Witajcie kochani!
Z okazji Świąt mam dla Was 2 prezenty jednej jest
poniżej, a drugi na moim drugim blogu:
Życzę Wam zdrowych, pogodnych, pełnych ciepła i miłości
Świąt.
I przepraszam, że tak długo musieliście czekać na następne
rozdziały. Mam nadzieję, że teraz będzie lepiej. Miałam w głowie pewną wizję
tego co będzie się teraz działo, ale miałam problem, żeby to przelać w słowa.
Życzę przyjemnej lektury.
Wasza Hikaru-chan
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Rozdział
68
– AAAAAA!!! Niech to szlag! – Chłopców wyrwał ze
snu głośny krzyk Itachiego i po chwili starszy Uchiha wparował do ich pokoju. –
Błagam powiedzcie mi, że ta piękna dziewczyna, z którą spędziłem wczorajszy
wieczór i prawie pół nocy to nie był wytwór mojej wyobraźni.
Sasuke spojrzał na blondyna wzrokiem mówiącym „A
nie mówiłem” i ignorując brata wtulił się ponownie w kochanka.
Tymczasem Itachi usiadł na krześle przy biurku i
oparł głowę na rękach.
– Ależ mi głowa napierdala – jęknął. Naruto
spojrzał na niego. – Ale ze mnie idiota.
– Pff. A to mi nowina – prychnął Sasuke.
– Sasuke przestań – skarcił go blondyn.
– Zawsze tak jest.
– Nareszcie poznałem cudowną dziewczyna, a
wszystko co o niej wiem to jak ma na imię i nazwisko. Zapomniałem wziąć od niej
numer telefonu. Ale ze mnie cymbał. I pewnie już jej nigdy nie zobaczę.
– Itachi świat nie jest taki duży jak ci się
wydaje – pocieszał go Naruto.
Starszy Uchiha spojrzał na blondyna i jednym susem
położył się po jego drugiej stronie.
– Naruto jaka szkoda, że nie jesteś moim
prawdziwym bratem. – Wtulił się w niego. – Ty to zawsze umiesz człowieka pocieszyć. Nie
to co ten tutaj.
– Itachi zabieraj swoje łapska od mojego chłopaka
– warknął Sasuke. – A tak w ogóle to może byś wyszedł. Przeszkadzasz nam.
– Mógłbyś być trochę bardziej wdzięczny swojemu
starszemu bratu, który kompletnie zalany i skacowany zbierał wasze ciuchy
walające się po całym domu. Oj niezła musiała być tu orgia.
Naruto zarumienił się lekko, a Itachi zaczął
chichotać.
– Dobra, dobra już się zbieram. – Ustąpił pod
wpływem morderczego spojrzenia młodszego Uchihy. – Chcecie coś na śniadanko
gołąbeczki?
– Wyjdź już. – Niecierpliwił się Sasuke.
– Mógłbyś być dla niego milszy – odezwał się
Naruto, gdy tylko zostali sami.
– Zawsze wie kiedy wejść w najmniej odpowiednim
momencie.
– Myślę, że ta dziewczyna naprawdę zrobiła na nim
duże wrażenie.
– I co z tego jak nawet nie ma jej numeru telefonu.
– Jesteś wredny.
– Bo przerwał mi moją ulubioną część dnia. –
Czarne oczy skierowały się na twarz blondyna. – Uwielbiam spać przy tobie i
budzić cię w ten sposób. – Nachylił się i musnął delikatnie ukochane usta
swoimi.
A następnie syknął głośno.
– Wszystko w porządku? – zapytał Naruto.
– Chyba mam kaca. – Usiadł na łóżku i złapał się
za głowę.
Naruto zrobił to samo i też skrzywił się z bólu.
– Jeny ile my wczoraj wypiliśmy? – jęknął.
– Dużo. Idę po tabletki.
Sasuke wstał i zaczął wolnym krokiem kierować się
do drzwi.
– Sasuke. – Brunet odwrócił się w jego stronę. –
Chyba nie masz zamiaru paradować tak po domu? No wiesz mi to nie przeszkadza.
Uwielbiam patrzeć na twój zgrabny tyłeczek. – Zarumienił się. – Ale no wiesz. W
domu jest też Itachi.
Sasuke spojrzał na siebie i dopiero teraz zauważył
się jest nagi. Podszedł do swojej szafki i wyciągnął bokserki. Czuł na sobie
spojrzenie blondyna i serce zaczęło mu szybciej bić.
– Przestań się na mnie gapić zboczuchu –
powiedział nie ukrywając rozbawienia.
– Nie. – Padła szybka odpowiedź, a na twarzy
Uzumakiego pojawił się szeroki uśmiech. – Sam jesteś zboczony. Pamiętam, co
robiłeś w taksówce.
– Ale tobie się to podobało.
– Idź już po te tabletki, bo twój chłopak umiera.
– Mój chłopak też mógłby łaskawie ruszyć swoje
seksowne cztery litery i zejść na dół.
– Jestem inwalidą. – Pomachał ręką w gipsie. – Mój
chłopak mógłby się mną zająć.
– Oj już ja się tobą zajmę Uzumaki. – Zaczął
podchodzić do łóżka, ale skrzywił się z bólu. – No dobra najpierw tabletki,
potem przyjemności.
Wyszedł z pokoju.
Gdy wszedł do kuchni, Itachi siedział przy stole i
kartkował jakąś wielką książkę.
