Uwaga!!

Uwaga!!!
Jest to blog o tematyce yaoi. Yaoi opowiada o miłości zarówno psychicznej, jak i fizycznej między dwoma mężczyznami. Lżejszą formą yaoi jest shounen-ai. Jeśli jesteś homofobem, albo taka tematyka ci nie pasuje to opuść tego bloga. Pozostałe osoby zapraszam do lektury i komentarzy.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Jeśli chcecie być informowani o nowych rozdziałach piszcie na moje gg: 9274038. Od pewnego czasu nie działają mi konferencje, więc o nowych notkach będę Was informowała i moim opisie.

czwartek, 14 czerwca 2012

Rozdział 39


Rozdział 39

- No nie! Znowu? – załamał się Sasuke.
- Ciesz się, że nie spędziłeś tych dwóch dni w szpitalu. – powiedziała Kushina.
- Ale…
- Nie ma żadnego ale. – kobieta była stanowcza.
- Mamo, przecież nic mu nie jest. Może…
- Nie może. Nie ma dyskusji. Sasuke zostaje w domu i koniec kropka. A ty nie próbuj mnie namawiać Naruto.
Blondyn westchnął i spojrzał na obrażoną i wściekłą twarz bruneta.
- Podwieźć cię do szkoły?
- Nie. Jest jeszcze wcześnie, więc mogę spokojnie się przejść.
- Jak chcesz. Ja już idę. Do widzenia. – powiedziała kobieta i wyszła z domu.
- No dobra to ja też się zbieram. – powiedział Fugaku. – A ty przypadkiem nie masz dzisiaj zajęć? – zwrócił się do Itachiego, który siedział przy stole w samych bokserkach i zasypiał przed pełnym jeszcze talerzem.
- Dzisiaj mam same wykłady. Ale i tak nie idę.
- Jak to nie idziesz? – wkurzył się Fugaku.
- Bo dzisiaj same nudy. A z resztę i tak mam na 10. A po 12 mamy być już w domu.
- Jak to o 12? – zainteresował się blondyn.
- A no tak zapomniałem. Masz. – mężczyzna podał Uzumakiemu jakąś kartkę. – To twoje zwolnienie z lekcji. Przyjadę po ciebie o 12. O 14 mamy samolot.
- SAMOLOT!!!! – przestraszył się Naruto.
- No tak. Góry są daleko. Samochodem nie opłacałoby się jechać.
- Sssaaammmoooolllloooott. – wyjąkał przerażony.
- Coś nie tak Naruto? – pytał zaskoczony pan Uchiha.
- Ja, ja, ja… Nic. Wszystko…
- Tato coś mi się wydaje, że nasz blondynek ma lęk wysokości. – zauważył Itachi.
- Naruto, to prawda? – zapytał się Sasuke.
- Tak. – wyszeptał.
- Nie martw się. Nie będziesz miał miejsca przy oknie. – odezwał się Fugaku.
- Nie ważne. Sama myśl, że pode mną nie ma ziemi przyprawia mnie o dreszcze i zaczyna mi się kręcić w głowie.
- Cholera mogłeś powiedzieć wcześniej. Zawsze jeździmy na narty w to samo miejsce i zawsze lecimy samolotem. Myślałem, że ci Sasuke powiedział.
- Nie powiedziałem. Sam nie miałem pojęcia, że Naruto ma lęk wysokości. I co teraz zrobimy? – powiedział brunet.
- Nic. Będziesz musiał jakoś to przeżyć Naruto. – stwierdził pan Uchiha. – Zobaczysz jak będzie fajnie.
