Uwaga!!

Uwaga!!!
Jest to blog o tematyce yaoi. Yaoi opowiada o miłości zarówno psychicznej, jak i fizycznej między dwoma mężczyznami. Lżejszą formą yaoi jest shounen-ai. Jeśli jesteś homofobem, albo taka tematyka ci nie pasuje to opuść tego bloga. Pozostałe osoby zapraszam do lektury i komentarzy.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Jeśli chcecie być informowani o nowych rozdziałach piszcie na moje gg: 9274038. Od pewnego czasu nie działają mi konferencje, więc o nowych notkach będę Was informowała i moim opisie.

sobota, 23 czerwca 2012

Rozdział 66


Rozdział 66

Itachi patrzył z delikatnym uśmiechem na całujących się Naruto i Sasuke. Uwielbiał ich obserwować. Byli tacy szczęśliwi i zarażali tym szczęściem ludzi na około siebie. Jednocześnie, gdy tak na nich patrzył, czuł w sercu bolesne ukłucie. Zazdrościł bratu jego miłości. Nie chodziło o Uzumakiego, tylko o uczucie jakim został obdarzony jego młodszy brat. Zazdrościł im, ponieważ, mimo bardzo młodego wieku, odnaleźli to, czego on sam szuka już od wielu lat. Poczucie bezgranicznego szczęścia, spokoju, bezpieczeństwa, bliskości i ciepła drugiej osoby. Tak. Itachi szukał tego już od bardzo dawna. Najpierw były kobiety, a gdy po kilku latach nie znalazł „tego czegoś”, zaczął się spotykać z mężczyznami. Sasuke uważał go za osobę skaczącą z kwiatka na kwiatek, jednak nie miał pojęcia, że za takim zachowaniem starszego, kryje się coś więcej. A może wiedział, ale łatwiej mu było udawać, że jest inaczej. Oczywiście nie każdy jego podbój miłosny miał na celu znalezienie tej jedynej osoby. Niektóre były po to, by pozbyć się z ciała napięcia seksualnego, które czuje każdy zdrowy, młody mężczyzna. Najczęściej w takich sytuacjach lądował w łóżku swoich najlepszych przyjaciół, Sasoriego i Deidary. W ich obecności częściowo znajdował to czego szukał. Ale trudno tu mówić o jakimś związku.
- Co jest Itaś? – z zamyślenia wyrwał go głos Deidary, a po chwili poczuł koło siebie jego osobę.
- A nic. – odpowiedział nie do końca jeszcze przebudzony z zamyślenia.
- Siedzisz tu taki smutny. Nie lubię tego. – blondyn objął go ramieniem.
- Nic mi nie jest. A gdzie jest Sasori?
- Poszedł do kibelka. Ależ z nim przepiękna para. – zachwycił się patrząc na kołyszących się w spokojnym rytmie i przytulonych do siebie Naruto i Sasuke.
- Tak. Cudownie razem wyglądają. – zgodził się Uchiha.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
- Sasuke.
- Hmm… - mruknął Uchiha bardziej wtulając się w chłopaka.
- Leci już inna piosenka. Szybsza.
- Yhym.
- Ej! Czy ty mnie w ogóle słuchasz?
- Słucham. Zawsze cię słucham. Kocham twój głos. – spojrzał na blondyna i gdy zobaczył jego lekko zmarszczony nos, zachichotał i pocałował go w sam czubek.
- Jesteś niemożliwy.
- A niby czyja to wina?
- Zrobisz coś dla mnie. – Naruto spojrzał uważnie w onyksowe oczy.
- Dla ciebie wszystko skarbie.
Uzumaki zarumienił się, gdy usłyszał jak go nazwał ukochany.
- Baka.
- Co? Dlaczego? – zadziwił się brunet.
- Nie ważne. – westchnął Uzumaki. – Więc zrobisz dla mnie wszystko, tak?
- Tak. – Sasuke zawahał się przez chwilę widząc w niebieskich oczach dziwne iskierki.
Ale słowo się rzekło. A Uchiha zawsze dotrzymuje danego słowa.
- Zatańcz z Itachim.
- CO?! CHYBA ŻARTUJESZ?! – przestał się kołysać.
- Nie. Mówię poważnie. Zobacz jaki on jest smutny.
Sasuke spojrzał w kierunku brata, który waśnie śmiał się głośno z jakiegoś kawału opowiedzianego przez Deidarę.
- No rzeczywiście jest bardzo smutny. – powiedział z sarkazmem.
- Oj no! Teraz się śmieje, ale jeszcze chwilę temu był bardzo przygnębiony.
- Ale teraz nie jest. Więc mamy problem z głowy.
- Nie bądź taki nieczuły.
- Ty dobrze wiesz, że potrafię być bardzo czuły. – mówiąc to musnął wargi kochanka. Westchnął głośno widząc determinację wypisaną na twarzy blondyna. – No dobra. – skapitulował. – Naprawdę robię się za miękki dla tego Młotka. – mówił do siebie idąc w stronę stolika.
- Słyszałem to Draniu.
- Miałeś słyszeć.
- A oto nasze zakochane gołąbki. – odezwał się Deidara, gdy młodsi podeszli do stolika, i uśmiechnął się szeroko.
- Itachi! Rusz dupę na parkiet! – odezwał się Sasuke.
Starszy spojrzał na niego zdziwiony.
- Draniu! Zero delikatności! – Naruto pokręcił głową zrezygnowany.
Młodszy Uchiha westchnął i pociągnął brata za rękę.
- Naruto masz zbawienny wpływ na Sasuke. – zachichotał Deidara obserwując tańczących braci.
Byli do siebie lekko przytuleni i coś mówili.
- Trzeba sobie wychować chłopaka. – zaśmiał się Naruto.
Spojrzeli na siebie z Deidarą i wybuchli głośnym śmiechem.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
- Co to się stało, że mój młodszy braciszek zaciągnął mnie na parkiet?
- Dlaczego jesteś smutny? Stało się coś? – zapytał Sasuke.
Dobrze wiedział, że brat jest przygnębiony. Naruto wcale nie musiał mu tego uświadamiać.
- Ja smutny? – zaśmiał się Itachi.
- No już nie udawaj. Zawsze nakładasz tę swoją beztroską maskę. Jestem twoim bratem i potrafię to zauważyć i myślę, że Naruto również zaczyna to dostrzegać.
Itachi położył głowę na ramieniu brata.
- Kocham cię braciszku, wiesz? – wyszeptał.
- Wiem. Ja ciebie też. – przycisnął mocniej Itachiego do siebie.
- Po prostu martwię się o ciebie i Naruto.
- Tylko o to chodzi?
- Tak. – skłamał starszy.
Nagle muzyka się zmieniła ze spokojnej na rock and roll. Itachi uśmiechnął się przebiegle do brata.
- O nie! Wybij to sobie z głowy! – wrzasnął Sasuke.
- No dalej braciszku. Nie daj się prosić. Pamiętasz jak razem to tańczyliśmy?
- Pamiętam. Ale to były lata świetlne temu. Jesteśmy na to za starzy.
- Jeśli Naruto zobaczy, że poprawiłeś mi humor pewnie będziesz mógł liczyć na nagrodę. – zaśmiał się starszy wiedząc, że strzelił w dziesiątkę.
Po chwili bracia roztańczyli się w tym muzyki.
- Nie wiedziałem, że Sasuke umie tak tańczyć. – powiedział zszokowany Naruto widząc wyginającego się na wszystkie strony chłopaka. – No to trzeba będzie wykorzystać tę wiedzę. – zerwał się z kanapy i podbiegł do brunetów.
Deidara śmiał się w niebo głosy.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
- Kyaa! Jestem wykończony. - powiedział Naruto siadając swojemu chłopakowi na kolanach.
Sasuke objął go w pasie i położył głowę na jego ramieniu. Był szczęśliwy jak nigdy dotąd. Naruto był tak rozluźniony, że nie zwracał uwagi na innych ludzi. Przez cały wieczór okazywali sobie z Sasuke uczucia. Uchiha stwierdził, że to jeden z najszczęśliwszych dni w jego życiu.
- Napiłbym się czegoś. – odezwał się blondyn rozsiadając się wygodniej na kolanach ukochanego.
- Skoczę zamówić drinki. – zaproponował Itachi.
- Może ci pomóc? – zapytała Karin odrywając się od ust swojej żony.
- Nie dzięki. Nie miałbym serca cię teraz odrywać od Saori. – uśmiechnął się. - Idę tylko zamówić. Kelner wszystko przyniesie. A może macie jakieś życzenia, czy mam zamówić to samo?
- To samo! – wrzasnął Deidara.
- Oki. To ja zaraz wracam.

Itachi zszedł po schodkach na parter klubu i przedzierając się przez tłum ludzi dopadł baru. Była spora kolejka dlatego odwrócił się tyłem do baru i obserwował klub i bawiących się ludzi. W pewny momencie dostrzegł pewną dziewczynę. Siedziała samotnie przy stoliku w koncie sali i wyglądała na bardzo przygnębioną. Jej stan podkreślała spora ilość pustych kieliszków na stoliku.
- Co podać? - zapytał barman zmuszając go do zaprzestania obserwowania dziewczyny.
Itachi złożył zamówienie i spojrzał z powrotem na dziewczynę. Zaczął przepychać się przez tłum, a gdy był coraz bliżej zauważył, że płakała. Stanął kilka metrów od niej i obserwował ją uważnie. Wysoka, zgrabna. Długie, proste jaskobrązowe albo ciemno blond włosy, w tym świetle nie można było tego dokładnie określić, z grzywką sięgającą brwi. Miała bardzo delikatnie zbudowane ciało. Niezbyt duże piersi i małe wcięcie w tali. Jednak dziewczyna miała w sobie coś, co nie pozwalało Itachiemu oderwać od niej oczu. Może był to fakt, że płakała? Uchiha był bardzo wrażliwy na krzywdę innych ludzi.
- Przepraszam bardzo czy wszystko w porządku? - odezwał się podchodząc bliżej. - Itachi ty idioto. Oczywiście, że nie jest w porządku, w końcu płacze. - skarcił się w myślach.
Dziewczyna podniosła głowę i spojrzała na niego. Uchihę zamurowało. Jeszcze nigdy nie widział u nikogo takich oczu. W środku intensywnie zielone, na brzegi przechodzące w szare ze złotą obwódką. Dziewczyna, widząc rozszerzające się w szoku czarne oczy, szybko opuściła wzrok. Ludzie zawsze tak reagowali na jej oczy.
- Wszytko w porządku. – odezwała się, co jeszcze bardziej sparaliżowało bruneta.
Kobieta miała bardzo łagodny, melodyjny głos.
- Chyba jednak nie bardzo, skoro siedzi tu pani zapłakana i pije. – spojrzał na stolik, na którym stały 4 puste kieliszki.
- To moja sprawa, a tobie nic do tego. – warknęła, a jej głosie nie było już magii.
- Może mógłbym w czymś pomóc?
- Daruj sobie. Jeśli chcesz skończyć dzisiaj w łóżku z jakąś laską, to poszukaj sobie kogoś innego. – spojrzała na niego.
Itachi zdziwił się bezpośredniością kobiety. Nie miał zamiaru zaciągać jej do łóżka. Ale gdy tak teraz się nad tym zastanowił, to rzeczywiście wygląda to tak, jakby chciał ją poderwać.
- Czy wy kobiety zawsze myślicie tylko o jednym, gdy facet do was zagaduje? - zaśmiał się serdecznie i usiadł naprzeciwko niej.
- Bo wy faceci zawsze o tym myślicie.
- Nie zawsze. - dziewczyna podniosła jedną brew do góry. - Eh... No dobra. Często. Ale teraz nie mam takich intencji.
- Och. Czyżby? - powiedziała z sarkazmem.
- Zobaczyłem, że płaczesz. A że uwielbiam robić za rycerza w lśniącej zbroi i na białym rumaku, postanowiłem sprawdzić co się stało.
- Nie potrzebuję rycerza.
- W takim razie jestem Itachi Uchiha. Miło mi cię poznać panno... - wyciągnął dłoń w jej stronę.
- Katsumi Sayuki. – uścisnęła delikatnie dłoń bruneta.
- Ładnie. – uśmiechnął się.
Kobieta westchnęła, ale odwzajemniła się nieśmiałym uśmiechem.
- Więc co się stało, że taka piękność siedzi sama przy stoliku, wlewając w siebie alkohol, zamiast baraszkować w kochankiem?
Katsumi posłała mu wściekłe spojrzenie za tak bezpośrednie pytanie, ale widząc jego delikatny uśmiech uspokoiła się. Stwierdziła, że w tym nieznajomym jest coś co sprawa, że nie można się na niego zbyt długo gniewać.
- Najpierw trzeba mieć kochana. – powiedziała, dopiero po chwili zdając sobie sprawę ze tego jak to mogło zabrzmieć.
- Mogłem się tego spodziewać. – westchnął brunet. - Głównym powodem płaczu kobiet, jesteśmy my faceci. Więc co to za cymbał, idiota i dupek ośmielił się doprowadzić cię do takiego stanu?
Po raz kolejny dziewczyna posłała mu zaskoczone, ale nie oburzone spojrzenie.
- Facet związał się ze mną tylko dlatego by mnie zaciągnąć do łóżka. Gdy było już po wszystkim, zostawił mnie.
- A to kawał chuja. – powiedział Itachi opierając głowę na dłoni przyglądając się uważniej Katsumi.
- Tak. Pieprzony kutas. – zaklęła dziewczyna, a Uchiha prawie spadł z krzesła słysząc to.
Dziewczyna zachichotała widząc reakcje bruneta.
- Palant. Nie wie co stracił. - powiedział.
- Szukał tylko rozrywki. Nigdy mnie nie kochał, a ja się zakochałam po uszy. Myślałam, że wreszcie będę szczęśliwa, a tu dupa. - przywołała ręką kelnera. - Jeszcze raz to samo.
- Dla mnie też. - odezwał się Itachi.
Po chwil na stoliku pojawiły się dwa Wściekłe Psy. Uchiha stuknął swoim kieliszkiem o kieliszek dziewczyny.
- Oby mu kutas odpadł. – wzniósł toast i wypił wszystko jednym duszkiem słysząc śmiech dziewczyny.
- Wariat jesteś.
- No to moja główna zaleta. – wyszczerzył się w szerokim uśmiechu.
- Zaleta? A nie wada?
- Zależy kiedy. Niektórym może się wydawać, że jestem beztroski.
- I pewnie skaczesz z kwiatka na kwiatek? W sumie bym się nie zdziwiła. Pewnie nie możesz odpędzić się od kobiet?
- I facetów.
- Oho. Widzę, że mam przed sobą prawdziwego boga seksu.
- No tak to jeszcze mnie nikt nie nazywał. Dziękuję za komplement.
- I, że niby ten bóg seksu, podszedł do mnie bez ukrytych zamierzeń?
- No cóż muszę przyznać, że jesteś bardzo seksowna i masz ciekawy charakterek. Ale to my faceci, uprawiając seks chcemy zapomnieć o nieszczęśliwej miłości. Wy kobiety rzadko robicie coś takiego. Ale jeśli jesteś chętna to proszę bardzo. Na jedną noc byś zapomniała, ale rano a piać od nowa.
- Hehe... Lubię szczerych facetów. Przynajmniej od razu mówią o co m chodzi.
- Podchodząc do ciebie nie miałem zamiaru zaciągnąć cię do łóżka.
- Ale jakby coś takiego wyszło, nie miałbyś nic przeciwko.
- W końcu jestem bogiem seksu. – uśmiechnął się szeroko.
Kobieta odwzajemniła uśmiech. Dobrze jej się rozmawiało z Itachim i nawet jego bezpośredniość już jej nie przeszkadzała.
- Picie i użalanie się nad sobą nie jest dobrym pomysłem. – pochylił się w jej stronę. - Może chciałbyś dołączyć do mnie i moich znajomych? Mamy małe wesele na balkonie. Moje dwie znajome się dzisiaj hajtnęły.
- Zastanowię się. - odpowiedziała przywołując kelnera. - Jeszcze jednego Pasa proszę.
- Masz niezły spust. – stwierdził Itachi również zamawiając sobie drinka. – Pasowałabyś do mojej paczki. – zachichotał.
- A właśnie. Skoro twoje znajome wzięły dzisiaj ślub, nie powinieneś świętować razem z nimi?
- To się nazywa jawne spławianie.
- No coś ty? Serio? – zapytała z sarkazmem.
- A już tak dobrze nam się rozmawiało. – zrobił smutną minkę. – Mogłabyś podać sobie rękę z moim bratem. On też uwielbia mnie spławiać.
- Więc nie jest idiotą. – zamiała się dziewczyna.
- No i tak powinno być. Z uśmiecham ci do twarzy. – Itachi wstał ze swojego krzesła i złapał Katsumi za rękę. – Porywam się na lepszą imprezę. Wiem, że każdy facet to dla ciebie teraz wróg numer jeden, ale tam są prawie sami geje. Od razu muszę cię ostrzec przed dwóją moich kumpli. Są niesamowicie zakręceni i ubrani tak samo jak ja.
- Czyli Wielka Trójca. – pozwoliła się poprowadzić na balkon.
- Tak. I z nami nie ma nudów. No i są ze sobą i...
- Niech zgadnę. Gadają cały czas o seksie.
- W dużej przewadze. – zaśmiał się brunet.

Rozdział 65


Rozdział 65

- SASUKE NIE WIDZIAŁEŚ MOJEJ BIAŁEJ BLUZKI?! – wydzierał się Naruto nurkując w szafie.
- Nie wydziałałem twojej białej bluzki Mł… - powiedział wchodząc do pokoju, urwał widząc blondyna klęczącego i do połowy schowanego w szafie.
Podszedł do niego, przylgnął do jego pleców i przejechał dłonią po umięśnionych pośladkach.
- Sasuke co ty… - obruszył się, ale został uciszony pocałunkiem.
- To ty mnie prowokujesz wypinając ten swój seksowny tyłeczek.
- Jesteś zboczeńcem, wiesz?
- A ty cholernym prowokatorem. – uśmiechnął się przebiegle i ponownie połączył ich usta w namiętnym pocałunku.
- Sasuke nie teraz. – Uzumaki odsunął go stanowczo od siebie. – Spóźnimy się na ślub.
- Eh… Młotku przecież nie musimy ubierać się w garnitury. – spojrzał na łóżko, na którym leżał strój.
- No to w co mam się ubrać?
- Przecież Karin mówiła żeby się nie ubierać galowo tylko na luzie.
- Czy ja wiem. To w końcu ślub.
- Nietypowy, lesbijski.
- To nie znaczy, że…
- Aaaa!! Jesteś upierdliwy.
- Hehe. Chyba za długo siedziałeś w towarzystwie Shikamaru. – zachichotał niebieskooki.
- A może ubierz to. – podał chłopakowi obcisłe czarne spodnie.
- Eeee… Nie. – pokręcił nosem blondyn.
- Dlaczego nie? – zdziwił się Sasuke.
- Bo są za bardzo opięte.
- I dlatego masz je ubrać. – powiedział stanowczo Uchiha wciskając mu w ręce spodnie.
- Ale…
- Masz w nich bardzo seksowny tyłeczek. – wyszeptał.
- Zboczeniec! – krzyknął i zarumienił się.
- I jeszcze ubierz te bluzkę. – wskazał na białą koszulkę z dekoltem w serek. - A na to czarna luźna marynarka.
- Już to widzę. Naruś będziesz wyglądał świetnie. – odezwał się Itachi wchodząc do pokoju.
- Mógłbyś się ubrać? – warknął Sasuke do brata, który, jak to miał w zwyczaju, paradował w samych bokserkach.
- Nie opędzisz się od wielbicieli i wielbicielek. – zignorował młodszego. – Radzę wam żebyście rozsunęli dzisiaj łóżka. Jutro wracają rodzice. Lepiej by było gdyby tego nie widzieli. Nie będziecie mieli siły żeby to jutro rano robić, więc weźcie się za to teraz.
- Itachi ma racje. – odezwał sie Naruto i wstał z podłogi.
- AAAAA!!!!! Jesteście okropni. – zaczął lamentować starszy. – To w końcu dowiem się czy to zrobiliście, czy nie?
- A CO CIĘ TO KURWA OBCHODZI?! – wydarł się Sasuke, który już tracił panowanie nad sobą.
Od 4 dni Itachi chodzi za Naruto i Sasuke i dopytuje się czy ze sobą spali czy nie.
- A obchodzi i to bardzo. Chce wiedzieć czy moi kochani młodsi bracia stracili cnotkę. Ja wam o wszystkim mówię.
- A my niekoniecznie chcemy to wiedzieć.
- Sasuke jesteś bez serca, a ja się o was tak troszczę.
- Raczej wścibiasz nos w nie swoje sprawy.
- Ja i tak wiem, że to zrobiliście.
- To po co się pytasz palancie?!
- Bo chcę to usłyszeć od was.
- Itachi wynocha z tego pokoju! – Sasuke zaczął pchać brata w stronę drzwi. – I ubierz coś w końcu na dupę! – wypchnął go i zamknął drzwi. – Palant. – odwrócił się w stronę blondyna, który uśmiechał się szeroko.
- To mogę powiedzieć Sasoriemu i Deidarze żeby szykowali się na orgietkę? – Itachi uchylił drzwi i wychylił się z uśmiechem.
- ITACHI!! DEBILU!! – młodszy posłał mu mordercze spojrzenie.
- Hai, hai. Już mnie nie ma. – zachichotał i zamknął za sobą drzwi.
- A ty co się tak głupkowato szczerzysz? – podszedł do ukochanego.
Naruto zarzucił ręce na jego szyję.
- A nic. Porostu cię kocham. – pocałował go szybko w usta. – Weźmy się za te łóżka.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
- Sasuke! Itachi! Pospieszcie się! Jeny ile trzeba na was czekać! – krzyczał Naruto z przedpokoju ubierając buty.
- Nie krzycz Młotku. – powiedział spokojnie Sasuke schodząc ze schodów.
- Bo ile można… - urwał wlepiając wzrok w swojego chłopaka.
Sasuke miał na sobie czarne obcisłe spodnie, białą bluzkę z głęboko wyciętym dekoltem w serek i długimi, podwiniętymi do połowy przedramienia rękawami. Na to miał narzuconą czarną, rozpiętą kamizelkę. We włosy wtarł odrobinę żelu, robiąc artystyczny nieład.
- Naruto ubrałeś prawy but na lewy.
- Co? – blondyn spojrzał nieprzytomnym wzrokiem na stopy. – Cholera. – jęknął.
Sasuke zachichotał i wyjął z szafki swoje buty.
- Itachi! Pospiesz się! – zawołał brata. – Zaraz przyjadą Sasori i Deidara!
- Zaraz! Tylko wyjmę z włosów papiloty! – zagrzmiał z piętra głos starszego.
- Papiloty? – zdziwił się Naruto.
- On cię tylko tak wkręca. – czarnooki zaczął tupać nerwowo nogą.
- No już jestem. – Itachi zszedł po schodach i stanął koło Uzumakiego. – No i jak wyglądam Naru? – okręcił się na około własnej osi.
Miał na sobie białe, obcisłe spodnie, lekko różową bluzkę i rękawami 3/4. Na to miał narzuconą marynarkę w kolorze żywej, soczystej zieleni. W butonierce miał kwiat słonecznika. Jego długie, rozpuszczone włosy opadały lekką falą na plecy.
- No i? – dopytywał się.
- Wyglądasz jak pajac. – skomentował Sasuke.
- Za to ty jak wampir.
- A mi się podoba. – zachichotał Naruto. – Pasuje do Itachiego.
- Deidara i Sasori też będą tak ubrani. No wiecie nasze nierozłączne trio.
- Chyba żartujesz? – wkurzył się młodszy. – Trzech pajaców. To nie na moje nerwy. Czy wy zawsze musicie odstawać od towarzystwa?
- Taki nasz urok. Braciszku powinieneś się już do tego przyzwyczaić. – Itachi uwiesił się na ramieniu Sasuke.
- Spadaj. – zepchnął go z siebie.
- To co, jedziemy? – zniecierpliwił się Naruto. – Jestem ciekaw jak wygląda taki ślub. – powiedział zamykając dom na klucz.
- Jak każdy inny. Tylko, że są dwie panny młode. – zaśmiał się Itachi.
- Więc to nie to samo, debilu. – warknął Sasuke.
- Neee. Naruto weź coś z nim zrób. Ma dzisiaj straszny humor. – powiedział wycofując samochód z podjazdu.
- Zawsze mam taki, jak mam do czynienia z twoją głupotą.
- Nie zapominaj Sasuś, że jestem twoim  starszym, głupim, kochanym braciszkiem. – uśmiechnął się.
- Taaa.
- Eh… Wy się nigdy nie zmienicie. – powiedział po nosem Naruto.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
- Sasuke, Naruto! – zawołała radośnie Karin podchodząc do chłopaków. – No, no. Świetnie wyglądacie. Jesteście strasznie seksowni. Eh… To wielka strata dla świata kobiet, że takie dwa ciacha są gejami.
- Karin ty też wyglądasz super. – Sasuke objął przyjaciółkę.
Dziewczyna miała na sobie idealnie dopasowaną do sylwetki, jasno fioletową sukienkę z satyny, która sięgała jej do kolan. Po biustem była podwiązana srebrnym sznurkiem, co podkreślało bardziej jej kształty. Jej proste włosy opadały na ramiona, gdzieniegdzie miała wpięte małe, srebrne różyczki.
- Nie uwierzycie. – szepnęła. – Saori kupiła taką samą sukienkę jak ja. To jest naprawdę przeznaczenie. – uśmiechnęła się szeroko.
- To chyba nawet lepiej. Nie będziecie się wyróżniały. – powiedział Sasuke.
- A gdzie Itachi?
- Parkuje samochód razem z Sasorim i Deidarą. – odpowiedział Naruto.
- Już jesteśmy. – odezwał się Itachi. – Witaj piękna pani. – ucałował jej dłoń.
- Karin wyglądasz cudownie. – odezwał się Deidara.
- No nie chłopaki. Co wyście na siebie włożyli? – zaśmiała się serdecznie widząc Itachiego, Deidarę i Sasoriego identycznie ubranych. – Eh… Tego się mogłam po was spodziewać. Wariaci. Jeny Sasuke jestem taka zdenerwowana. – wzięła bruneta pod ramię i poszła w kierunku sali w której miał się odbyć ślub. – I jednocześnie taka szczęśliwa.
- Naprawdę się cieszę z twojego szczęścia.
- A jak ci się układa z Naruto?
- Cudownie. – uśmiechnął się.
- Ale widzę, że coś cię martwi.
- Tak. Nasi rodzice. Boimy się ich reakcji.
- No wiesz nie musicie im tego na razie mówić.
- Taaa. Tylko jak długo tak wytrzymamy? Nie możemy ich wiecznie oszukiwać.
- Nie martw się. Wszystko się jakoś ułoży. We dwójkę będzie wam łatwiej przejść przez ten trudny okres.
- Nie mówmy już o tym. Dzisiaj jest twój i Saori dzień. Więc nie psujmy go moimi i Naruto problemami.
- No dobrze. Już nic nie mówię. O a oto moja kochana druga połóweczka. – odezwała się dziewczyna uwieszając się Saori na szyi.
- Cześć Sasuke. – przywitała się szatynka. – No nie! – zachichotała widząc Deidarę, Sasoriego i Itachiego. – Chłopaki lepiej to wy się nie mogliście zmówić.
- Patrz na siebie kochaniutka. – Sasori ucałował dziewczynę w policzek. – Jesteś tak samo obrana jak Karin.
- To był zwykły przypadek.
- Albo przeznaczenie. – zaśmiała się Karin.
- Wiecie co chłopaki? – odezwał się Deidara. – Właściwie to nasza trojka też by mogła wziąć dzisiaj ślub, w końcu jesteśmy tak samo ubrani. – całe towarzystwo spojrzało się na blondyna i zaczęli się głośno śmiać. – Ale ja mówiłem poważnie.
- Taaa. To raczej jest nie możliwe. – odezwał się Sasuke.
- A to niby czemu? – zaciekawił się Dei. – Przecież pary homoseksualne mogą brać ślub.
- Zgadza się. Ale to by była poligamia.
- Ty zawsze musisz wszystko zepsuć. – blondyn spuścił głowę. – To przejdziemy na inną religię.
- Dei przestań błaznować. – wkurzył się Sasori. – Ja jestem jedyną osobą z którą możesz się hajtnąć, a Itachi jest na deserek. – wyszeptał mu do ucha.
- I tak to słyszałem. – odezwał się straszy Uchiha.
- Jeny co za idioci. – Sasuke podrapał się po karku. – Hej nie widzieliście gdzieś Naruto? – zaczął się rozglądać.
- Eeee. Wydawało mi się, że szedł za nami. – odpowiedział Sasori.
- Pójdę go poszukać. Zaraz wracam. – Sasuke puścił się pędem przez korytarz.
- Tylko się nie spóźnij jesteś moim świadkiem! – zawołała za nim Karin.

Przebiegł się po korytarzu, jednak nigdzie nie było Uzumakiego. Spojrzał przez okno i zobaczył blondyna stojącego na parkingu. Rozglądał się po nim nerwowo.
- Tu jesteś. Wszędzie cię szukam. – odezwał się Sasuke podchodząc do ukochanego. – Chodź bo się spóźnimy. – wziął go za rękę, ale chłopak nawet nie drgnął. – Naruto co się stało? – zaniepokoił się.
- A nic. Myślałem, że widzę kogoś znajomego. – powiedział smutno. – Chciałem się tylko upewnić. Ale pewnie mi się tylko wydawało.
- Kogo widziałeś?
- A nie ważne. – uśmiechnął się. – Chodźmy.
Sasuke szedł w milczeniu koło chłopaka i przyglądał mu się ukradkiem. Coś było nie tak. Naruto był wyraźniej zdenerwowany, ale nie chciał mu powiedzieć dlaczego.
- Przestań się tak na mnie gapić. Mówię ci, że nic się nie stało.
- To dlaczego jesteś zdenerwowany?
- Bo wydawało mi się, że widzę kogoś znajomego i teraz myślę o tej osobie.
- O kim?
- Sasuke daj mi już spokój. – przyspieszył prawie do biegu. – Karin nam nie wybaczy jak się spóźnimy.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Ceremonia odbyła się szybko i bez żadnych komplikacji. Nie wyliczając dzikich wrzasków Sasoriego, Deidary i Itachiego, gdy dziewczyny już złożyły sobie przysięgę i chciały się pocałować. Naruto najwyraźniej odzyskał dobry humor i szczerzył swoje białe ząbki to „trójki wariatów”, a Sasuke udawał przed zebranymi ludźmi, że Itachi nie jest jego bratem, tylko wielką pomyłką genetyczną.
- Gorzko, gorzko! – wydzierali się. – I z języczkiem! – dodał Deidara.
- Jak Boga kocham ja ich kiedyś zabiję. – jęknął Sasuke.

Po ślubie całe towarzystwo, a było z 15 gości, poszli do klubu „Hibana” (z języka japońskiego – iskra – dop. aut.). Wejście do niego znajdowało się w małej uliczce i właściwie nie rzucało się w oczy. Od razu było widać, że nie jest to zwykłe miejsce. Kolorami dominującymi był granat i czerwień, co dawało poczucie intymności i mniej krepowało ludzi, którzy w nim przebywali. Po środku znajdował się duży parkiet do tańczenia. Na około niego porozstawiane były stoliczki, na których paliły się małe lampki imitujące zapalone świeczki. Pod ścianami znajdowały się boksy, gdyby ktoś potrzebował więcej intymności, które można było oddzielić od reszty klubu kotarami. Naprzeciwko wejścia do klubu znajdował się dość pokaźnych rozmiarów bar, w którym barmani wyczyniali rzeczy nie z tej ziemi.

Naruto patrzył w szoku na jednego z nich, który żonglując butelkami robił jakiegoś drinka.
- Jeny, on jest niesamowity. W ogóle ten klub jest…
- Prawda. – przerwała mu Karin. – Mówiła wam, że będzie fajnie. Prowadzi go daleka kuzynka Saori. Zarezerwowała dla nas miejsca na balkonie.
- Balkonie? – Naruto spojrzał w górę.
- Tam będzie trochę więcej intymności. Nikt nam nie będzie przeszkadzał w zabawie. Tam też jest niewielki parkiet na którym można potańczyć. – powiedziała Saori.
- Saori! Karin! – do dziewczyn podeszła jakaś kobieta o czarnych, krótkich włosach. – Moje kochane wielkie gratulacje i dużo, dużo szczęście na nowej drodze życia. – ucałowała je w policzki. – Przepraszam, że nie mogła przyjść na ślub, ale musiałam dopiąć wszystko na ostatni guziczek. – uśmiechnęła się serdecznie.
- To jest właśnie moja kuzynka Sahi Iwaru. – Saori przedstawiła wszystkim znajomym kobietę.
- Miło mi. Mam nadzieję, że będziecie się dobrze bawić. Jak będę miała chwilkę czasu to wpadnę do was na drinka. A teraz wybaczcie, ale obowiązki wzywają. – i znikła gdzieś za barem.
- Bardzo fajnie tu jest. Prawda Sasuke? – odezwał się Naruto.
- Mnie też się podoba.
- „Habana” to naprawdę wyjątkowe miejsce. Przychodzą tu zwykłe pary, ale i także homoseksualne. Te drugie przeważają. – powiedziała Karin. – Ale panuje tu taka fajna atmosfera, że nikt nie czuje się tu skrępowany.
- Karin! – Itachi uwiesił się dziewczynie na plecach. – Dlaczego nam nie powiedziałyście o takim zajebistym miejscu?
- Czy my przypadkiem o czymś nie zapomnieliśmy? – odezwał się Sasori. – A gdzie toast za młodą parę?
- To ja lecę zamówić drinki. – wyrwał się Deidara. – 13 drinków, a dla gówniarzy soczki. – zaśmiał się.
- Czyli rozumiem, że ty pijesz soczek gówniarzu. – odgryzł się Sasuke.
- Ekhem. – Itachi zwrócił na siebie uwagę towarzystwa. – Jako starszy brat Sasuke i Naruto, wspaniałomyślnie pozwalam im dzisiaj pić alkohol. Tylko z umiarem dobra.
- O dziękuje ci mój wspaniałomyślny bracie. – zakpił młodszy Uchiha.
- Bo wyślę was do domku spać.
- To wcale nie jest taki zły pomysł. – Sasuke spojrzał na Naruto, który od razy zrozumiał aluzję.
- Zboczony pedał. – powiedział do niego cicho.

Po kilku drinkach i toastach impreza rozkręciła się na dobre. Na parkiecie królowały Karin i Saori. Chociaż Sasori i Deidara wcale nie byli gorsi. Naruto prawie pękł ze śmiechu jak ta dwója wyciągnęła na parkiet Itachiego i zaczęli tańczyć w kółeczku trzymając się za ręce. W pewnym momencie „trójka wariatów” złapała śmiejącego się blondyna za rękę i wciągnęli do kółeczka. Próbowali zrobić to samo z Sasuke, który siedział i sączył kolejnego drinka, ale udało mu się tego zgrabnie uniknąć.
Oparł głowę na dłoni i obserwował swojego chłopaka. Uwielbiał patrzeć jak Naruto się śmieje. Wyglądał wtedy tak beztrosko, jakby się niczym nie przejmował. Sam Sasuke patrząc na ukochanego tracił kontakt z rzeczywistością. Widział tylko jego. Jakby nic na około nie istniało tylko Naruto.
- No co jest braciszku? – poczuł lekkie uderzenie z ramię.
- Nic. A co ma być? – odpowiedział nieprzytomnie.
- Wiem, że nie lubisz tańczyć, ale jeśli czegoś nie zrobisz to twoja blond włosa połóweczka zostanie rozszarpana przez te dziewuchy. – wskazał na parkiet.
Dopiero teraz Sasuke zdał sobie sprawę, że Naruto tańczy z jakąś dziewczyną. Za chwilę do blondyna podeszła Karin i zaczęła z nim tańczyć. Uchiha odetchnął z ulgą.
- Naruto muszę ci podziękować. – odezwała się dziewczyna. – I pogratulować.
- Hehe. Niby czego?
- Że tak zmieniłeś Sasuke. Zupełnie go nie poznaję. Jest naprawdę szczęśliwy.
- Tak myślisz?
- No pewnie.
- Ekhem. Odbijany. – usłyszeli głos Sasuke. Karin puściła Naruto i stanęła przed przyjacielem. – Eeee. Ja miałem na myśli Naruto.
- Chyba zwariowałeś! – krzyknął zaskoczony blondyn, gdy tylko znalazł się w ramionach ukochanego. – Sasuke puść mnie. – próbował się delikatnie wyrwać. – To takie krępujące.
- Mnie to nie przeszkadza. Zobacz ile par takich jak my tańczy. – objął go mocno w pasie.
Naruto rozejrzał się dyskretnie po sali. Westchnął i zarzucił brunetowi ręce na szyję przytulając się jeszcze mocniej. Akurat leciała jakaś wolna piosenka, więc zaczęli kołysać się w jej rytmie.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
- Eh… Ależ oni ładnie razem wyglądają. – odezwała się Karin siadając koło Itachiego. – Jeny, ale jestem zmęczona. Nie czuję nóg. – wzięła drinka Uchihy i wypiła jednym haustem. – Itachi wszystko w porządku? – zapytała widząc smutnego chłopaka, co było bardzo rzadkim zjawiskiem.
- Nie. – westchnął.
- Martwisz się o nich. – stwierdziła.
- Tak. Sasuke jest naprawdę bardzo szczęśliwy. Naruto z resztą też. Ale boję się co będzie jak rodzice się dowiedzą.
- Zawsze będą mogli liczyć na ciebie, na mnie, na swoich przyjaciół.
- Tak. Ale to nie zawsze wystarczy. Eh… no dobra. Co to za przygnębiająca rozmowa? Teraz jest czas na zabawę. Hehe. Może uda mi się porwać do tańca mojego braciszka, skoro już ruszył dupę. – wstał, ale po drodze został porwany przez Saorigo i Deidarę, którzy chcieli iść zamówić kolejne drinki.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Na początku tańca Naruto był bardzo spięty. Jednak po chwili zaczął się rozluźniać. Położył głowę na ramieniu Sasuke i przymknął oczy. Brunet zrobił to samo.
- Mam wrażenie, że cały czas się czegoś boisz. – odezwał się Sasuke.
- Po prostu nie jestem przyzwyczajony do okazywania sobie uczuć w miejscu publicznym. Eh… No wiesz o co mi chodzi? – Naruto spojrzał na chłopaka. – Czuję się trochę skrępowany.
- A myślisz, że ja nie jestem?
- Więc dlaczego poprosiłeś mnie do tańca?
- Żeby dać innym do zrozumienia, że jesteś mój. – odpowiedział z bardzo poważną miną. Naruto parsknął śmiechem. – Co cię tak śmieszy?
- Jesteś zazdrosny, że tańczyłem z tamtą dziewczyną. – stwierdził.
- Tak. – przyznał się.
- Ale wiesz, że nie masz o co.
- Czyżby? Uśmiechałeś się do niej.
- A co miałem zacząć płakać czy co? Sasuke no błagam cię. Nie przesadzaj. – Naruto był najwyraźniej rozbawiony całą tą sytuacją.
- Po prostu należysz do mnie i nie pozwolę żeby jakaś tam lafirynda kładła na tobie brudne łapska.
- Kocham cię wiesz? – wyszeptał Naruto uśmiechając się szeroko.
- Ja ciebie też. Czy bardzo mocno oberwę od ciebie jak cię pocałuję w miejscu publicznym?
- Hmmm. Porozmawiamy o tym w domu.
Ich usta połączyły się w czułym i namiętnym pocałunku.

Rozdział 64


Rozdział 64

Sasuke przeciągnął się leniwie. Skrzywił, kiedy poczuł ból mięśni. Westchnął głośno. Spojrzał na ukochanego chłopaka, który patrzył na niego rozmarzonymi oczami.
- Wszystko dobrze Naruto?
- Tak. Nigdy nie było lepiej. – wyszeptał.
- Nie boli cię?
- Hehe. Jak widzę to ty też jesteś obolały.
- Tak, ale ty…
- Nic mi nie jest. To była najpiękniejsza chwila w moim życiu.
- W moim także. – dotknął jego policzka. – Nareszcie należysz tylko do mnie.
- Hehe. To idzie także w drugą stronę. – zaśmiał się blondyn.
- Nie mam nic przeciwko.
- Sasuke idziemy pod prysznic?
- Chyba żartujesz? Nie utrzymam się na nogach. Weźmy kąpiel.
- No dobra.
- Ja pójdę przygotować.
- Dobrze.
Brunet wstał i bez najmniejszego skrępowania wyszedł nagi z pokoju. Wrócił po 10 minutach. Podszedł do łóżka i uśmiechnął się lekko.
- Kąpiel gotowa. – złapał ukochanego za rękę i pomógł wstać.
- Nie chodź tak po domu. – nadął policzki.
- Dlaczego? Przecież tylko my jesteśmy. Eh… Naruto nie sądzisz, że teraz to już naprawdę nie mamy się czego krępować?
- Nie o to mi chodziło? Nie jestem skrępowany. Tylko żeby nie weszło ci to w krew. Bo jeszcze kiedyś się zapomnisz i wyjdziesz goły z pokoju wpadając na moją mamę albo twojego tatę.
- Na szczęścia ich tu nie ma. Dobra chodźmy już się wykąpać.
Weszli do cieplutkiej wody. Naruto usiadł między nogami kochanka opierając się wygodnie o jego tors, a Sasuke zaplótł dłonie i położył na brzuchu blondyna. Niebieskooki prawą rękę oparł na brzegu wanny, a drugą położył na złączonych dłoniach ukochanego.
- Eh… Ta pozycja to już u nas chyba norma. – zaśmiał się Uzumaki.
- No. – brunet położył brodę na ramieniu chłopaka.
Obaj zamknęli oczy. Woda przyjemnie usuwała z ich ciał zmęczenie.
- Nie jest ci za twardo? – zapytał Sasuke.
- Przestań. Naprawdę nic mi nie jest. Nawet mnie tam specjalnie mocno nie boli.
- Może podsunąć ci gąbkę?
- Sasuke, do cholery przecież mówię ci, że nic mi nie jest. – wkurzył się.
- Ale płakałeś.
- Ze szczęścia idioto, a nie z bólu. Hehe. Z tego co sobie przypominam to ty też się popłakałeś.
- Po prostu nie wzruszyłem. – wyszeptał odwracając głowę w bok i czerwieniąc się lekko.
- Jesteś przesłodki, kotku.
- Nie zaczynaj znowu z tym kotkiem.
- Hehe. Następnym razem zamiast twojego imienia wykrzyczę kotku.
- Następnym razem zaknebluję ci usta.
- Sasuke.
- No?
- Zadzwonimy potem do Itachiego.
- Po co? – zdziwił się.
- Żeby go poprosić, aby nie wracał do domu na noc.
- Bo…?
- Chcę się z tobą kochać jeszcze raz. – sięgnął lewą ręką głowę ukochanego, przekręcił w swoją stronę i pocałował czule w usta. – A może nawet całą noc.
- Naruto? – spojrzał na niego zaskoczony. – Jesteś bardziej niewyżyty ode mnie.
- No wiesz musimy naładować baterię. W niedzielę wracają nasi rodzice. Będziemy musieli się przy nich hamować. Ale teraz nie musimy.
- Przypominam ci, że muszę jutro iść do szkoły.
- Nie musisz. Coś się wymyśli.
- Mam jutro trening, a w środę mecz. Nie mogę być zmęczony.
- Więc to jest ważniejsze ode mnie? Nie to nie. Spadaj Uchiha. – już miał wstać, ale zatrzymały go ramiona bruneta.
- Nie ma nic ważniejszego od ciebie.
- Dobra odpowiedź Uchiha.
- Jesteś prawdziwym demonem.
- Hehe. Ty go przebudziłeś, wiec teraz wypij piwo, którego naważyłeś.
- Hehe. Chętnie wypił bym co innego.
- Sasuke! – Naruto mimo wszystko zawstydził się i ochlapał kochanka wodą.
- Przestań bo zmoczysz sobie gips.
- Jestem głodny.
- Ja też. – przysunął blondyna do siebie i przyssał się do jego szyi. – Chcesz całonocnej orgietki? Dobrze dostaniesz ją. Tylko mi później nie płacz, że cię boli i nie możesz się ruszać.
- Miałem na myśli prawdziwe jedzenie.
- Ja też.
- No to chodźmy coś zjeść. Samym seksem człowiek nie żyje. – uśmiechnął się szeroko.
Blondyn wyszedł z wanny i zaczął się wydzierać.
- Naruto.
- Hmmm?
- Ale nie będziemy się ubierać?
- Chcesz chodzić nago po domu? – zdziwił się Uzumaki.
Sasuke wyszedł z wanny i podszedł do kochanka. Złapał go za brodę i skierował jego twarz ku swojej.
- Chcę patrzeć na twoje seksowne ciało. Dotykać i całować, gdzie chcę i kiedy chcę. – musnął jego usta. – Gdzie chcesz żebym cię wziął? W kuchni? Na stole w jadali? Na puchatym dywanie, przy kominku w salonie? A może na dworze? – patrzył z satysfakcją na coraz bardziej zarumienioną twarz ukochanego.
Nagle w niebieskich oczach pojawił się jakiś nieznany błysk, co zbiło z tropu bruneta.
- Wszędzie Sasuke. Wszędzie. – wyszeptał uwodzicielsko do jego ucha i polizał małżowinę uszną. – Ale teraz chodźmy coś zjeść. Będziemy potrzebować bardzo duuuużoooo energii.
- Naprawdę jesteś demonem.
- Ale najpierw zadzwoń do Itachiego. Skoro mamy paradować nago po domu wolałbym żeby nie przyszli żadni nieproszenie goście. Tak jak wczoraj. Chcesz herbaty?
- Może być.

Naruto skierował się do kuchni, a Sasuke poszedł do pokoju. Wziął telefon.
- Sasuke ty to wiesz kiedy zadzwonić. Mów szybko o co chodzi bo jestem troszkę zajęty. – niecierpliwił się straszy.
- Masz się do jutra nie pokazywać w domu.
- Tak jest panie i władco. Ty chyba oszalałeś?! Ja tam też mieszkam.
- Itachi…
- Aha. Rozumiem. Wiec truskaweczki pójdą w ruch. No dobra młody. Wrócę jutro, powiedzmy o 15, 16. Zadowolony?
- Bardzo. Ale zadzwoń zanim przyjdziesz do domku.
- Hehe. Coś czuję, że będzie się działo. Powodzenia braciszku. Tylko nie wymęcz za bardzo Naruto. To pa.
- Pa. – pożegnał się z bratem. – Ciekawe, kto kogo wymęczy? – powiedział do siebie.

Poszedł do kuchni. Naruto opierał się o szafkę wypinając pośladki. Patrzył zamyślony w okno.
- Mam nadzieję, że to o mnie tak intensywnie myślisz. – wyszeptał mu do ucha, przywierając do niego całym ciałem, a dłońmi przejechał delikatnie po pośladkach. – Jesteś bardzo niegrzecznym chłopcem. Stojąc w takiej pozycji i tak mnie prowokować. Chyba będę musiał się ukarać.
- Ciekawe jaką to karę wymyśli dla mnie pan Uchiha? – odwrócił się i otarł się prowokacyjnie udem o jego męskość.
- Myślałem, że mamy coś zjeść?
- A tak. – wymsknął się z uścisku kochanka. – Ależ ja jestem głodny. – przeciągnął się prowokacyjnie.
Sasuke patrzył na niego i robiło mu się coraz bardziej gorąco.
- Ekhem. Mógłbyś mnie tak nie prowokować? Zaraz się na ciebie rzucę.
- Przecież ja nic nie robię. – powiedział robiąc niewinną minkę.
Podszedł do lodówki, wyjął z niej jogurt, zanurzył palec, po czym zaczął go oblizywać. Sasuke podszedł do niego, wziął go za rękę i zaczął lizać palce.
- Czas się skończył Uzumaki. Tak samo jak moja cierpliwość. Gdzie chcesz to zrobić?
- Tutaj. – wyszeptał i pocałował go namiętnie w usta. Po czym odsunął się i usiadł na szafce. Rozszerzył nogi i uśmiechnął się prowokacyjnie.
Brunet stanął między jego nogami, dłonie oparł na szafce po obu stronach ciała kochanka.
- Zaskakujesz mnie Naruto. Jesteś tak cholernie seksowny, że ledwo się powstrzymuję.
- A kto ci karze się powstrzymywać? Sasuke dobrze wiesz, że nie jestem ze szkła. Jestem facetem nie musisz być delikatny.
- Nie? – spojrzał na niego uważnie i w tym samym momencie złapał mocno za jego penisa.
Naruto jęknął cicho. Sasuke kciukiem drażnił czubek jego męskości.
- Nie drażnij się tak ze mną. – wysapał. – Sasuke weź mnie teraz.
- Jakiś ty niecierpliwy. – przygryzł jego ucho.
- Sasuke… no… pospiesz się…
- Uwielbiam się z tobą drażnić. – zjechał językiem na jego szyję.
- Sasuke… - Naruto chwycił jego penisa i zaczął stymulować.
Brunet jęknął cicho i oparł się czołem o jego tors.
- Sasuke wolisz dość we mnie, czy w mojej dłoni? – wysapał.
- Jesteś cholernym manipulatorem.
- Ja? Decyzja należy do ciebie.
- Niech cię szlag Uzumaki.
- No dobra, ale dopiero po seksie. Chcesz mnie wziąć od przodu, czy tyłu.
- Zamknij się zboczeńcu. – przyspieszył ruchy dłonią.
- Sasuke… bo… zaraz obaj dojdziemy… - usiadł bardziej na krawędzi szafki. – Teraz…
Sasuke wszedł w niego jednym, szybkim ruchem. Blondyn jęknął głośno, oplótł go w pasie nogami, a na ustach złożył namiętny pocałunek. Uchiha poruszał się w nim wolno, a potem przyspieszył wbijając najgłębiej jak mógł. Naruto wychodził mu biodrami na spotkanie jęcząc głośno w jego usta. Sasuke też nie panował nad sobą i gdyby nie to, że usta miał zatkane wargami ukochanego, krzyczałby z rozkoszy, która rozlewała się po jego ciele. Naruto doszedł pierwszy brudząc brzuch kochanka. Czarnooki wykonał jeszcze kilka głębokich i mocnych pchnięć, po czym doszedł z głośnym jękiem ginącym w ustach blondyna.
Sasuke przerwał ich pocałunek i oparł się czołem o jego tors oddychając ciężko.
- Kocham cię, kotku. – powiedział Naruto uwalniając chłopaka z uścisku swoich nóg i śmiejąc się głośno.
- Ja ciebie też Młotku. Hehe. To gdzie teraz chcesz to zrobić?
- Hehe. Obojętnie.
- Nie masz dosyć?
- Zdaje mi się, że kiedyś mówiłem ci, że mam nieskończone pokłady energii.
- Ale czy twoje ciało to wytrzyma? Nie boli cię?
- Nie.
- Teraz może nie. Ale co będzie potem?
- Sasuke nie wkurwiaj mnie! Chcesz się ze mną jeszcze kochać czy nie? – wkurzył się.
- Z tobą zawsze i wszędzie. Ale…
- To chodźmy do salonu. Chyba, że nie masz siły. – spojrzał na niego prowokująco.
- Na to zawsze znajdę siłę. – przygryzł wargę kochanka. – Zobaczysz, wyczerpię te twoje pokłady energii.
- Już się nie mogę doczekać. Ale wiesz co weźmy te papierowe ręczniki. – podniósł rolkę.
- Hehe. Na pewno się przydadzą.
Trzymając się za ręce poszli do salonu.