– Co robisz? – zapytał Sasuke z zainteresowaniem.
Starszy spojrzał na niego ze smutną miną.
– Czy ty zdajesz sobie sprawę z tego ile Katsumi
Sayuki mieszka w Konoha? Masakra jakaś.
Nigdy jej nie znajdę.
– Jeny ciebie naprawdę wzięło. – Sasuke popatrzył
mu przez ramie na książkę telefoniczną.
– Ah Sasuke. To chyba była miłość od pierwszego
wejrzenia. Ale nigdy jej nie znajdę. Bo przecież nie będę wydzwaniał do
wszystkich Katsumi Sayuki z książki i się pytał czy to ona spędziła za mną cały
wieczór.
– Dlaczego nie? – odezwał się Naruto, który
właśnie wszedł do kuchni.
– Bo to jest niemożliwe do zrobienia.
– A może jak pójdziesz jeszcze raz do tego klubu
to ją spotkasz.
Itachi popatrzył na blondyna zaskoczony.
– Naruś jesteś geniuszem. Kocham cię. – Wziął go w
ramiona i ścisnął mocno.
– No to rzeczywiście dobry pomysł. Może też jej
się spodobałeś i tam przyjdzie. – odezwał się Sasuke. – Możesz przestać ściskać
tak mojego chłopaka?
– Zazdrosny jak zawsze. – Itachi odsunął się od
blondyna, podszedł do brata i potargał mu włosy.
– Co dzisiaj na śniadanie? Jestem głodny jak wilk
– mówił Naruto próbując rozładować atmosferę.
– Może jakieś kanapki. Siadaj ja ci zrobię. –
Sasuke podszedł do lodówki, a blondyn posłusznie usiadł przy stole kuchennym.
– O której wracają rodzice? – spytał niebieskooki
i tym sposobem wszyscy wrócili do rzeczywistości.
Naruto zauważył, że Sasuke spiął się.
– Chyba o 14 – odpowiedział starszy Uchiha. –
Chyba musimy trochę ogarnąć dom. Ale najpierw uporajmy się z naszymi mega
kacami – mówiąc to rozdarł chłopakom tabletki przeciwbólowe.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
– No. – Naruto przetarł spocone czoło i oparł się
o mopa, którego trzymał w rękach. – Salon posprzątany. – Podziwiał swoje
dzieło. – Chłopaki jak wam idzie?!
– Ja już skończyłem sprzątać kuchnie. – Do salonu
wszedł Sasuke. Był ubrany w fartuch i gumowe rękawiczki.
– Majtek Itachi melduje, że łazienki też
wyczyszczone. – Itachi stanął na baczność przed Naruto i zasalutował mu.
– No to świetnie dom posprzątany. Ile mamy jeszcze
czasu? – odezwał się Sasuke.
– Samolot przylatuje o 14. Wiec mamy jeszcze 2
godziny.
– Musimy zrobić jakieś zakupy i coś ugotować na
obiad – powiedział blondyn.
– Zakupy zostaw nam, ale gotowaniem to ty się
lepiej zajmij Naruś.
– Muszę jechać z wami. Nie będziecie wiedzieli co
kupić.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
– Naruto! Kochanie! Bardzo cię boli? – Kushina
chwyciła go delikatnie za rękę w gipsie.
– Mamo już mnie nie boli. Ale strasznie swędzi. Za
tydzień zdejmą mi to cholerstwo.
– Nie martw się mamo. Ja i Sasuke bardzo
troskliwe się nim zajmowaliśmy. Witajcie w domu. – Itachi pocałował Kushinę w
policzek, a ojcu uścisnął rękę.
– Kochanie załatwię ci rehabilitacje u najlepszego
rehabilitanta jakiego znam.
– O są już nasze bagaże – odezwał się Fugaku.
– Maminsynek – wyszeptał Sasuke, mijając blondyna.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
– Wow! Naprawdę się postaraliście – odezwała się
Kushina, gdy całą rodziną zasiedli do stołu.
– To Sasuke i Itachi gotowali. Ja tylko
nadzorowałem. Z resztą z jedną ręką nie wiele mogłem sam zrobić.
– Widzę, że też posprzątaliście. – Fugaku spojrzał
na niech podejrzliwie. – Przyznajcie się była jakaś impreza.
– Nie. No tato. Jak możesz nas o to podejrzewać? –
odezwał się oburzony Itachi. – Owszem byliśmy wczoraj na imprezie. Nasza
wspólna znajoma miała wczoraj ślub.
– Wspólna znajoma? Jakoś nie mogę sobie tego
wyobrazić. – Skomentował pan Uchiha.
– Nie wszyscy znajomi Itachiego to debile –
odezwał się Sasuke.
– Racja. – Itachi włożył sobie do ust widelec z
babką ziemniaczaną. – Ej! Co to niby miało znaczyć? – oburzył się na brata.
Naruto zachichotał cicho. Po chwili poczuł jak
Sasuke trąca swoim kolanem jego kolano. Spojrzał na niego. Na twarzy bruneta
był prawie że niezauważalny uśmiech. Uzumaki westchnął cicho. Teraz musieli
bardzo uważać, żeby się nie wydać przed rodzicami.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Naruto siedział przy swoim biurku i rozmasowywał
sobie kark. Nagle poczuł na swoich ramionach dłonie, które delikatnie go
masowały.