Naruto siedział, jego twarz była cała blada.
- No to na razie chłopaki. – pożegnał się Fugaku i wyszedł do pracy.
- No to ja idę się jeszcze przekimać. – ziewnął starszy z braci i zaczął się leniwie wspinać po schodach.
Sasuke obserwował blondyna. Pierwszy raz widział go takiego przerażonego. Podszedł do niego i dotknął jego policzka. Niebieskie oczy spojrzały na niego przerażone. Uchiha uklęknął przed nim i przytulił do siebie.
- Nie martw się. Będzie dobrze. Usiądę obok ciebie i będę cię całą drogę trzymać za rękę.
- A jak twój ojciec to zobaczy?              
- To pomyśli, ze jesteś tak przerażony, że musiałeś złapać mnie za rękę. Nigdy bym nie pomyślał, że masz lęk wysokości.
- Kiedy miałem 4 latka poszedłem z moim tatą na spacer. Przechodziliśmy przez drewniany mostek. Jedna z desek była trochę spróchniała, a ja na nią nadepnąłem i zapadłem. Gdyby mnie wtedy ojciec nie trzymał było by po mnie. Od tamtego czasu mam lęk wysokości i nienawidzę drewnianych mostów.  O co chodzi Sasuke? – zapytał widząc zdziwioną minę chłopaka.
- Nigdy mi nie mówiłeś o swoim ojcu.
- To jeden z tematów tabu w moim domu.
- Mogę się spytać co się z nim stało? – Naruto odwrócił głowę z bok i posmutniał. – Wybacz, że spytałem. Nie chcesz powiedzieć, to nie mów.
- Pamiętasz jak mówiłem ci, że mama ma uraz do gejów?
- Pamiętam.
- Kiedy miałem 6 lat, ojciec od nas odszedł. Okazało się, że miał romans z mężczyzną. Odszedł do niego. Moja mama się załamała. Rodzice się rozwiedli. Mamie udało się jakoś odebrać ojcu prawa rodzicielskie. Wróciła do panieńskiego nazwiska, przy okazji zmieniła też moje. Od tamtego czasu ani razu go nie widziałem.
- Przepraszam, że spytałem. To dla ciebie bolesne wspomnienia.
- Byłem wtedy mały i nie bardzo wiedziałem co się dzieje. Mama powiedziała mi o wszystkim dopiero jak skończyłem 14 lat. I to tylko dlatego bo zacząłem pytać o ojca.
- Wiesz Naruto? Mamy ze sobą więcej wspólnego niż nam się wydaje. Obaj w wieku sześciu lat straciliśmy bardzo ważne dla siebie osoby.
- To nie to samo. Twoja mama nie żyje, a mój ojciec jest gdzieś tam. I, kto wie, może kiedyś go spotkam.
- Chciałbyś?
- Nie wiem. – spojrzał na zegarek. – Muszę już iść do szkoły.
- Nie zapomnij zwolnienia. – podał mu kartkę.
- Dzięki. – uśmiechnął się lekko blondynek.
Podszedł jeszcze do bruneta i pocałował go czule.
- Kocham cię. – wyszeptał mu do ucha.
- Ja ciebie też. Miłego dnia.
- Kolejny dzień w szkole bez ciebie nie będzie, aż taki miły.
- Za to będziemy mieli dla siebie cały weekend. – uśmiechnął się przebiegle Sasuke.
- Tak. To jest pocieszające. – cmoknął go szybko w usta i wyszedł.

- „Kocham cię”. „Ja ciebie też. Miłego dnia”. – przedrzeźniał ich Itachi, stojący na schodach. – Cóż to było za romantyczne pożegnanie.
- Niegrzecznie jest podsłuchiwać i podglądać! – wydarł się na brata.
- A czy ja kiedykolwiek byłem grzeczny?
- DEBIL!!!!
- „Będę cię całą drogę trzymać za rękę”. – przedrzeźniał dalej młodszego brata.
Sasuke zacisnął dłonie w pięści.
- JEŚLI SIĘ ZARAZ NIE ZAMKNIESZ, TO POŻAŁUJESZ!!!
Itachi nie zwracał uwagi na wkurzonego brata. Podszedł do niego i jak gdyby nigdy nic potargał mu włosy.
- Cieszę się, że jesteś szczęśliwy. – wyszeptał mu do ucha. – Naruto dokonał cudu. Rozgrzał twoje lodowate serce. Jestem mu za to bardzo wdzięczny. Tak trzymaj braciszku. – przytulił go do siebie.
To była rzeczywiście prawda. Sasuke się zmienił od kiedy uświadomił sobie, że jest zakochany w Naruto. Po śmierci matki zamknął się w sobie. Nikomu nigdy nie pokazywał swoich uczuć. Tylko Itachi potrafił w nim wzbudzić jakieś uczucia. Zazwyczaj był to gniew, ponieważ zawsze się kłócili. Sasuke odwzajemnił uścisk brata, już dawno zapomniał jakie to uczucie tulić się do starszego. Przed śmiercią matki byli bardzo ze sobą zżyci. A potem wszystko zaczęło się walić. Itachi chciał koniecznie rozbić mur, który młodszy stworzył na około siebie. To powodowało dużo konfliktów między nimi. W rezultacie udało mu się troszeczkę skruszyć ten mur. Ale nigdy nie został wpuszczony do środka.
- No dobra młody dosyć tych czułości. – odsunął delikatnie Sasuke od siebie. – Powiem tylko jedną rzecz. Kocham cię braciszku.
- Taa. Ja ciebie też.
- To ja idę dalej kimać. A może mój kochany młodszy braciszek się przyłączy, skoro już zebrało się nam na przytulanki?
- Nie dzięki.
- Szkoda. Możesz mnie obudzić tak gdzieś około 11.
- A nie możesz nastawić sobie budzika?
- Ale mam wspaniałego brata. – zironizował.
- No dobra. Obudzę cię. Spadaj mi już stąd.
- Kochany jesteś. – uśmiechnął się i zaczął wspinać się po schodach. – NARU TO CUDOTWÓRCA!!!! – zawołał już z piętra.
Sasuke pokiwał tylko głową i zabrał się za zmywanie naczyń.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
- NA-RU-TOOOOO!!! – krzyczał radośnie Kiba.
- Cześć chłopaki! – przywitał się z przyjaciółmi.
- Już myśleliśmy, że nie przyjdziesz. – powiedział Shikamaru.
- Czekamy na ciebie już od 10 minut. – popatrzył na zegarek Gaara.
- Wybaczcie, ale przeżyłem dzisiaj rano szok. I prawdę powiedziawszy jeszcze do końca nie ochłonąłem. – zaczął opowiadać im wszystko.
- O kurwa! – Shika był zszokowany.
- No właśnie. Nic dodać, nic ująć. – zapiszczał załamany blondyn.
- I co teraz zrobisz? Pojedziesz? – martwił się rudzielec.
- Tak. Ten wypad w góry może być fajny. Poproszę mamę o jakieś tabletki uspokajające lub nasenne.
- No tak. Najlepiej się naćpać. – powiedział Kiba.
- No ale nie wiem czy w twoim przypadku to dobry pomysł. – powiedział po namyśle Gaara.
- A to niby dlaczego?
- Powiem dwa słowa: Sasuke Uchiha.
- Nie martw się. Sasuke nie wykorzystałby mnie w ten sposób.
- Jesteś tego pewny?
- Tak. – uśmiechnął się szeroki.
- Cześć! – usłyszeli za sobą znajome głosy.
- O cześć Sai, Neji! – blondyn przywitał się z uśmiechem na twarzy.
- A gdzie Sasu? – zapytał się Sai.
- Dzisiaj też musiał zostać w domu. Moja mama się uparła.
- Biedaczek.
- Jak moja mama się uprze to nie ma bata.
Cała szóstka śmiejąc się weszła do szkoły.

4 komentarze:

  1. Nooom~ Ale to i tak słodie. Zwłaszcza jak sobie wyobraziłam, jak Sasuke tuli się do Itachiego... Aaaww. <3
    ~Daga ^.^'

    OdpowiedzUsuń
  2. Jutro do szkoly a jest po 24 a ja czytam twoje opowiadanie ;-; jutro bede chodzacym zombie haha ale uwielbiam tonopowiadanie wiec jest git :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Piszesz po prostu wspaniale! :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Hejka, hejka,
    wspaniale, bardzi miło tez widzieć że paczki obydwu się dogadują swobodnie... Naruto ty nic się nie bój Sasuke będzie obok i na pewno nie pozwoli myśleć tobie że to samolot... ;)
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń