nic nam nie mówił, ale myślę, że dostaniesz tę prace.
– Serio? – Upił łyk kawy. – Skąd ta pewność?
– Może stąd, że byłeś jedynym kandydatem.
– No co ty?
– Niewiele osób chce pracować dla fundacji. To ciężki kawał chleba, a zarobki niewielkie.
– Więc czemu tam pracujesz?
– Bo lubię pomagać ludziom. Ta praca mimo wszystko daje mi dużo satysfakcji.
– Z tego samego powodu i ja chcę pracować. A tak z innej beczki, to jak się czujesz?
– Hmmm… Pytasz jako psycholog…
– Jako znajomy, który się o ciebie martwi.
– Teraz jak już wiem czym się zajmujesz, to muszę uważać na to co mówię.
– Hehe… Spokojna głowa. Nie będę ci robił psychologicznej analizy.
– Co za ulga. Czuję się dobrze. Ten sobotni wieczór naprawdę poprawił mi humor.
– Cieszę się. Ale nie sądzisz, że to jest niezwykły zbieg okoliczności, że znowu się spotkaliśmy?
– Tak. – Spojrzała na niego. – Wiesz Itachi? Jest w tobie coś, co sprawia, że trudno jest o tobie zapomnieć.
– To pewnie dlatego, że jestem taki cholernie przystojny.
– Twoja osobowość to bardzo drugorzędna sprawa. – Zachichotała.
– Też nie mogłem o tobie zapomnieć – wyszeptał Itachi i spojrzał na dziewczynę, która zarumieniła się lekko.
– Itachi… Ja niedawno…
– Wiem. Nie będę na ciebie naciskał. Poczekam, aż będziesz gotowa na nowy związek. A do tego czasu bądźmy po prostu przyjaciółmi. – Uśmiechnął się do niej ciepło.
– Nie chcę cię rozczarować.
– To powinna być moja kwestia. Katsumi… Ja… Może to zbyt nagłe, ale… Oczarowałaś mnie tamtego sobotniego wieczora. Nigdy nie czułem się w taki sposób. Dlatego będę na ciebie czekał. Nie ważne jak długo.
– Naprawdę jesteś szczerym facetem. Z jednej strony lubię takich ludzi jak ty, a z drugiej wiem jak wasza szczerość może zranić.
– Więc wolałabyś, żebym cię okłamywał?
– Nie. – Posłała mu nieśmiały uśmiech. – Zawsze bądź ze mną szczery, tak jak teraz.
– Dobrze. Obiecuję ci, że nigdy cię nie okłamię. Ale ty też bądź ze mną szczera. I jak będę za bardzo naciskał to mi po prostu przyłóż. – Zaśmiał się.
– Hehe… Będę o tym pamiętać. I musisz wiedzieć, że potrafię nieźle przyłożyć.
– Ok… Zapamiętam to dla swojego bezpieczeństwa.
– Wiec skoro jesteśmy przy szczerości. – Zaczęła niepewnie. – Co cię łączy z pozostałą trójcą.
– Wiedziałem, że o to zapytasz. – Zaśmiał się. – To moi najlepsi przyjaciele. Znamy się od gimnazjum. Deidara i Sasori są parą już od kilku lat. Zdarzało się, że wciągali mnie w swoje erotyczne gierki.
– Wciągali?
– Od soboty stało się to już niemożliwe. – Spojrzał na nią uważnie. – Jestem tolerancyjny i jak zdążyłaś zauważyć dość zwariowany. Ale, gdy sytuacja tego wymaga potrafię być poważny i odpowiedzialny. Chociaż pewnie mój brat by się o to wykłócał, gdyby to usłyszał.
– Itachi nie jesteśmy razem, więc jeśli…
– Mam nadzieję, że to się kiedyś zmieni. Jestem bardzo cierpliwym człowiekiem Katsumi. Może opowiesz mi coś więcej o swojej pracy? – Zmienił nagle temat.
Dziewczyna spojrzała na niego zaskoczona. Uśmiechnęła się lekko i zaczęła opowiadać.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
– Mogę wiedzieć coś ty taki zadowolony chodzisz? – zapytał Sasuke, gdy przekroczyli próg domu. – Chyba ta całą sytuacja nie męczy cię za bardzo, skoro uśmiechasz się od ucha do ucha. W domu musimy się ukrywać, w szkole też, a ciebie to cieszy.
– Ale z ciebie zrzęda. – Prychnął Naruto zdejmując buty.
– To dlatego, że nie mogę cię swobodnie dotykać – wyszeptał do siebie i poszedł za blondynem do ich pokoju. – Ej! Co ty wyprawiasz?! – krzyknął, gdy Naruto popchnął go na łóżko.