– Ależ jesteś spięty. – Sasuke nasilił nacisk.
– Takie udawanie i powstrzymywanie się jest dość
męczące. Nie myślałem, że będzie tak trudno, a to dopiero jeden dzień.
– Na szczęście… – Uchiha odwrócił w swoją stronę
krzesło razem z Naruto. – Mamy wspólny pokój, w którym nie musimy się
powstrzymywać.
Musnął delikatnie jego usta.
– Na szczęście. – Blondyn zarzucił ręce na szyję
chłopaka i przyciągał go bliżej siebie.
Nagle do pokoju wpadł Itachi z kilkoma wieszakami
w dłoniach. Chłopcy odsunęli się od siebie, a Sasuke posłał bratu mordercze
spojrzenie.
– Dlaczego ty zawsze musisz nam przeszkadzać? –
warknął.
– Słuchajcie. W co ja mam się jutro ubrać? –
Itachi zignorował brata.
– A co mnie to obchodzi?
– Mam jutro rozmowę o pracę, ale nie wiem jak mam
się ubrać.
– Serio? Dlaczego nic nie powiedziałeś? – Naruto
podszedł do starszego Uchihy. – Co to za praca?
– Praca dla fundacji walczącej
z nietolerancją w każdej postaci „TOLERANCYJNI”.
– To naprawdę brzmi bardzo
ciekawie.
– Cóż w końcu skończyłem już
studia i trzeba zacząć myśleć o przyszłości. Nie mogę być cały czas na
garnuszku u rodziców. Może i czasami zachowuję się niepoważnie, ale to nie
znaczy, że podchodzę tak do swojego życia. Nie można być cały czas poważnym.
Trochę beztroski też się przydaje. Dlatego… – Itachi pochylił się nad blondynem
i wyszeptał mu do ucha. – Cieszę się, że jesteś z moim bratem i mu o tym
przypomniałeś. Opiekuj się nim tak dalej.
– Jasna sprawa. – Naruto
uśmiechnął się szeroko. – Zostaw to mnie.
– Ej. Co wy tak sobie szepczecie?
– Sasuke stanął między nimi.
– A nic kochanie. –
Skierował na niego swój uśmiech.
– Taaa, już ja widzę to
wasze nic. – Zmarszczył brwi.
– Braciszku. Złość
piękności szkodzi. – Itachi dźgnął go palcem w czoło.
– Itachi powodzenia jutro
na rozmowie.
– Dam z siebie wszystko. –
Starszy z braci otworzył drzwi z zamiarem wyjścia.
– Itachi myślę, że czarne
spodnie, granatowa bluzka i na to szara kamizelka będą w sam raz – odezwał się
cicho Sasuke. – Daj z siebie wszystko.
– Jasne. Zawsze daje.
Dobrej nocy gołąbeczki. – Zniknął za drzwiami.
– Jeśli kiedykolwiek
miałem wątpliwości, że go kochasz, to już teraz nie mam żadnych.
– Jasne, że go kocham. W
końcu to mój brat. – Sasuke spojrzał na Naruto, który uśmiechał się szeroko. –
No co?
– Nic. – Podszedł do
niego. – Mam najwspanialszego chłopaka pod słońcem.
– Hmmm… Nie mogę
zaprzeczyć. – Uśmiechnął się zadziornie.
– Ale zdecydowanie trzeba
coś zrobić z twoją zarozumiałością.
– Co z nią zrobisz?
– Coś wymyślę. Już moja w
tym głowa. Szybki numerek przed snem?
– Jeny Naruto. – Uchiha
oparł głowę na jego ramieniu. – Czasami za tobą nie nadążam.
– Och. W takim razie nie
jesteś aż taki wspaniały.
– Ty cholerny Młocie. –
Popchnął go na łóżko. – Spróbuj to teraz powtórzyć.
– Uważaj na moją rękę.
– Nad resztą nie będę miał
litości.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Itachi siedział na
korytarzu i czekał na rozmowę kwalifikacyjną. W głowie ułożył sobie niezłe
przemówienie, a także odpowiedzi na niektóre pytanie, jakie spodziewał się
usłyszeć. Myślał, że nie będzie się denerwował, ale chyba jednak trochę się
stresował. Był osobą, która raczej nie ma problemów z kontaktami z ludźmi. W
jego pracy to jest bardzo potrzebne. Ale miał duży temperament i jeśli chciał
zdobyć tę prace to musiał się trochę pohamować. Nagle poczuł, że ktoś go obserwuje.
Podniósł głowę i zamarł. Niedaleko niego stała dziewczyna, o której nie był w
stanie zapomnieć od 2 dni.
– Czy ty mnie
prześladujesz? – zapytała podchodząc, ale w jej głosie było słychać
rozbawienie.
– Katsumi? Cześć. Co ty tu
robisz?
– Cześć. Pracuję. Ale to
chyba ja powinnam o to zapytać.
– Pracujesz w tej
fundacji?
– Tak. Jestem tu radcą
prawnym.
– Ja przyszedłem na
rozmowę kwalifikacyjną.
– Startujesz na stanowisko
psychologa? – Spojrzała na niego zaskoczona.
– Niedawno ukończyłem
studia.
– To… Bardzo zaskakujące.
Zawsze myślałam, że psychologowie to raczej spokojni ludzie, a ty jesteś nieźle
zakręcony. – Zaśmiała się na wspomnienie sobotniego wieczora.