Czarnooki usiadł na kanapie, a Naruto rozsiadł się na jego kolanach i oparł plecami o tors.
- Sasuke od seksu z tobą można się uzależnić.
- Hehe. Chyba raczej z tobą. – zaczął całować jego kark.
Jedną ręką pieścił sutki, a druga stymulowała męskość blondyna. Naruto odchylił głowę na ramię ukochanego. Jego oddech przyspieszył, a ciało ponownie ogarnął wielki żar. Pośladkami ocierał się o jego penisa.
- Naruto doprowadzasz mnie do szału.
- I o to chodzi Uchiha.
- Odwróć się do mnie.
Naruto wykonał posłusznie polecenie, wbijając się jednocześnie na męskość kochanka. Przylgnął do jego ust i zaczął poruszać wolno biodrami. Sasuke ściskał go za pośladki, a jego język wirował z drugim językiem. Po salonie rozchodziły się ich stłumione jęki. Naruto zmienił co chwilę szybkość. Czuł przeszywający go, przyjemny, gorący prąd. Sasuke z podniecania przygryzł za mocno wargę ukochanego i po chwili poczuł w ustach metaliczny smak. Zaczął ssać zranioną wargę. Naruto zdawał się nie przejmować tym, chociaż w momencie ugryzienia jęknął głośniej. Brunet chwycił penisa chłopaka i zaczął stymulować w rytm jego ruchów. W końcu obaj doszli niemal krzycząc z rozkoszy.
Naruto oparł się o ukochanego oddychając szybko i ciężko. Sasuke oparł się brodą o jego ramię i oddychał równie ciężko. Ich ciała były mokre od potu, ale to akurat im nie przeszkadzało. Cieszyli się ze swojej bliskości. Co pewien czas składali na mokrej skórze czułe pocałunki, które raczej miały uspokajać, niż drażnić.
- Nie wiem czy to możliwe, ale kocham cię jeszcze bardziej. – wyszeptał Sasuke całując chłopaka w ramię. – Hehe. Czuję się jak wariat. – zaśmiał się.
- Myślę, że to jest możliwe. – Naruto spojrzał w czarne tęczówki. – Bo ja czuję to samo.
- Hehe. Co powiesz na jeszcze jedną kąpiel?
- Jestem za. – uśmiechnął się szeroko i złożył na jego ustach czuły pocałunek.
- Naprawdę można przez ciebie oszaleć.
- No to co z tą kąpielą? A może masz ochotę na szybki numerek, kotku?
- Jeszcze raz tak na mnie powiesz, a naprawdę będziesz biedny.
- Aż się boję. No co mi zrobisz, kotku.
- Uwierz mi nie chcesz wiedzieć.
- Eeee. A co z naszą kolacją? – przypomniał sobie Naruto.
- Najpierw kąpiel. Możesz wstać ze mnie?
Naruto podniósł się z kolan chłopaka o pociągnął go za rękę. Poszli na piętro do łazienki.
- Chyba jednak nie możemy paradować nago po domu. – stwierdził Sasuke. – To mnie strasznie rozprasza i zamiast kolacji to zjem ciebie.
- Zboczony ludożerca. – zaśmiał się Naruto wchodząc pod prysznic. – Masz ochotę się przyłączyć?
- Eeee. Mam i to wielką, ale spasuję. To nie skończy się niewinnym prysznicem. A przecież muszę mieć siły no nie? Nie zamocz gipsu. Może zawiń go w folię?
- Eee. Nie mam tu żadnej.
- Zaraz ci przyniosę. – wybiegł z łazienki i wrócił po 5 minutach. – Masz. Czekaj pomogę ci.
Naruto patrzył jak brunet troskliwie zawija jego zagipsowaną rękę folią.
- No i gotowe. Teraz go nie zamoczysz.
- Sasuke.
- Hmmm?
- Kocham cię.
- Wiem Młotku. Ja ciebie też. Przyniosę ci jakieś ubranie. Smutno mi się robi na myśl, że zakryjesz to seksowne ciałko.
- Sasuke pomyśl jak fajnie ci będzie, gdy będziesz mnie rozbierał.
- Hehe. Masz racje. – zniknął za drzwiami.

Naruto oparł się czołem o zimne kafelki i pozwalał żeby letnia woda odmywała go ze zmęczenia. Z jego twarzy nie schodził szeroki uśmiech. Był naprawdę szczęśliwy. Tak samo jak brunet, który przeszukiwał teraz szafki blondyna. Nie mógł uwierzyć, że spotkało go takie wielkie szczęście.
Obaj chłopcy czuli, że w ich życiu zaczyna się nowy rozdział.

Rozdział 63


Rozdział 63

- Eh… - po raz kolejny już raz po klasie rozeszło się głośne westchnienie.
- Jak Boga kocham, Uchiha. Jeszcze raz usłyszę twoje westchnięcie to cię zabiję. – marudził Shikamaru odwracając się w kierunku bruneta. – Nie mogę się przez ciebie skupić na lekcjach.
- Taaa. Jakbyś normalnie zawsze to robił. – zauważył Gaara.
- Eh… - ponowne westchnięcie.
- Sasuke to rzeczywiście jest trochę wkurzające. Przestałbyś już. – odezwał się Neji.
- Zamknij się Hyuuga. – powiedział nadzwyczaj poważnie.
- Ekhem. Panowie czy ja wam przypadkiem nie przeszkadzam? – odezwał się nauczyciel.
- Przepraszamy sensei. – uśmiechnął się Sai.

Jak tylko rozległ się dzwonek, Sasuke wybiegł z klasy. Wyjął telefon.
- Naruto!
- Coś się stało kotku? – zaśmiał się.
- To ja cię pytam.
- Hę. Przecież nic jeszcze nie powiedziałeś.
- W domu wszystko dobrze? Dajesz sobie radę?
- Sasuke czy ty przypadkiem nie przesadzasz? Ja mam tylko złamaną rękę. Ale mam drugą, którą mogę się posługiwać. Odpuść sobie.
- Naruto. – zaczął cicho.
- No.
- No bo ja…
- Sasuke mów po ludzku.
- Chciałem tylko usłyszeć twój głos. Tęsknię.
- Przesadzasz. Widzieliśmy się godzinę temu. A poza tym to tylko kilka godzin.
- Dla mnie to koszmar kiedy nie mam cię w zasięgu wzroku.
- Sasuke.
- No?
- Ja też tęsknię.
Sasuke uśmiechnął się lekko.
- Naru my naprawdę jesteśmy wariatami. – zaśmiał się. – Nie możemy wytrzymać bez siebie nawet godziny.
- Haha. To mi przypomina jak ty miałeś wstrząs mózgu i musiałeś zostać w domu. Też do ciebie dzwoniłem ze szkoły.
- Pamiętam. – rozległ się dzwonek. – Muszę już kończyć. Zaraz się zaczyna nowa lekcja.
- Sasuke skserujesz mi swoje notatki?
- Jasne. Zadzwonię później.
- Sasuke.
- No?
- Kocham cię.
- Ja ciebie też. To na razie.
- Pa.

- I co naładowałeś baterię na… – Shikamaru spojrzał na zegarek. – Jakieś 5 minut?
- Bardzo śmieszne. – warknął Sasuke.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
- Nie no. Co za debil, idiota, palant. – wkurzał się Nara. – Ile razy można wydzwaniać? – szatyn patrzył na Uchihę, który po raz kolejny rozmawiał z Naruto.
- Eh… Zakochani. – skwitował Sai.
- Ale go wzięło. – zdziwił się Neji. – Normalnie go nie poznaję.
- To normalne, że jak się z kimś chodzi, to się za min tęskni, jak ta osoba jest daleko i się do niej dzwoni. – powiedział Kiba. – Nie mam racji? – spojrzał na Hyuugę.
- No tak. – odpowiedział.
- No i co z Naruto? – zapytał się Gaara.
- Pewnie nic. Co może się zmienić w ciągu godziny? – warknął Shikamaru.
- Te Shika co z tobą dzisiaj? Jesteś jakiś taki nie w sosie. – zainteresował się Inuzuka.
- Pokłócił się z moją siostrą. – odpowiedział za niego Sabaku.
- Aha i chciałby pewnie zadzwonić, ale jego duma mu na to nie pozwala. – odezwał się Sai.
- Wiecie co? Myślę, że w miłości czasami trzeba odstawić dumę na bok. – powiedział Sasuke przysiadając się do przyjaciół.
- Ty to naprawdę powiedziałeś? – zdziwił się Neji. – No nie. Co ten Naruto z tobą robi?
- Eh… Bardzo dużo fajnych, przyjemnych, podniecających i zboczonych rzeczy. – zaśmiał się.
- Naruto?! Nie wierzę! – odezwał się Kiba.
- To nawet nie znasz dobrze swojego przyjaciela. Eh… Uwierzcie mi, nie znam drugiego takiego zboczeńca jak on.
- On to pewnie myśli tak samo o tobie. – zauważył Gaara.
- Co na przykład robicie? – zainteresował się Kiba.
- Hę. A co ciebie to tak interesuje debilu?! – warknął Shikamaru.
- Eeee… No jestem po prostu ciekawy co mogą ze sobą robić dwaj mężczyźni.
- Obejrzyj sobie jakiegoś pornosa, to się dowiesz. Albo niech twój Neji ci pokaże.
- Wiesz co Shika jesteś dzisiaj strasznie wkurzający. Już wolę słuchać wzdychającego co chwilę Sasuke niż ciebie. To, że się pokłóciłeś z dziewczyną, nie oznacza od razu, że musisz się na wszystkich wyżywać. – wkurzył się Kiba.
- Kiba. Neji. Czy wy macie nam coś do powiedzenia. – zapytał Sai.
- No to chyba raczej logiczne, nie? – odpowiedział Sasuke. – Od tygodnia robą do siebie maślane oczy.
- A ty skąd to…
- Neji. W końcu jesteś moim przyjacielem.
- No tak. Ale myślałem, że nie widzisz niczego innego poza Naruto.
- No wiesz co? To, że jestem totalnie zakochany, nie oznacza, że wy już mnie nie obchodzicie. – spojrzał na Nejiego i Saia.
- No proszę to mamy w naszym gronie kolejną parkę. – zauważył Sai.
- No to jeszcze mamy 3 do wyswatania. – uśmiechnął się Kiba. – Eeee. To znaczy 2.
- Kiba jak ty coś powiesz? – westchnął Gaara.
- No co? Przecież Sai jest bardzo przystojny. Nie sądzisz?
- Zamknij się. – warknął rudzielec.
- No przecież żartuję. – Inuzuka poklepał przyjaciela po ramieniu.
- Idiota. – warknął Shikamaru.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Sasuke stał w sklepie przed półką z ulubionym daniem swojego chłopaka i patrzył na to wszystko w szoku.
- Jany. Nie wiedziałem, że mają tak dużo smaków. I co ja mam teraz wybrać? – powiedział do siebie. – Hmmm. Jaki smak wybrał wtedy, jak byliśmy w restauracji z ramenem? Może wieprzowy albo z kurczakiem? Że też od tego świństwa nie rozboli go brzuch. Hmmm. Co by tu jeszcze wziąć? – spojrzał na inną półkę i uśmiechnął się przebiegle. – Hehe. Mam pomysł.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
- Wróciłem! – zawołał Sasuke.
Do jego nosa doszedł bardzo przyjemny zapach. Wszedł do kuchni i zobaczył swojego brata i Naruto.
- A teraz przewróć kotlety na drugą stronę i trzeba je tak samo przyrumienić jak tamtą. – tłumaczył Uzumaki.
- Co wy robicie? – zapytał młodszy.
- O cześć braciszku. Gotujemy. Yyyy. To znaczy ja gotuje, a Naruto mówi mi po kolei co mam robić. Dzisiaj na obiad kotlety z piersi kurczaka.
- Nie wierzę, że gotujesz. – Sasuke spojrzał bratu przez ramię. – Ładnie pachnie.
- O! Zrobiłeś zakupy. – uśmiechnął się Naruto idąc w stronę siatki.
Sasuke szybko podbiegł i schował zakupy za siebie.
- Idź odpocząć. Ja i Itachi się wszystkim  zajmiemy.
- Wy? Hehe. Tak jak wczoraj ze śniadaniem. Sasuke czy ty próbujesz coś ukryć przede mnę?
- Nie. Idź do salonu.
- Co masz w tej torbie?
- Nic.
- Sasuke?!
- Naprawdę nic.
- No to pokaż.
- Oj daj spokój. Idź i się połóż i pozwól mi i Itacheimu zrobić obiad.
- Poradzicie sobie? Trzeba ugotować ziemniaki i zrobić jakąś surówkę.
- Poradzimy sobie. Prawda Itachi? – Sasuke uśmiechnął się do brata.
- Eeee. No jasne. – powiedział straszy bez przekonania.
- No dobra. Ale jakby co to mnie wołajcie.
- Jasne. – powiedział Sasuke.
Naruto już wychodził z kuchni, kiedy nagle się cofnął. Podszedł do Sasuke i pocałował go czule w usta.
- Witaj w domu, kotku. – wyszeptał i wyszedł z kuchni.

Młodszy Uchiha stał dobrą chwilę zamurowany i uśmiechnięty od ucha do ucha.
- Może przestałbyś głupkowato się uśmiechać i mi pomógł? – wyrwał go z tego stanu Itachi.
- Eeee. Już.
- Co ty masz w tej siatce, że nie chcesz pokazać Naruto?
- Niespodziankę dla Naruto. Muszę to gdzieś ukryć. Ale Naruto może to zauważyć jak włożę do lodówki.
- W piwnicy jest druga lodówka.
- Zupełnie zapomniałem. Dzięki. Zaraz ci pomogę, ale muszę iść to schować.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
- Ależ się obżarłem. Było naprawdę pyszne. – pochwalił Naruto.
- Gdybyś nie mówił mi co mam robić, nie byłoby obiadu. – zauważył Itachi.
- Hehe. Następnym razem już będziesz umiał zrobić to sam.
- No dobra to ja się zbieram. – powiedział Itachi.
- Znowu się umówiłeś na orgietkę ze swoimi przyjaciółmi? – zapytał Sasuke.
- A co chciałbyś dołączyć?
- Zamknij się debilu!
- Musze cię rozczarować braciszku. Ale tym razem jestem umówiony z wyjątkowo seksowną kobietką.
- Jeny jaki ty jesteś niewyżyty. – skomentował Sasuke.
- I kto to mówi? – wtrącił się Naruto.
- Haha. No właśnie Sasuke, no właśnie. – zaśmiał się straszy. – Nie czekajcie z kolacją. Wrócę późno. Miłej zabawy gołąbeczki. – ubrał szybko kurtkę i już go nie było.
- Hehe. Znowu sami. – uśmiechnął się Sasuke. – Myślałem, że jak wróci Itachi to nie będziemy mieli zbyt dużo czasu sam na sam. No nie liczę nocy. – przysunął się bliżej blondyna i musnął nosem jego szyję. – Naruto idź do naszego pokoju. Mam dla ciebie niespodziankę. – wyszeptał.
- Niespodziankę w naszym pokoju? Eh… - westchnął. – Nawet nie będę zgadywał co chcesz robić.
- Mogę ci powiedzieć tylko, że będzie bardzo przyjemnie. Z resztą jak zwykle. Naruto chyba już się mnie nie wstydzisz co?
- Nie. Ale jesteś dla mnie zagadką. Nigdy nie wiem czego mam się po tobie spodziewać.
- To samo mogę powiedzieć o tobie. Nie martw się nie zrobię nic czego nie będziesz chciał.
- Sasuke.
- Hmmm?
- Wiem, że bardzo chcesz to zrobić, ale… - przerwał i spojrzał uważniej w jego oczy. – Chciałbym, żeby to była wyjątkowa chwila. Yyyy. To znaczy. To co do tej pory robiliśmy było bardzo wyjątkowe, ale wiesz o co mi chodzi?
- Wiem. – Sasuke pocałował go czule w usta. – Obiecuję ci, że to będzie niezapomniana, wyjątkowa chwila dla nas obu. A teraz idź na górę.
- Sasuke czy mam się rozebrać?
- Hmmm. Wiesz co wolę sam cię rozebrać. Ale mam do ciebie pewną prośbę. Jak już będziesz w naszym pokoju, zawiąż sobie coś na oczach? Nie masz podglądać. Zaufaj mi. Dobrze?
- Dobrze. A co z naczyniami? Trzeba je umyć.
- Potem Naruto, potem. Idź.
- No dobrze.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Naruto szperał w swojej szafie w poszukiwaniu czegoś co mogłoby się nadawać do zawiązania na oczach. Jednak nic takiego nie znalazł. Wpadł jednak na pewien pomysł. Poszedł do sypialni matki i Fugaku i wyjął z jednej w szuflad ciemno bordową apaszkę. Wrócił do pokoju, usiadł na łóżku i patrzył na przedmiot trzymany w ręku. Westchnął głośno.
- Ciekawe co tym razem ten zboczeniec wymyślił? – pomyślał.
Zawiązał, z pewnymi problemami, apaszkę na oczach i upewnił się, że nic nie widzi. I czekał na chłopaka. Rozległo się pukanie.
- Naruto jesteś gotowy?!
- Tak!
- No to wchodzę! Ale pamiętaj nie podglądaj!
- Nie będę, obiecuję.
Drzwi otworzyły się, po czym zaraz zamknęły. Blondynek usłyszał jak Sasuke kładzie coś na biurku. Chwilę później poczuł jak materac łóżka się ugina pod ciężarem drugiego chłopaka.
- Denerwujesz się? – zapytał Sasuke widząc lekki grymas na twarzy ukochanego. – Nie potrzebnie. Nie zrobię ci nic złego. – wyszeptał mu go ucha.
- No wiesz. Mam zasłonięte oczy.
- Więc skup się na innych zmysłach. Słuchu, zapachu, dotyku. – położył rękę na torsie blondyna i przez koszulkę zaczął pieścić sutki. – Nie zdejmuj opaski.
- Dobrze.
Sasuke wstał z łóżka i oddalił się po czym znowu usiadł.
- Otwórz usta.
Uzumaki posłusznie rozchylił wargi.
- A to jest właśnie ta niespodzianka. – Naruto poczuł w buzi przesłodki smak.
- Hmmmm. Truskawki. – ucieszył się.
- Z bitą śmietaną.
- Pyszne. – oblizał prowokacyjnie usta.
Sasuke wziął jedną truskawkę, zamoczył w bitej śmietanie i przejechał nią po zamkniętych ustach kochanka. Po czym wsunął ją do jego buzi.
- Wiesz, że truskawki są afrodyzjakami?
- Wiem. Dlatego je kupiłem. Otwórz usta.
Naruto ponownie wykonał polecenie. Sasuke wziął kolejną truskawkę. Jednak tym razem nie zamoczył jej w śmietanie. Włożył ją sobie w usta, po czym złączył swoje usta z wargami ukochanego.
- Hmmm. – zamruczał Naruto. – Twoje usta są słodsze niż te truskawki.
- Twoje też. – pocałował go namiętnie.
Przez chwilę ich języki walczyły o dominację. Oderwali się od siebie biorąc łapczywie powietrze.
- Sasuke pragnę cię. – wyszeptał Naruto.
- Hehe. Te truskawki szybko działają. – popchnął go delikatnie na plecy.
Wsunął dłonie pod koszulę i zaczął muskać opuszkami palców śniadą skórę. Usłyszał głośnie westchnienia kochanka. Przybliżył swoją twarz do jego i oblizał jego usta. Naruto rozchylił je delikatnie, z czego skorzystał brunet składając na nich namiętny pocałunek.
Zdjął z blondyna koszulkę. Wziął jedną truskawkę, włożył sobie do buzi, po czym zaczął toczyć nią kółka na około sutków chłopaka.
- Sasuke… - wysapał niebieskooki wyginając ciało w lekki łuk.
- Hmmm? – cały czas trzymając owoc w ustach podzielił się nim z kochankiem.
Zjechał ustami na jego szyję. Na przemian lizał i ssał. Schodził wolno coraz niżej. Wziął w usta jeden z twardych już sutków.
- Jak dobrze. – wyjęczał Naruto.
- Mówiłem, że będzie ci dobrze.
- Chcę, żeby tobie też było.
- Nawet nie masz pojęcia, jak jest mi teraz dobrze. Kiedy mogę cię pieścić i całować. Powiedz to jeszcze raz Naruto. – przygryzł jeden sutek.
- Co?
- Że mnie pragniesz, pożądasz?
- Pragnę cię Sasuke.
Uchiha uśmiechnął się, liżąc i przygryzając skórę przesunął się na brzuch. Dłońmi gładził go po bokach. Naruto złapał za czarne kosmyki i gładził go po głowie. Przez jego ciało przechodziły co chwila gorące fale. Brunet ocierał się prowokacyjnie o jego krocze.
- Ach… - jęknął blondyn.
Sasuke zjechał językiem jeszcze niżej. Zatrzymał się przy pasku spodni. Zaczął je odpinać zębami. Zdjął je jednym ruchem razem z bokserkami. Naruto podparł się na łokciach.
- Ty też się rozbierz.
- To rozbierz mnie. Ale nie możesz podglądać.
- To już jest niesprawiedliwe.
- Następnym razem to ja zawiążę oczy.
Naruto na oślep trafił w twarz kochanka. Przesuwał delikatnie palcami po jego twarzy. Dłoń mu lekko drżała. Sasuke miał lekko spoconą skórę, co świadczyło o tym, że także był już podniecony. Blondyn przesunął pacami po jego wargach, a Uchiha uchyli usta i zaczął oblizywać jego palce. Złapał za jego dłoń i odsunął od swojej twarzy. Zanurzył jego palce w bitej śmietanie, po czym znowu zaczął je oblizywać.
- Sasuke… - wysapał. – Doprowadzasz mnie do szału.
- To dobrze. No dalej rozbierz mnie.
Naruto przesunął dłoń na skraj jego koszuli. Wsunął pod nią rękę i przesuwając ją po brzuchu i torsie do góry, zdjął ją. Nie było to łatwe, zwarzywszy na to, że jedną rękę miał w gipsie. Przybliżył się od niego i zaczął go całować po szyi. Jego dłoń ugniatała umięśniony brzuch. Błądził językiem i ustami po jego torsie, by wreszcie natrafić na sutki.
- Ach… kto kogo doprowadza do szału? – wysapał Sasuke.
Naruto zaczął odpinać niezdarnie jego spodnie i, po dłuższej walce, zdjął je razem z bokserkami. Sasuke popchnął go na plecy. Zaczął całować jego nogi w okolicy kolan.
- Co ty robisz Draniu?
- Ciiii.
Przesuwał się coraz wyżej. Całował zewnętrzną stronę ud. Naruto czuł się coraz bardziej podniecony, ale odczuwał do wszystko jeszcze bardziej intensywnie. Nie wiedział czy to zasługa przesłodkich owoców, czy może zawiązanych oczu. A może jednego i drugiego?

Tymczasem Sasuke przeszedł z pocałunkami na wewnętrzną stronę. Jednak omijał najbardziej domagające się zainteresowanie miejsce.
- Ach… Sasuke… Ja zaraz zwariuję.
- To wariuj. – powiedział podnieconym głosem.
Chuchnął w stojącą męskość blondyna.
- Ach…
Pocałował w czubek, co spotkało się z kolejnym jękiem ukochanego. Wziął penisa do buzi i zaczął bardzo wolno poruszać głową.
- Szybciej! – wyjęczał Naruto.
Jednak Uchiha nie zareagował na jego słowa. Poruszał głową wolno drażniąc się z kochankiem.
- Sasuke…
W końcu zlitował się nad nim i zaczął szybciej poruszać głową.
- Ach… Tak dobrze… Sasuke…
Brunet, kiedy poczuł, że ukochany zbliża się do spełnienia, odsunął się od niego. Naruto jęknął z niezadowolenia.
- Twoja kolej Naruto. – wyszeptał mu do ucha.
Naruto trafił po omacku na penisa bruneta i zaczął przesuwać dłonią po jego trzonie. Pocałował kochanka namiętnie wu sta. Całowali się szaleńczo. Naruto odsunął się od niego, a Sasuke oblizał z jego brody stróżkę śliny.
- Naruto jesteś cholernie seksowny.
- Ty też. Mogę zdjąć opaskę? Chcę się zobaczyć.
Czarnooki sięgnął za jego głowę i rozwiązał supeł. Przez chwilę patrzyli na siebie zamglonym i spojrzeniami. Po czym Naruto wziął męskość bruneta do buzi i zaczął szybko poruszać głową. Sasuke opadł na pościel i zaczął coraz ciężej oddychać oraz poruszać niekontrolowanie biodrami. Naruto wolną ręką załapał go za pośladki uniemożliwiając mu ruch.
- Naruto dojdźmy razem. – wyjęczał.
Uzumaki podniósł głowę. Sasuke złapał za jago policzki i pocałował namiętnie w usta. Brunet złapał za penisa kochanka, a ten za jego. Poruszali dłońmi w tym samym tempie. Z ich gardeł wydostawały się głośnie jęki, a po ciałach przechodził przyjemny prąd.
- Sasuke pragnę cie! – wyjęczał.
- Wiem. Ja ciebie też.
- Sasuke… Ja… Weź mnie teraz.
- Co? – Sasuke otworzył oczy i zaskoczony spojrzał w zarumienioną twarz chłopaka.
Na jego policzkach także widniały duże rumieńce.
- Naruto ty…
- Pospiesz się. – wyszeptał do jego ucha.
Uchiha położył go na plecach.
- Jesteś pewny?
- Tak. Chcę cię poczuć w sobie. Stworzyć z tobą jedność. Poczuć ja bardzo mnie kochasz. Należeć tylko do ciebie.
- Naruto…
Złożył na jego ustach czuły pocałunek. Blondyn wziął do buzi jego place i zaczął je ślinić.
- Już. Zrób to. Kochaj się ze mną.
Sasuke wsuną w ciało kochanka palec i zaczął nim szybko poruszać, trafiając co pewien czas w prostatę.
- Ach… Sasuke… Nie wytrzymam…
Brunet włożył w niego jeszcze dwa palce i zaczął go rozpychać.
- Sasuke…
- Naruto – wychrypiał z podniecenia. – Przekręć się na brzuch.
- Nie. Chcę cię widzieć.
- Jeny. Nie mów takich żenujących rzeczy. Rozszerz bardziej nogi.
Naruto wykonał polecenie.
- No Sasuke już… pospiesz się… nie wytrzymam długo. Ty z resztą też.
- Jak będzie bolało to mów.
- Nie będzie.
Sasuke naparł penisem na jego wejście. Zaczął się powoli w niego zagłębiać. Naruto zagryzł usta. Uchiha zatrzymał się przerażony.
- Naruto…
- Jest dobrze. Nie zatrzymuj się. – na potwierdzenie tego oplótł go nogami w pasie, przez co czarnooki wszedł do samego końca. – Ach… - jęknął, a z jego oczu zaczęły lecieć łzy.
- Naruto puść mnie, wychodzę. – powiedział przerażony.
- Nie. To nie boli.
- Ale płaczesz.
- Ale nie z bólu. Jestem szczęśliwy, że mogę cię poczuć. Wypełniasz idealnie moje wnętrze.
- Naruto. – oparł głowę o jego tors. – Przestań mówić takie rzeczy.
- Hehe. Pan Uchiha jest zawstydzony. No dalej ogierze. Pokaż na co cię stać. – zarzucił rękę na jego szyję, przybliżając go do siebie. – Kochaj się ze mną. Wypełnij mnie sobą jeszcze bardziej. – wyszeptał mu do ucha.
- Boże Naruto…
- Powiedz Sasuke. Jakie to uczucie być we mnie? – zaczął poruszać biodrami.
- Ach… - jęknął brunet.
- No powiedz. Bo mi jest cudownie.
- To jest… Ach…
- No… Ach…
- Wspaniałe uczucie. – zaczął poruszać się w rytm blondyna. – Jest tak ciepło. Gorąco.
- Szybciej… Ach…
Uchiha przyspieszył swoje ruchy. Przestał się kontrolować, poruszał się chaotycznie. Co chwila trafiając w prostatę.
- Sasuke to jest cudowne…! Jeszcze…! Mocniej…! - krzyczał Naruto. – Ach…! Nie wytrzymam…! Ach…!
Blondyn przymknął oczy.
- Ach… Nie… Naruto… Ach… Otwórz oczy… Ach… Chce w nie patrzeć.
- Ach… Sasuke… Tak bardzo cię kocham… Ach… - poczuł na swoich policzkach coś mokrego.
Otworzył oczy i zobaczył, że Sasuke płacze, a zarazem uśmiecha się.
- Ja ciebie też. – połączył ich usta w namiętnym pocałunku.
Poruszał się coraz szybciej, a Naruto wychodził biodrami mu na spotkanie. Ich języki jak szalone wiły się w zmysłowym, pełnym pożądania tańcu. Obaj czuli jak zbliża się najprzyjemniejsza chwila. Ich ciała przeszył prąd.
- Sasuke…!
- Naruto…!
Wykrzyczeli swoje imiona w tym samym czasie. Brunet opadł na ciało kochanka ledwo łapiąc oddech. Obaj byli mokrzy o potu i trzęśli się delektując przyjemnym uczuciem rozchodzącym się po ich ciałach. Oddychali ciężko i szybko. Żaden z nich nie mógł się ruszyć i nie chciał. Sasuke wtulił nos w zagłębienie szyi Naruto. Drgnął lekko chcąc opuścić ciało kochanka.
- Jeszcze nie. – wyszeptał Naruto.
Sasuke uniósł się jakoś na łokciach i spojrzał w twarz ukochanego. Blondyn podniósł drżącą rękę i dotknął jego policzka ścierając łzy. Na jego twarzy widniał uśmiech, jakiego Sasuke jeszcze nigdy nie widział. Sasuke również uśmiechnął się, tak jak nigdy dotąd.
- Jesteś cudowny Naruto.
- Ty też.
- Nawet nie wiesz jak bardzo cię kocham. Teraz jeszcze mocniej. – opadł z powrotem na jego ciało wtulając się ponownie w zagłębienie szyi.
- Sasuke. Wiem jak mnie kochasz. Bo ja kocham cię tak samo mocno.
Uzumaki wymacał ręką kołdrę i zarzucił ją jakoś na ich ciała. Wyczerpani, ale szczęśliwi jak nigdy dotąd, szybko zasnęli.

Rozdział 62


Rozdział 62

Naruto obudził się, kiedy dochodziła godzina 11. Przeciągnął się leniwie stwierdzać ze smutkiem, że leży sam. Wstał, wyszedł z pokoju kierując się do łazienki i wtedy…
- KURWA ITACHI! CO TY WYPRAWIASZ IDIOTO!
Uzumaki z zaciekawieniem udał się po cichu do kuchni. Staną w drzwiach i obserwował krzątających się po pomieszczeniu braci.
- Zamknij się. Chcesz obudzić naszego chorego Narusia?
- Mojego Narusia. Mojego. – poprawił go Sasuke. – Możesz mi powiedzieć z łaski swojej co to kurwa ma być? – wskazał na miskę stojącą przed starszym.
- No jajecznica. – wzruszył ramionami Itachi.
- Ty to, kurwa, nazywasz jajecznicą?! Rozgniecione, ugotowane na twardo jajka?!
- A co? Tak się nie robi?
- Nie idioto.
- A skąd ty możesz wiedzieć. Jesteś na bakier z kuchnią, tak samo jak ja.
- Widziałem jak Naruto robił. Nie dam mu tego świństwa na śniadanie.
- Phi. Trzeba było samem zrobić.
- Zaraz zrobię. – warknął Sasuke.
- Nie zrobisz. Jajka się skończyły.
- Jak to skończyły? Przecież było z 10.
- Wykorzystałem wszystkie.
- To co ja teraz, kurwa, podał Naruto na śniadanie, co? Ubierz się szybko i idź do sklepu.
- Dlaczego ja?
- Bo spierdoliłeś śniadanie! Nie wkurwiaj mnie bardziej!
- To daj mi forsę, bo jestem spłukany.
- Kurwa nie ma z ciebie żadnego pożytku.

Nagle usłyszeli za sobą głośny śmiech. Odwrócili się i zobaczyli skręcającego się ze śmiechu blondyna.
- No i widzisz. Obudziłeś swojego Narusia. – skomentował Itachi.
- Zamknij się deblu.
- Co wy tam robicie? – zapytał Naruto wchodząc do kuchni.
- Nic. – starszy Uchiha zasłonił ciałem nieszczęsną jajecznicę.
- Naruto idź w powrotem do łóżka. – powiedział Sasuke tonem nie znoszącym sprzeciwu.
Uzumaki podszedł do Itachiego ignorując zdanie ukochanego, odsunął starszego z braci i spojrzał z szerokim uśmiechem na miskę. Pokręcił głową i westchnął głośno.
- Podajecie mi majonez. Sasuke pokrój szczypiorek, ale bardzo drobno. –
Podszedł do jednej z szafek i wyjął z niej sól i pieprz. Dodał dwie łyżki majonezu, pokrojony szczypiorek, posolił i popieprzył.
- No i gotowe! Proszę bardzo! Pasta jajeczna al’a Uzumaki Naruto. – uśmiechnął się szeroko.
- Naru jesteś kuchennym geniuszem. Kocham cię. – Itachi przytulił się do blondyna i potarł policzkiem jego policzek.
Nagle został od niego brutalnie odciągnięty. Sasuke posłał mu mordercze spojrzenie.
- Jesteś stanowczo za blisko matole. – warknął.
- Sasuke nie przesadzaj. – odezwał się niebieskooki.
Cała trójka usiadła z stole w jadalni i zaczęli jeść śniadanie. Itachi patrzył zszokowany, jak Sasuke smaruje kromkę chleba pasta, a następnie karmi nią blondyna.
- Sam mogę to zrobić. – powiedział Naruto wyrywając z ręki kochanka chleb.
- Lewą ręką? Ciekawe jak. Daj spokój. Pozwól mi cię porozpieszczać. – wyszeptał mu do ucha i jednocześnie zaczął go gładzić po udzie.
Przez cało blondyna przeszłą gorąca fala, która doprowadziła go do drżenia.
- Ekhem. – zakaszlał Itachi. – Nie zapominajcie, że ja cały czas tu jestem. No chyba, że macie ochotę na trójkącik.
- Zamknij się. – warknął Sasuke. – Może zjadłbyś w swoim pokoju? – zasugerował.
- Może przynieść wam jakieś zabaweczki… eee… no wiecie.
- ITACHI!
Naruto uśmiechał się pod nosem. Uwielbiał wsłuchiwać się w przekomarzanki braci.
- Czemu nie. Może w przyszłości skorzystamy. Ja na przykład chętnie bym wykorzystał te kajdanki. – odezwał się Naruto patrząc wyzywająco na Sasuke.
- MŁOCIE! – Uchiha zmierzył go morderczym spojrzeniem, a na jego policzkach pojawiły się delikatne rumieńce, co nie uszło uwadze starszego z braci.
- Braciszku co się tak rumienisz? Czyżby przywiązanie cię do łóżka było jedną z twoich fantazji seksualnych. – Naruto prychnął widząc jak policzki ukochanego przybierają kolor purpury. – No, no braciszku. To w końcu kto w waszym zawiązku jest seme.
- NIE TWÓJ ZAKICHANY INTERES! – wydarł się Sasuke. – AAAA! ZEJDŹCIE ZE MNIE!
- No nie wiem czy byłbyś szczęśliwy gdyby Naruto z ciebie zszedł. Chciałbym zobaczyć jak wyglądasz przywiązany do łóżka. Eh… To musi wyglądać…
- Niesamowicie seksownie. – powiedział za niego Naruto rozmarzonym tonem.
- Naru chyba nie chcesz mi powiedzieć, że udało ci się przywiązać Sasu do łóżka?
- Udało. I mu się nawet to podobało. Prawda kotku?
- Kotku? – Itachi spojrzał na młodszego, który ciskał mordercze pioruny to na niego, to na Naruto.
- Naruto jeszcze słowo a będziesz biedny. – warknął.
- Ale dlaczego. To do ciebie bardzo pasuje. – zaśmiał się Itachi. – Wiesz Naru, że jak Sasuke był młodszy uwielbiał być masowany po głowie. Ach. Mruczał wtedy tak przesłodko jak kociak.
- ITACHI! DO CHOLERY ZAMKNIJ MORDĘ.
- Hehe. Wiem coś o jego mruczeniu. – wymknęło się Uzumakiemu.
- Jeszcze słowo, a zabiję was obu!
- Ależ kotku dlaczego się tak denerwujesz. – Itachi udał ton blondyna po czym wybuchł śmiechem, a zaraz dołączył do niego Naruto.
- Debile. – skomentował pod nosem Sasuke.
- No dobra to ja się zbieram. Umówiłem się z Sasorim i Deidarą. Eh… Mam tylko nadzieję, że nie wymyślą jakieś orgii. Ostatnio często wciągają mnie w te swoje gierki. Hmm… Chyba powinienem znieść sobie dziewczynę albo chłopaka. – Itachi wstał od stołu, poszedł do przedpokoju i po chwili dało się słyszeć dźwięk zamykanych drzwi.
Sasuke spojrzał się na ukochanego.
- A teraz będzie kara, za naśmiewanie się ze swojego kochanego chłopaka. – pochylił się nad blondynem.
- Sasuke… - chciał zaprotestować i w ty momencie rozległ się telefon.
Naruto w oka mgnieniu znalazł się przy aparacie, odetchnął głośno żeby się uspokoić i podniósł słuchawkę.
- Słucham.
- Cześć Naruto.
- O cześć mamo. – usiadł wygodnie w fotelu w salonie.
- Jak się czujesz skarbie? Jesteś już w domu.
- Tak. Lekarz stwierdził, że mogę iść do domu.
Sasuke uśmiechnął się przebiegle. Uklęknął między nogami blondyna i przez bokserki zaczął masować jego męskość.
- Przestań! Odbiło ci?!  - Naruto zasłonił ręką słuchawkę.
Jednak Uchiha nie przejął się jego gadaniem. Wyjął penisa Uzumakiego z bokserek i wziął do buzi.
- Jak twoja rękę kochanie? – zapytał Kushina.
- Eee… Dobrze. – starał się skupić na tym co mówiła jego mama, ale przez jego ciało przechodziły przyjemne fale, co nie ułatwiało mu zadania.
- Naruto wszystko w porządku?
- Tak! – krzyknął gwałtownie, kiedy Uchiha przygryzł główkę penisa.
- Naru!
- Hmmm. – złapał za czarne kosmyki żeby spowolnić ruchy chłopaka.
- Paryż jest taki piękny. Postanowiliśmy z Fugaku, że przylecimy tu kiedyś całą rodziną.
- Aha. – wysapał. – Sasuke przestać. – wyszeptał do bruneta.
Sasuke lizał i ssał na przemian jego męskość. Dłonie wdarły się pod koszulkę i zaczął drażnić sutki.
- Cieszę się, że się zgadzasz. Bo bardzo się bałam, wiedząc jaki masz lęk wysokości.
Na twarzy Uchihy pojawił się przebiegły śmieszek.
- Aaaa. – blondynowi wyrwał się krzyk, jak poczuł w sobie dwa palce.
- Naruto co się stało?! – zaniepokoiła się kobieta.
- Eee… Nic… Ja… Tylko… Uderzyłem się w nogę… o szafkę. – wyjąkał.
- Moje biedactwo. – użalała się pani Uchiha.
Tym czasem Sasuke przyspieszył ruchy ręką. Wbijał się w cało blondyna coraz szybciej i brutalniej. Dodał jeszcze jedne palec i spojrzał jak Naruto zagryza dolną wargę. Poleciała stróżka krwi. Wziął jego męskość do buzi i poruszał głową w rytm swoich palców.
- Mamo… możemy… pogadać… później – wyjęczał. – Bardzo mnie boli… aaa… noga.
- No dobrze zadzwonię wieczorkiem. To na razie.
- Pa! – odłożył telefon.
Popchnął Sasuke na plecy i usiadł na jego biodrach.
- Co ty kurwa wyprawiasz? – wyjęczał nie ukrywając dużego podniecania.
Trząsł się na całym ciele.
- Hehe. To była kara.  
- Czyś ty już kompletnie zwariował? Chcesz żeby się dowiedzieli?
- Tylko mi nie mów, że to ci się nie podobało. – przekręcił się tak, że Naruto leżał pod nim. – To, że twoja mama mogła nas odkryć było bardzo podniecające. Nie sądzisz? – zaczął palcem drażnić, jego i tak już podrażnione wejście.
- Sasuke…
- No co? Przecież to lubisz. – włożył w niego trzy palce trafiając w prostatę.
- Ach! – krzyknął Naruto, przyciągając do siebie ukochane ciało. – Mocniej!
- Jak sobie życzysz. – przyspieszył swoje ruchy trafiając za każdym razem w prostatę.
- Sasuke! – krzyknął blondyn. – Daj mi go!
- Co? – spojrzał na niego zdziwiony.
Był równie mocno podniecony co Uzumaki i za bardzo nie kojarzył faktów.
- Twojego penisa. Daj mi go! – niebieskooko wił się w podniecenia.
- Naruto ty chcesz…
- Kurwa Sasuke! – krzyknął wkurzony.
Przewrócił zaskoczonego bruneta na plecy, zsunął z niego bokserki i bez namysłu włożył jego sztywnego penisa do buzi.
- Naruto czek…
- Nie chcę czekać. – oderwał się na chwilę od penisa, tylko po to żeby chwilę później wziąć go z powrotem do buzi.
- Naruto zróbmy do razem. – wyjęczał Sasuke.
- Yhm. – Naruto przekręcił się tak, że Uchiha miał przed sobą jego pulsującego penisa.
Brunet wziął go do buzi i zaczął poruszać energicznie głową, wbijając jednocześnie w jego trzy palce.
- Toś ty taki sprytny Uchiha? – pomyślał Naruto. - Chcesz się tak bawić? A proszę cię bardzo.
Wsunął do jego wnętrza również trzy pace i poruszał nimi w rytm ruchów bruneta. Kiedy Sasuke poczuł w sobie pale, od razu trafiające w prostatę, zacisnął mocniej zęby na męskości kochanka. Naruto skrzywił się czując ból, ale zaraz mu przeszło. Po kilku minutach doszli razem w swoje usta. Podnieśli się do siadu, spojrzeli na siebie zamglonymi spojrzeniami. Ich usta złączyły się namiętnym pocałunku. Ich smaki zmieszały się ze sobą.
- Prysznic czy kąpiel? – zapytał Sasuke.
- Nic. Jestem wykończony. – położył się zimnych panelach.
Uchiha położył się obok.
- Jesteś w tym dobry. – powiedział cicho.
- W czym?
- W doprowadzaniu mnie do białej gorączki. – uśmiechnął się brunet.
- Zawsze byłem w tym mistrzem. – uśmiechnął się szeroko i nagle spoważniał. – Sasuke nie rób tego więcej.
- Ale czego? – udał niewiniątko.
- Nie dobieraj się do mnie, kiedy gadam przez telefon. A zwłaszcza jak tą drugą osobą jest moja mama.
- Ale było ci dobrze. – oparł się o jego tors i spojrzał prosto w niebieskie tęczówki.
- Draniu.
- Tak Młotku? – uśmiechnął się. – To już nie mówisz do mnie kotku?
Naruto prychnął i próbował się podnieść z podłogi, jednak nogi odmówiły mu posłuszeństwa.
- No zobacz co ze mną zrobiłeś Draniu? Nawet nie mam sił, żeby się podnieść.
- Tak się składa, mój przesłodki Młocie, że ja jestem w podobnym stanie.
- Draniu facet nie może być słodki! Ile razy mam ci to powtarzać?!
- Ale ty jesteś słodki. I to bardzo. A zwłaszcza tam na dole. – przysunął się bliżej i chwycił za jego penisa.
- Sasuke…
- Mam ochotę cię schrupać. – wyszeptał mu do ucha, przesuwając dłonią po trzonie męskości.
- Chcesz mnie wykończyć? – wysapał, zdajać sobie sprawę, że jest coraz bardziej podniecony.
- To też. Ale najchętniej to bym cię przeleciał.
- Myślałem, że jesteś zmęczony.
- Dla ciebie zawsze odnajdę w sobie pokłady energii.
Nagle do salonu wpadł Itachi i Sasorim z Deidarą, stanęli jak wryci, kiedy zobaczyli Naruto i Sasuke
- Eeee. Zapomniałem portfela. – powiedział Itachi.
Naruto schował zażenowaną twarz w zagłębieniu szyi ukochanego.
- W salonie na pewno go nie ma. Nie umiesz pukać. – warknął młodszy, zasłaniając sobą ciało kochanka.
- A od kiedy to puka się do własnego domu co?
- A wy na co się tak gapicie? – wkurzył się Sasuke spoglądając na Sasoriego i Deidarę, na którego twarzy gościł rumieniec.
- Eeee. Itachi muszę skorzystać z łazienki. Chyba mam zwód. – zapiszczał blondyn i pognał do łazienki.
- Kochanie pomogę ci. – powiedział Sasori i poszedł za chłopakiem.
- Itachi przestań się gapić. – warknął młodszy.
- Eeee. A tak portfel. – wbiegł po schodach, po chwili cofnął się. – Może byście coś na siebie włożyli, albo okryli kocem, albo poszli do swojego pokoju. Eeee… No bo wiecie… Wygląda to… Sexy… Przyznaję… Ale…
- SPIERDALAJ DEBILU! – wydarł się Sasuke ściągając z kanapy koc i przykrywając siebie i Naruto, który był tak zawstydzony tą sytuacją, że nie mógł się poruszyć i odezwać.
Cały czas chował swoją twarz w ramionach ukochanego.
- Sasuke… - wyszeptał słabo.
- Aaaa. On naprawdę jest przesłodki. – pomyślał Sasuke. – Już dobrze. Spokojnie.
Nagle usłyszeli głośne jęki dochodzące z łazienki, a Itachi akurat w tym samym momencie zszedł na parter.
Podszedł do drzwi łazienki i zapukał głośno.
- Ej no! Ładnie to tak robić takie rzeczy beze mnie?!
Nagle drzwi otworzyły się i Itachi został wciągnięty do środka. Naruto i Sasuke patrzyli na to w szoku. Po chwili drzwi ponownie się otworzyły i cała trójka wyszła śmiejąc się w niebo głosy.
- Szkoda, że nie widzicie swoich min. – zaśmiał się Sasori.
- Ale wiecie, że my nie żartowaliśmy z tym pięciokątem. – powiedział Deidara. – Sasuke mam ochotę schrupać cię tak jak twojego brata. Eh… ale póki co to się nim zadowolę. – wbił się namiętnie w usta Itachiego.
- Ekhem. – odkaszlnął Sasori. – A ja?
- Ty przed chwilkę miałeś rozrywkę. – powiedział Dei, odsuwając się od Itachiego. – No ale skoro masz na to ochotę.
- Eeee. Chłopaki lepiej stąd chodźmy, jeśli chcemy jeszcze trochę pożyć. – Uchiha spojrzał nerwowo na swojego brata.
- Chodźmy do nas. Urządzimy małą orgietkę. – zapiszczał Deidara.
- No to na razie. Nie wiem czy wrócę na noc. – Itachi pomachał ręką w stronę braci.
- Pa Sasuke, Naruto. – powiedział Sasori.
- Pospieszcie się ze swoim pierwszym razem. Już nie mogę się doczekać naszej orgietki. – zaśmiał się Deidara, wychodząc za resztą.

Długo siedzieli i patrzyli się w szoku na drzwi za którymi zniknęła cała trójka.
- O ja pierdolę. Co to kurwa było? – wyszeptał Naruto. – Sasuke powiedz, że miałem zwidy.
- Eeee. Sam nie jestem pewien. Pierwszy raz widziałem jak mój brat całuje się z facetem. Eh… To trochę szokujące. Zawsze wiedziałem, że jest bardzo… eeee… jak to powiedzieć… wyzwolony seksualnie… ale to i tak szokuje. Idziemy pod prysznic?
- Eeeee. No.
Podnieśli się nie bez trudności, ponieważ w między czasie nogi im kompletnie zdrętwiały, i pokuśtykali na piętro do łazienki.