– Mam coś dla ciebie.
– Hmmm… Co takiego?
Naruto podszedł do swojego biurka, coś z niego wyjął a następnie zbliżył się powoli w stronę Uchihy pokazując mu pęk kluczy.
– To kochanie są klucze do miejsca, gdzie przez najbliższe trzy będziesz mnie mógł swobodnie dotykać. – Uśmiechnął się szeroko.
– Ty… Słyszałeś.
– Po prostu wiem co myślisz.
– Serio? To co teraz chodzi mi po głowie?
– Żeby jak najszybciej znaleźć się ze mną w tym miejscu. No a poza tym jaki jestem piękny, cudowny, mądry…
– Słodki – zachichotał Sasuke.
– Tym razem ci wybaczę kotku.
– Naruto wykreśl ze swojego słownika do słowo.
– A ty słodki.
– Kiedy ty naprawdę jesteś… – urwał widząc gniew w niebieskich oczach. – Dobra to co to za miejsce?
– Mieszkanie Jiraiyi. – Naruto rozsiadł się wygodnie na kolanach ukochanego. – Jutro wyjeżdża i nie będzie go co najmniej do czwartku. Coś tam zamówił i ma przyjść do niego paczka, którą muszę odebrać.
– Do czwartku powiadasz.
– A no. 
– Bardzo, ale to bardzo mi się to podoba. – Zaczął muskać ustami jego szyję.
Nagle usłyszeli głośny huk i po chwili…
– NARUTO! SASUKE! JESTEŚCIE!
– Mogę go kiedyś ukatrupić? – powiedział cierpiętniczo Sasuke wtulając się w szyję blondyna.
– No jesteście. – Itachi wparował do ich pokoju. – Odzywajcie się, a nie… A mniejsza z tym. Wiecie co się stało? – Rozsiadł się wygodnie koło brata, który cały czas tulił, próbującego wyrwać się blondyna.
– Była promocja w jakimś sex–shopie?
– Ta bardzo śmieszne braciszku. Spotkałem dzisiaj Katsumi.
Naruto i Sasuke spojrzeli zaskoczeni na starszego Uchihę.
– Tę dziewczynę z soboty? – zapytał się Uzumaki.
– Tak. Pracuje w fundacji, gdzie miałem rozmowę o pracę. Ale ten świat mały co? Myślałem, że już jej nigdy nie zobaczę. To jest przeznaczenie.
– Jak będziesz tak pierdolił to szybko cię zostawi.
– Sasuke przestań. – Naruto uderzył go lekko w ramię. – Itachi to naprawdę super. Opowiadaj.
Blondyn zszedł z kolan Sasuke i usiadł między braćmi.
– Poszliśmy na kawę, dała mi swój numer. Naruto było cudownie. To wspaniała dziewczyna. No i chyba będę z nią pracował.
– No właśnie jak tam rozmowa?
– Cóż byłem jedyny kandydatem, więc mam chyba tę posadę w kieszeni. Będę ją spotykał codziennie i rozmawiać z nią codziennie. Jestem taki szczęśliwy.
– Myśl więcej o pracy, a mniej o jakieś dupie.
– Sasuke tobie też od pewnego czasu tylko dupa w głowie. Sorry Naru. – Dodał szybko widząc zmieszaną twarz blondyna.
– Hehe… Spoko. – Naruto podrapał się po karku. – W sumie masz racje. Straszny z niego zboczuch. Cały czas o tym myśli.
– Naruto!
– Współczuję ci bracie. – Itachi poklepał Naruto po plecach. – Oddam wam moje wszystkie prezerwatywy. Mi się w najbliższym czasie nie przydadzą.
– Eeee… Mam raczej też nie. – Zaśmiał się Uzumaki.
– Zakończcie już te rozmowę!
– Naruto musisz popracować nad tymi jego humorkami.
– Nie martw się pracuję.
– Debile.

– Naruto! Sasuke! Itachi! Jesteście już w domu?! – krzyknęła Kushina zamykając trzaskiem drzwi. – Chodźcie mi pomóc z zakupami!
– Już idziemy mamo!
– No i skończyła się swoboda. – warknął Sasuke.
– Do jutro kochanie – wyszeptał mu do ucha blondyn.
– Za długo. Zdecydowanie.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
– Macie wszystko? – zapytała Kushina.
– Tak mamo.
– Jesteś pewna, że możemy ich samych puścić? – zapytał Fugaku.
– Nic im nie będzie,
– Będziemy się uczyć, mamy ważny test. – wtrącił Sasuke. – W dwójkę nam się lepiej uczy.
– Uczyć. – Zaśmiał się Itachi. – Anatomii.
– Nooo… Mamy test z anatomii gadów.
– Dobra, dobra. Bądźcie grzeczni. Żadnych imprez i trzymajcie się z dala od pornosów. – odezwał się Fugaku.
– Tato! No co ty?! – oburzył się Sasuke.
Kushina zaczęła się głośno śmiać.
– Oh kochanie. Filmy porno to nic w porównaniu z książkami jakie pisze Jiraiya. Prawda Naruto?
– Eee… noo…
– Dobra, dobra i tak wiem, że je czytałeś.
– Dobra braciszkowie. – Zaklaskał Itachi w ręce. – Jedziemy, zanim jeszcze bardziej spalicie się ze wstydu.
Cała trójka wyszła z domu.
– Ale się cieszę, że Naruto i Sasuke się dogadali – powiedziała Kushina wchodząc do kuchni.
– Tak, ja też. – Fugaku podszedł do żony i wtulił się w jej plecy. – Przyjemnie jest patrzeć na taką wspaniałą rodzinę.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
– No to ja lecę. Jestem umówiony z Katsumi. Bawcie się… eeee… Uczcie się pilnie anatomii braciszkowie. – Zaśmiał się Itachi uruchamiając silnik. – PAPA.
– Pa Itachi. – Naruto pomachał mu ręką.
– Czy ta cała rodzina musi być taka… męcząca. – westchnął Sasuke.
– Oj. Naprawdę robi się z ciebie zrzęda. Chodź. – Naruto otworzył drzwi i wszedł do mieszkania chrzestnego.
Poszedł do kuchni i otworzył lodówkę.
– Eh… Jak zwykle nie ma nic do żarcia. Sasuke musimy skoczyć do sklepu. Masz na coś ochotę?
– Tak na ciebie. – Brunet wtulił się w jego plecy.
– Miałem na myśli do jedzenia.
– Tak. Z chęcią cię skrupię.
– Ty naprawdę myślisz o jednym.
– Nie mów, że ty nie myślisz. – Naruto odwrócił się i spojrzał na Uchihę. – Więc może zaczniemy od anatomii?
– Hehe. Dobrze znam twoją anatomię.
– Ale zawsze trzeba sobie przypomnieć co nie co.
– W takim razie liczę na ciebie sensei.
Naruto zarzucił zdrową rękę na jego ramiona i przyciągnął Sasuke do namiętnego pocałunku. Popchnął go biodrami w stronę stołu.
– Chcesz to zrobić tutaj? – zapytał Sasuke gdy jego uda uderzyły o stół.
– Nikt nieproszony na pewno nas nie zaskoczy. – Uśmiechnął się Naruto.
– Ty diable wcielony.
– Do czwartku mamy to mieszkanie tylko dla siebie. Mamy pełno możliwości.
Blondyn zaczął jedną ręką odpinać spodnie Uchihy, ale nie szło mu to zbyt zgrabnie.
– Daj ja to zrobię. – Zaśmiał się Sasuke. – Gdy jesteś taki nieporadny jesteś strasznie… – urwał widząc gniewne spojrzenie. – Seksowny.
– Dobra, dobra. Już ja wiem co chciałeś powiedzieć. Wiesz Sasuke? – Wtulił się w niego mocniej. – Ty też czasami jesteś słodki. Zwłaszcza jak się pieklisz niepotrzebnie na Itachiego.
– Bo zawsze nam przerywa w nieodpowiednim momencie! – Podniósł lekko głos.
– Hehe… Właśnie to mam na myśli. Mój słodziak. – Blondyn złożył na jego ustach delikatny pocałunek.
Sasuke złapał go w pasie, odwrócił i posadził na stole. Jednym ruchem zdjął z niego bluzę i rzucił gdzieś na podłogę. Chciał go pocałować, ale Naruto położył rękę na jego piersi.
– Ty też.
– Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem.
Zdjął z siebie bluzę i rzucił za podłogę. Podszedł z powrotem do blondyna, ale ten go znowu zatrzymał.
– Spodnie.
– Ale ty się rządzisz. Skoro tak bardzo tego chcesz. Proszę naciesz swoje oczy. – Zdjął z siebie spodnie razem z bokserkami i obrócił się naokoło siebie.
– Mmm… Bardzo podoba mi się to co widzę.
– Mi też by się podobało, gdy nie twoje spodnie.
– To zrób coś z tym Uchiha.
Sasuke podszedł do niego i zaczął dotykać przez spodnie jego męskość.
– Ktoś tu się chyba podniecił.
– A ty nie? – wysapał Naruto.