– Ale do pracy podchodzę bardzo
poważnie.
– Przepraszam nie chciałam
cię urazić. Masz po prostu inne podejście niż psychologowie, których znam, ale
to nie znaczy gorsze. Mi nie przeszkadza twój temperament. Wręcz przeciwnie. –
Uśmiechnęła się ciepło.
– Nie uraziłaś mnie.
Raczej trudno to zrobić. – Odwzajemnił jej uśmiech. – Wiem, że nie miałaś nic
złego na myśli. – Itachi spojrzał na nią i chciał coś jeszcze powiedzieć, ale w
tym samym momencie został wezwany przez sekretarkę do wejścia do gabinetu
prezesa fundacji.
– Powodzenia Itachi. –
Dziewczyna wyciągnęła przed niego rękę.
Brunet uścisnął jej dłoń i
gdy zabrał rękę wyczuł w niej kawałek papieru. Spojrzał na szatynkę, która
tylko się do niego uśmiechnęła, odwróciła się i zaczęła oddalać. Itachi
spojrzał na kartkę i uśmiechnął się. Wszedł do gabinetu prezesa.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
– Jak tam twoja ręka? –
zapytał Jiraiya, gdy spotkali się na szkolnym korytarzu.
– A dobrze. Strasznie
swędzi, ale za tydzień już mi zdejmą gips. Ale nie od razu będę mógł wrócić do
drużyny.
– No szkoda. Ala nic nie
da się na to poradzić. A właśnie mam do ciebie prośbę. Jutro muszę pilnie
wyjechać na kilka dni. Nie będzie mnie do czwartku co najmniej. Czy mógłbyś
przez ten czas pomieszkać u mnie. Czekam na ważną paczkę i w domu musi być
ktoś, kto ją odbierze.
– A nie może czekać na
ciebie na poczcie? – Naruto spojrzał na niego podejrzliwie.
– No właśnie o to chodzi,
że nie może. A poza tym, to nie chcesz pobyć trochę sam na sam z Sasuke? Teraz
jak wrócili Kushina i Fugaku, to pewnie musicie się pilnować.
– Dobra. Niech ci będzie.
– Dzięki Naruto. Postawię
ci za to kiedyś ramen. Klucze masz.
– Mam, mam.
– Porozmawiam z Kushiną i
wszystko jej wyjaśnię.
– Dobra.
– Jeszcze raz dzięki. –
Rozległ się dzwonek na lekcję. – Muszę lecieć. Pa Naruto.
– Ok. Pa.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Itachi siedział w
samochodzie. W jednej ręce trzymał kartkę, którą dała mu Katsumi, a w drugiej
telefon.
– No i czemu się denerwujesz
idioto – karcił siebie w
myślach.
Westchnął głośno i
wystukał numer. Po 3 sygnałach telefon został odebrany.
– Katsumi Sayuki słucham.
– Cześć tu Itachi.
– Cześć. Myślałam, że nie
zadzwonisz.
– Rozczarowana?
– Mile zaskoczona. Jak
poszła rozmowa?
– Katsumi może masz ochotę
napić się ze mną kawy? – Itachi walnął się dłonią w czoło. – Idiota. Idiota.
– Bardzo chętnie. Kiedy i
gdzie?
– Masz może czas teraz?
– Teraz to nie bardzo. Za
godzinę kończę pracę.
– A no tak, racja.
– To może za godzinę? Koło
naszej fundacji jest fajna kawiarenka.
Itachi rozejrzał się po
okolicy.
– A tak widzę.
– Hehe… Cały czas tu
jesteś? – Itachi ponownie walną się dłonią w czoło.
– Siedzę w samochodzie na
parkingu.
– Ach Itachi wybacz mam
telefon służbowy. To widzimy się ze godzinkę?
– Jasne. Już ci nie
przeszkadzam w pracy. Do zobaczenia.
– Na razie.
Itachi oparł głowę o
kierownicę i westchnął głośno.
– Zakochałem się jak nic –
wyszeptał.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
– Cześć. Długo czekałeś? –
Przywitała się Katsumi, podchodząc do stolika.
Itachi wstał i odsunął jej
krzesło.
– Jakąś godzinkę tylko. –
Uśmiechnął się widząc lekkie zakłopotanie na jej twarzy i zajął miejsce
naprzeciwko. – Czego się napijesz?
– Kawy.
– Chcesz coś zjeść?
– Może jakieś ciasto.
– Mają tu dobry sernik –
powiedzieli chórem.
Spojrzeli na siebie i
zaczęli się śmiać.
– Miałem okazję spróbować.
Zaraz wracam.
Poszedł złożyć zamówienie i
po chwili wrócił z dwoma kawami i sernikiem.
– Dziękuję. – Spojrzała na
niego. – Nie sądziłam, że tak szybko do mnie zadzwonisz.
– A ja nie myślałem, że
dasz mi swój numer.
– Rozczarowany?
– Mile zaskoczony.
Uśmiechnęła się.
– Jak ci poszła rozmowa?
– No nie wiem? Chyba
dobrze? Wasz szef nic nie mówił? Bardzo konkretny facet, wie czego chce.
– Tak. Ma bardzo dobre
serce. Widać, że ta fundacja to jego powołanie. Nic nam nie mówił, ale myślę,
że dostaniesz tę prace.
– Serio? – Upił łyk kawy.
– Skąd ta pewność?
– Może stąd, że byłeś
jedynym kandydatem.
– No co ty?
– Niewiele osób chce
pracować dla fundacji. To ciężki kawał chleba, a zarobki niewielkie.
– Więc czemu tam
pracujesz?
– Bo lubię pomagać
ludziom. Ta praca mimo wszystko daje mi dużo satysfakcji.
– Z tego samego powodu i
ja chcę pracować. A tak z innej beczki, to jak się czujesz?
– Hmmm… Pytasz jako
psycholog…
– Jako znajomy, który się
o ciebie martwi.
– Teraz jak już wiem czym
się zajmujesz, to muszę uważać na to co mówię.
– Hehe… Spokojna głowa.
Nie będę ci robił psychologicznej analizy.
– Co za ulga. Czuję się
dobrze. Ten sobotni wieczór naprawdę poprawił mi humor.
– Cieszę się. Ale nie
sądzisz, że to jest niezwykły zbieg okoliczności, że znowu się spotkaliśmy?
– Tak. – Spojrzała na
niego. – Wiesz Itachi? Jest w tobie coś, co sprawia, że trudno jest o tobie
zapomnieć.
– To pewnie dlatego, że jestem
taki cholernie przystojny.
– Twoja osobowość to
bardzo drugorzędna sprawa. – Zachichotała.
– Też nie mogłem o tobie
zapomnieć – wyszeptał Itachi i spojrzał na dziewczynę, która zarumieniła się
lekko.
– Itachi… Ja niedawno…
– Wiem. Nie będę na ciebie
naciskał. Poczekam, aż będziesz gotowa na nowy związek. A do tego czasu bądźmy
po prostu przyjaciółmi. – Uśmiechnął się do niej ciepło.
– Nie chcę cię
rozczarować.
– To powinna być moja
kwestia. Katsumi… Ja… Może to zbyt nagłe, ale… Oczarowałaś mnie tamtego
sobotniego wieczora. Nigdy nie czułem się w taki sposób. Dlatego będę na ciebie
czekał. Nie ważne jak długo.
– Naprawdę jesteś szczerym
facetem. Z jednej strony lubię takich ludzi jak ty, a z drugiej wiem jak wasza
szczerość może zranić.
– Więc wolałabyś, żebym
cię okłamywał?
– Nie. – Posłała mu
nieśmiały uśmiech. – Zawsze bądź ze mną szczery, tak jak teraz.
– Dobrze. Obiecuję ci, że
nigdy cię nie okłamię. Ale ty też bądź ze mną szczera. I jak będę za bardzo
naciskał to mi po prostu przyłóż. – Zaśmiał się.
– Hehe… Będę o tym
pamiętać. I musisz wiedzieć, że potrafię nieźle przyłożyć.
– Ok… Zapamiętam to dla
swojego bezpieczeństwa.
– Wiec skoro jesteśmy przy
szczerości. – Zaczęła niepewnie. – Co cię łączy z pozostałą trójcą.
– Wiedziałem, że o to
zapytasz. – Zaśmiał się. – To moi najlepsi przyjaciele. Znamy się od gimnazjum.
Deidara i Sasori są parą już od kilku lat. Zdarzało się, że wciągali mnie w
swoje erotyczne gierki.
– Wciągali?
– Od soboty stało się to
już niemożliwe. – Spojrzał na nią uważnie. – Jestem tolerancyjny i jak zdążyłaś
zauważyć dość zwariowany. Ale, gdy sytuacja tego wymaga potrafię być poważny i
odpowiedzialny. Chociaż pewnie mój brat by się o to wykłócał, gdyby to
usłyszał.
– Itachi nie jesteśmy razem,
więc jeśli…
– Mam nadzieję, że to się
kiedyś zmieni. Jestem bardzo cierpliwym człowiekiem Katsumi. Może opowiesz mi
coś więcej o swojej pracy? – Zmienił nagle temat.
Dziewczyna spojrzała na
niego zaskoczona. Uśmiechnęła się lekko i zaczęła opowiadać.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
– Mogę wiedzieć coś ty
taki zadowolony chodzisz? – zapytał Sasuke, gdy przekroczyli próg domu. – Chyba
ta całą sytuacja nie męczy cię za bardzo, skoro uśmiechasz się od ucha do ucha.
W domu musimy się ukrywać, w szkole też, a ciebie to cieszy.
– Ale z ciebie zrzęda. –
Prychnął Naruto zdejmując buty.
– To dlatego, że nie mogę
cię swobodnie dotykać – wyszeptał do siebie i poszedł za blondynem do ich
pokoju. – Ej! Co ty wyprawiasz?! – krzyknął, gdy Naruto popchnął go na łóżko.
– Mam coś dla ciebie.
– Hmmm… Co takiego?
Naruto podszedł do swojego
biurka, coś z niego wyjął a następnie zbliżył się powoli w stronę Uchihy
pokazując mu pęk kluczy.
– To kochanie są klucze do
miejsca, gdzie przez najbliższe trzy będziesz mnie mógł swobodnie dotykać. –
Uśmiechnął się szeroko.
– Ty… Słyszałeś.
– Po prostu wiem co
myślisz.
– Serio? To co teraz
chodzi mi po głowie?
– Żeby jak najszybciej
znaleźć się ze mną w tym miejscu. No a poza tym jaki jestem piękny, cudowny,
mądry…
– Słodki – zachichotał
Sasuke.