– Podnieś się trochę Naruto.
Sasuke zdjął z niego spodnie razem z bokserkami.
– No teraz to jest mój ulubiony widok.
Uchiha zamknął blondyna w ramionach i złożył na jego ustach namiętny pocałunek. Naruto złapał za ich członki i zaczął poruszać dłonią. Po chwili Sasuke splótł swoją dłoń z dłonią kochanka.
– Chyba nie wytrzymam dłużej – wyszeptał Naruto.
– Tak bardzo mnie pragniesz, że nie doczekasz końca gry wstępnej?
– Pieprzyć grę wstępną.
– Hehe… – Sasuke odsunął się od niego i uśmiechnął zadziornie. – Ja jednak wolę jak się wiercisz pode mną zniecierpliwiony i podniecony do granic możliwości.
– Nienawidzę cię Uchiha. – Blondyn zrobił obrażoną minę.
– Co ci nie przeszkadza uprawiać ze mną seks. – Usłyszał ciche prychnięcie. – Jesteś taki przesłodki, że może się jednak nad tobą zlituję. – Złapał go pod kolana i przyciągnął do siebie, przez co Naruto położył się cały na stole.
– Zimne – zapiszczał Uzumaki.
– Skarbie to ty chciałeś to zrobić na stole, miej pretensje do siebie.
– Naprawdę czasami się zastanawiam za co ja cię tak kocham. Jesteś wredny, nieuprzejmy, zaborczy…
– Ależ ze mnie niegrzeczny chłopiec. – Uchiha pochylił się nad nim i pocałował namiętnie w usta, zagłębiając się w nim jednocześnie.
Zaskoczony Naruto krzyknął i przylgnął jeszcze bardziej do ukochanego ciała. Skrzyżował nogi na plecach bruneta. Sasuke zaczął się wolno poruszać, a po chwili, zachęcony głośnymi westchnieniami kochanka, przyspieszył.
– Ah!... Jak dobrze… – wyjęczał Naruto. – Szybciej i mocniej.
– Naprawdę ostatnio się za bardzo rządzisz – wyszeptał Sasuke przygryzając jego małżowinę.
Złapał za jego penisa i zaczął szybko poruszać dłonią. Naruto jęknął głośno i wygiął ciało w lekki łuk. Brunet zjechał ustami na jego obojczyk i zaczął lekko przygryzać skórę. Naruto wił się pod nim w coraz większym pożądaniu.
– Jak ty uwielbiasz mnie drażnić Draniu.
– A żebyś wiedział. To moje ulubione zajęcie.
– Sasuke… no…
– Dobrze, już dobrze.
Uchiha ścisnął mocniej jego męskość i przyspieszył swoje ruchy. Z każdym pchnięciem z gardła blondyna wydobywał się głośny jęk. Sasuke złączył ich usta w namiętnym pocałunku. W końcu ogarnęła ich największa fala przyjemności. Brunet chwycił kochanka w pasie i pociągnął za sobą na krzesło obok stołu.
Siedzieli tak dłuższą chwile oddychając ciężko i delektując się swoją bliskością. Sasuke głaskał delikatnie blondyna po placach, a Naruto muskał ustali jego ramiona.
– Kocham cię do szaleństwa Naruto – wyszeptał Uchiha. – No i chyba się stałem kompletnym pantoflarzem.
– Hehe… – Blondyn spojrzał na niego.
– Mówię poważnie. Chyba nie ma rzeczy, której bym dla ciebie nie zrobił.
– Sasuke ja czuję to samo. Posiedźmy tak jeszcze troszkę. – Ponownie położył głowę na ramieniu bruneta.
– Nie jest ci zimno?
– W twoich ramionach nigdy.
– Mów mi tak jeszcze.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
~pół godziny później~

– Jak można prosić kogoś o przypilnowanie mieszkania i nie uzupełnić lodówki? – Marudził Naruto siedząc w salonie, pisząc listę zakupów. – Sasuke co powiedz na to żebym zrobił carry?
– Może być. – Uchiha wyszedł z łazienki wycierając włosy. – Zjem wszystko co ugotujesz.
– Ale będziesz musiał mi trochę pomóc.
– Jasne skarbie. Gdzie jest suszarka?
– W szafce naprzeciwko zlewu, na drugiej półce.

Nagle rozległ się dzwonek do drzwi. Naruto podniósł się z ciężkim westchnieniem i podszedł do drzwi.
– Naruto nie mogę znaleźć suszarki. – Uchiha wyszedł z łazienki. – Naruto? – Rozejrzał się po salonie.
Poszedł w stronę drzwi i stanął jak wryty.


C.D.N.