– Tym razem ci wybaczę
kotku.
– Naruto wykreśl ze
swojego słownika do słowo.
– A ty słodki.
– Kiedy ty naprawdę
jesteś… – urwał widząc gniew w niebieskich oczach. – Dobra to co to za miejsce?
– Mieszkanie Jiraiyi. –
Naruto rozsiadł się wygodnie na kolanach ukochanego. – Jutro wyjeżdża i nie
będzie go co najmniej do czwartku. Coś tam zamówił i ma przyjść do niego
paczka, którą muszę odebrać.
– Do czwartku powiadasz.
– A no.
– Bardzo, ale to bardzo mi
się to podoba. – Zaczął muskać ustami jego szyję.
Nagle usłyszeli głośny huk
i po chwili…
– NARUTO! SASUKE!
JESTEŚCIE!
– Mogę go kiedyś
ukatrupić? – powiedział cierpiętniczo Sasuke wtulając się w szyję blondyna.
– No jesteście. – Itachi
wparował do ich pokoju. – Odzywajcie się, a nie… A mniejsza z tym. Wiecie co
się stało? – Rozsiadł się wygodnie koło brata, który cały czas tulił,
próbującego wyrwać się blondyna.
– Była promocja w jakimś sex–shopie?
– Ta bardzo śmieszne
braciszku. Spotkałem dzisiaj Katsumi.
Naruto i Sasuke spojrzeli
zaskoczeni na starszego Uchihę.
– Tę dziewczynę z soboty?
– zapytał się Uzumaki.
– Tak. Pracuje w fundacji,
gdzie miałem rozmowę o pracę. Ale ten świat mały co? Myślałem, że już jej nigdy
nie zobaczę. To jest przeznaczenie.
– Jak będziesz tak
pierdolił to szybko cię zostawi.
– Sasuke przestań. –
Naruto uderzył go lekko w ramię. – Itachi to naprawdę super. Opowiadaj.
Blondyn zszedł z kolan
Sasuke i usiadł między braćmi.
– Poszliśmy na kawę, dała
mi swój numer. Naruto było cudownie. To wspaniała dziewczyna. No i chyba będę z
nią pracował.
– No właśnie jak tam
rozmowa?
– Cóż byłem jedyny
kandydatem, więc mam chyba tę posadę w kieszeni. Będę ją spotykał codziennie i
rozmawiać z nią codziennie. Jestem taki szczęśliwy.
– Myśl więcej o pracy, a
mniej o jakieś dupie.
– Sasuke tobie też od pewnego
czasu tylko dupa w głowie. Sorry Naru. – Dodał szybko widząc zmieszaną twarz
blondyna.
– Hehe… Spoko. – Naruto
podrapał się po karku. – W sumie masz racje. Straszny z niego zboczuch. Cały
czas o tym myśli.
– Naruto!
– Współczuję ci bracie. –
Itachi poklepał Naruto po plecach. – Oddam wam moje wszystkie prezerwatywy. Mi
się w najbliższym czasie nie przydadzą.
– Eeee… Mam raczej też
nie. – Zaśmiał się Uzumaki.
– Zakończcie już te
rozmowę!
– Naruto musisz popracować
nad tymi jego humorkami.
– Nie martw się pracuję.
– Debile.
– Naruto! Sasuke! Itachi!
Jesteście już w domu?! – krzyknęła Kushina zamykając trzaskiem drzwi. –
Chodźcie mi pomóc z zakupami!
– Już idziemy mamo!
– No i skończyła się
swoboda. – warknął Sasuke.
– Do jutro kochanie –
wyszeptał mu do ucha blondyn.
– Za długo. Zdecydowanie.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
– Macie wszystko? –
zapytała Kushina.
– Tak mamo.
– Jesteś pewna, że możemy
ich samych puścić? – zapytał Fugaku.
– Nic im nie będzie,
– Będziemy się uczyć, mamy
ważny test. – wtrącił Sasuke. – W dwójkę nam się lepiej uczy.
– Uczyć. – Zaśmiał się
Itachi. – Anatomii.
– Nooo… Mamy test z
anatomii gadów.
– Dobra, dobra. Bądźcie
grzeczni. Żadnych imprez i trzymajcie się z dala od pornosów. – odezwał się
Fugaku.
– Tato! No co ty?! –
oburzył się Sasuke.
Kushina zaczęła się głośno
śmiać.
– Oh kochanie. Filmy porno
to nic w porównaniu z książkami jakie pisze Jiraiya. Prawda Naruto?
– Eee… noo…
– Dobra, dobra i tak wiem,
że je czytałeś.
– Dobra braciszkowie. –
Zaklaskał Itachi w ręce. – Jedziemy, zanim jeszcze bardziej spalicie się ze
wstydu.
Cała trójka wyszła z domu.
– Ale się cieszę, że
Naruto i Sasuke się dogadali – powiedziała Kushina wchodząc do kuchni.
– Tak, ja też. – Fugaku
podszedł do żony i wtulił się w jej plecy. – Przyjemnie jest patrzeć na taką
wspaniałą rodzinę.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
– No to ja lecę. Jestem
umówiony z Katsumi. Bawcie się… eeee… Uczcie się pilnie anatomii braciszkowie.
– Zaśmiał się Itachi uruchamiając silnik. – PAPA.
– Pa Itachi. – Naruto
pomachał mu ręką.
– Czy ta cała rodzina musi
być taka… męcząca. – westchnął Sasuke.
– Oj. Naprawdę robi się z
ciebie zrzęda. Chodź. – Naruto otworzył drzwi i wszedł do mieszkania
chrzestnego.
Poszedł do kuchni i
otworzył lodówkę.
– Eh… Jak zwykle nie ma
nic do żarcia. Sasuke musimy skoczyć do sklepu. Masz na coś ochotę?
– Tak na ciebie. – Brunet
wtulił się w jego plecy.
– Miałem na myśli do
jedzenia.
– Tak. Z chęcią cię
skrupię.
– Ty naprawdę myślisz o
jednym.
– Nie mów, że ty nie
myślisz. – Naruto odwrócił się i spojrzał na Uchihę. – Więc może zaczniemy od
anatomii?
– Hehe. Dobrze znam twoją
anatomię.
– Ale zawsze trzeba sobie
przypomnieć co nie co.
– W takim razie liczę na
ciebie sensei.
Naruto zarzucił zdrową
rękę na jego ramiona i przyciągnął Sasuke do namiętnego pocałunku. Popchnął go
biodrami w stronę stołu.
– Chcesz to zrobić tutaj?
– zapytał Sasuke gdy jego uda uderzyły o stół.
– Nikt nieproszony na
pewno nas nie zaskoczy. – Uśmiechnął się Naruto.
– Ty diable wcielony.
– Do czwartku mamy to
mieszkanie tylko dla siebie. Mamy pełno możliwości.
Blondyn zaczął jedną ręką
odpinać spodnie Uchihy, ale nie szło mu to zbyt zgrabnie.
– Daj ja to zrobię. –
Zaśmiał się Sasuke. – Gdy jesteś taki nieporadny jesteś strasznie… – urwał
widząc gniewne spojrzenie. – Seksowny.
– Dobra, dobra. Już ja
wiem co chciałeś powiedzieć. Wiesz Sasuke? – Wtulił się w niego mocniej. – Ty
też czasami jesteś słodki. Zwłaszcza jak się pieklisz niepotrzebnie na
Itachiego.
– Bo zawsze nam przerywa w
nieodpowiednim momencie! – Podniósł lekko głos.
– Hehe… Właśnie to mam na
myśli. Mój słodziak. – Blondyn złożył na jego ustach delikatny pocałunek.
Sasuke złapał go w pasie,
odwrócił i posadził na stole. Jednym ruchem zdjął z niego bluzę i rzucił gdzieś
na podłogę. Chciał go pocałować, ale Naruto położył rękę na jego piersi.
– Ty też.
– Twoje życzenie jest dla
mnie rozkazem.
Zdjął z siebie bluzę i
rzucił za podłogę. Podszedł z powrotem do blondyna, ale ten go znowu zatrzymał.
– Spodnie.
– Ale ty się rządzisz.
Skoro tak bardzo tego chcesz. Proszę naciesz swoje oczy. – Zdjął z siebie spodnie
razem z bokserkami i obrócił się naokoło siebie.
– Mmm… Bardzo podoba mi
się to co widzę.
– Mi też by się podobało,
gdy nie twoje spodnie.
– To zrób coś z tym
Uchiha.
Sasuke podszedł do niego i
zaczął dotykać przez spodnie jego męskość.
– Ktoś tu się chyba
podniecił.
– A ty nie? – wysapał
Naruto.
– Podnieś się trochę
Naruto.
Sasuke zdjął z niego
spodnie razem z bokserkami.
– No teraz to jest mój
ulubiony widok.
Uchiha zamknął blondyna w
ramionach i złożył na jego ustach namiętny pocałunek. Naruto złapał za ich
członki i zaczął poruszać dłonią. Po chwili Sasuke splótł swoją dłoń z dłonią
kochanka.
– Chyba nie wytrzymam
dłużej – wyszeptał Naruto.
– Tak bardzo mnie
pragniesz, że nie doczekasz końca gry wstępnej?
– Pieprzyć grę wstępną.
– Hehe… – Sasuke odsunął
się od niego i uśmiechnął zadziornie. – Ja jednak wolę jak się wiercisz pode mną
zniecierpliwiony i podniecony do granic możliwości.
– Nienawidzę cię Uchiha. –
Blondyn zrobił obrażoną minę.
– Co ci nie przeszkadza uprawiać
ze mną seks. – Usłyszał ciche prychnięcie. – Jesteś taki przesłodki, że może
się jednak nad tobą zlituję. – Złapał go pod kolana i przyciągnął do siebie,
przez co Naruto położył się cały na stole.
– Zimne – zapiszczał
Uzumaki.
– Skarbie to ty chciałeś
to zrobić na stole, miej pretensje do siebie.
– Naprawdę czasami się
zastanawiam za co ja cię tak kocham. Jesteś wredny, nieuprzejmy, zaborczy…
– Ależ ze mnie niegrzeczny
chłopiec. – Uchiha pochylił się nad nim i pocałował namiętnie w usta,
zagłębiając się w nim jednocześnie.
Zaskoczony Naruto krzyknął
i przylgnął jeszcze bardziej do ukochanego ciała. Skrzyżował nogi na plecach
bruneta. Sasuke zaczął się wolno poruszać, a po chwili, zachęcony głośnymi
westchnieniami kochanka, przyspieszył.
– Ah!... Jak dobrze… –
wyjęczał Naruto. – Szybciej i mocniej.
– Naprawdę ostatnio się za
bardzo rządzisz – wyszeptał Sasuke przygryzając jego małżowinę.
Złapał za jego penisa i
zaczął szybko poruszać dłonią. Naruto jęknął głośno i wygiął ciało w lekki łuk.
Brunet zjechał ustami na jego obojczyk i zaczął lekko przygryzać skórę. Naruto
wił się pod nim w coraz większym pożądaniu.
– Jak ty uwielbiasz mnie
drażnić Draniu.
– A żebyś wiedział. To
moje ulubione zajęcie.
– Sasuke… no…
– Dobrze, już dobrze.
Uchiha ścisnął mocniej
jego męskość i przyspieszył swoje ruchy. Z każdym pchnięciem z gardła blondyna
wydobywał się głośny jęk. Sasuke złączył ich usta w namiętnym pocałunku. W
końcu ogarnęła ich największa fala przyjemności. Brunet chwycił kochanka w
pasie i pociągnął za sobą na krzesło obok stołu.
Siedzieli tak dłuższą
chwile oddychając ciężko i delektując się swoją bliskością. Sasuke głaskał
delikatnie blondyna po placach, a Naruto muskał ustali jego ramiona.
– Kocham cię do szaleństwa
Naruto – wyszeptał Uchiha. – No i chyba się stałem kompletnym pantoflarzem.
– Hehe… – Blondyn spojrzał
na niego.
– Mówię poważnie. Chyba
nie ma rzeczy, której bym dla ciebie nie zrobił.
– Sasuke ja czuję to samo.
Posiedźmy tak jeszcze troszkę. – Ponownie położył głowę na ramieniu bruneta.
– Nie jest ci zimno?
– W twoich ramionach
nigdy.
– Mów mi tak jeszcze.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
~pół godziny później~
– Jak można prosić kogoś o
przypilnowanie mieszkania i nie uzupełnić lodówki? – Marudził Naruto siedząc w
salonie, pisząc listę zakupów. – Sasuke co powiedz na to żebym zrobił carry?
– Może być. – Uchiha
wyszedł z łazienki wycierając włosy. – Zjem wszystko co ugotujesz.
– Ale będziesz musiał mi
trochę pomóc.
– Jasne skarbie. Gdzie
jest suszarka?
– W szafce naprzeciwko
zlewu, na drugiej półce.
Nagle rozległ się dzwonek
do drzwi. Naruto podniósł się z ciężkim westchnieniem i podszedł do drzwi.
– Naruto nie mogę znaleźć
suszarki. – Uchiha wyszedł z łazienki. – Naruto? – Rozejrzał się po salonie.
Poszedł w stronę drzwi i
stanął jak wryty.
C.D.N.
w końcu doczekałam się kontynuacji :D
OdpowiedzUsuńWesołych świąt ;)
TAK! JEST! NARESZCIE! BOŻE *MACHA RONCZKAMI* ♥
OdpowiedzUsuńCudowny prezent na święta ♥
~Keiko
Dobrze, że wróciłaś... Rozdział świetny.
OdpowiedzUsuńWesołych Świąt i szczęśliwego Nowego Roku!
Bardzo zręczne zakończenie...
OdpowiedzUsuńCoś mi się wydaje, że przyszedł Minato.
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział i wogule cały blog.
OdpowiedzUsuńMam nadzieje że bedą nastepne rozdziały.
Życze powodzenia i weny.
O mój Boże! Tak bardzo cieszę się, że wróciłaś, i że wreszcie pojawił się nowy rozdział! Czekam z niecierpliwością na dalszy rozwój wydarzeń i życzę weny :)
OdpowiedzUsuńNareszcie.. widzę że święta robią swoje i dodały ci pomysłów pisarskich. Cieszę się, bardzo że wróciłaś. Aha ten itachi przeszkodzi im w takich chwilach a to pech. Cieszę się że itachi jest zakochany .. ciekawe co z tego wyniknie.
OdpowiedzUsuńTeraz sasunaru mają całą chatę dla sb. Mmm jakie Orgie tam się będą działy. Już to widzę moimi oczami wyobraźni.
Założę się że naruto spotkał swojego tatę.
Życzę Ci duzo, ale to dużo weny. Byś w najbliższym czasie dodała nowy rozdział. Ściskam cie mocno.
PS. SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU... heee :D
Pozdrawiam-Shizu-chan
Bardzo cieszę się, że trafiłam na kolejny rozdział tego opowiadania. Muszę się przyznać, że mam do niego ogromny sentyment i bardzo często do niego wracam. Mam nadzieje, że wena Tobie dopisze i będę mogła cieszyć się kolejnymi rozdziałami tego opowiadania. Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńKiedy będzie rozdział?;)
OdpowiedzUsuńKocham , Kocham , Kocham . Czytałem od początku i czekam na każdy rozdział bo warto :D <3
OdpowiedzUsuńHej,
OdpowiedzUsuńno naprawdę wzięło Itachiego, ech zawsze ktoś musi im przeszkodzić, kto przyszedł teraz? aż się boję....
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, Itachi bardzo przeżywa że nie ma numeru telefonu Katsumi, ale spotkał ją i jest bardzo szczęśliwy... ta propozycja Jiraya mam wrażenie że to nie o paczkę chodzi, tylko no nie wiem, ojca Naruto i swobodną rozmowe...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia