Rozdział 35
Niebieskie oczy otworzyły
się. Zobaczył przed sobą uśmiechniętą twarz bruneta.
- O kurcze. Nie zdążyłem.
– zasmucił cię.
- No dobra. To mogę
poudawać, że jeszcze śpię. – zamknął oczy.
Sasuke uśmiechnął się.
Pochylił się nad chłopakiem i pocałował go czule w usta. Naruto objął go za
szyje. Zrobił to tak szybko, że brunet stracił równowagę i upadł na
niebieskookiego. Chłopak zaczął się śmiać, jak tylko poczuł na sobie jego
ciężar. Zaraz dołączył do niego czarnooki.
- Nie zapominaj Młotku,
że mam dzisiaj mecz i nie mogę pozwolić sobie na kontuzje.
- No tak. Przecież oboje
tego nie chcemy.
Zaczęli się śmiać
serdecznie. Naruto przytulił go jeszcze mocniej.
- Tylko mnie nie połam.
- Nie jestem taki silny,
a ty nie jesteś taki delikatny.
- Jestem bardzo delikatny
Młotku. – i żeby mu to udowodnić złożył na jego ustach delikatny pocałunek.
- Ktoś może wejść. –
wyszeptał Naruto.
Ale po korciło go, włożył
rękę pod koszulkę chłopaka i zaczął go głaskać po plecach. Sasuke zamruczał z
przyjemności i zaczął całować chłopaka po szyi. Po chwili oderwał się
niechętnie od niego.
- No dobra. Czas do
szkoły. – powiedział smutno.
Podniósł się niechętnie i
poszedł do łazienki.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Kilka minut później
rozległo się pukanie do drzwi.
- Cześć Naru.
- Cześć Itachi.
- Wszystko załatwione.
Wpadnę do twojej szkoły tak około 12 i dam ci wszystko.
- Dzięki.
- W końcu braciom trzeba
pomagać. – puścił mu oczko i wyszedł z pokoju.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
- No Sasu. Musimy dzisiaj
dać z siebie wszystko. – powiedział wesoło Neji siadając koło przyjaciela.
- Musimy wygrać. –
zgodził się brunet i spojrzał na swojego ukochanego, który zawzięcie rozmawiał
z Kibą.
Uśmiechnął się. Po głowie
chodziły mu różne myśli. Zastanawiał się nad tym co wymyśli blondynek, jeśli
wygrają mecz.
- A może…? Nie to raczej nie możliwe. – pokiwał głową
energicznie, żeby odgonić bardzo brudne myśli. – Na
to jeszcze za wcześnie. A może jednak? Nie. Na pewno nie. Chociaż może? Z
dziewczyną tak szybko bym tego nie zrobił. Ale on jest facetem. Więc może
jednak. Nie. Nie. Nie. On jest za bardzo nieśmiały. Chociaż ostatnio pozwala mi
na więcej. Więc może pójdziemy dzisiaj na całość. Zaraz. Zaraz. Uchiha o czym
ty do cholery myślisz? To się na pewno nie stanie. Nie moglibyśmy tego zrobić w
domu, ponieważ tam są rodzice i ten mój walnięty brat. Gdyby planował coś
takiego, to musiałby wynająć pokój w hotelu. Sasuke opanuj swoje kudłate myśli.
A swoją drogą. On jest taki strasznie seksowny. Cholera opanuj się! Opanuj się!
- SASUKE UCHIHA!!!! –
chłopak został brutalnie wyrwany ze swoich myśli. Z jednej strony dziękował za
to, ale kiedy zobaczył kto tego dokonał pobladł ze strachu.
- Ssssłłłucham sensei.
- No chyba raczej nie
bardzo! – grzmiał nad nim Iruka. – Dosyć tego! Jak skończą się wasze rozgrywki
to zaczniesz odbywać karę po lekcjach. Już ja cię nauczę uważania na moich
lekcjach.
Po klasie dało się
słychać cichy chichot.
- A ty z czego się tak
śmiejesz Uzumaki? Lepiej uważaj. Bo też dostaniesz karę. I w przeciwieństwie do
Uchihy można ją wykonać od razu, bo nie masz rozgrywek.
- Przepraszam sensei. –
powiedział cicho, wyglądał jak zbity pies.
Tym razem to Sasuke
zaczął chichotać, ale na szczęście tylko w myślach.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
- Itachi!
- O cześć. – przywitał
się starszy Uchiha, jak tylko blondynek do niego podbiegł.
- Masz? – zapytał się
szybko.
- Tak. Tu masz wszystko.
– podał mu jakąś małą paczuszkę.
- Dzięki Itachi. Jesteś
wielki.
- Nie ma sprawy. Wisisz
mi piwo. – puścił oczko.
- Ile tylko zachcesz. –
uśmiechnął się szeroko Naruto.
- To na razie i
powodzenia. – powiedział Uchiha wsiadając do samochodu.
- Jeszcze raz dziękuję! –
pomachał mu ręką na pożegnanie. – No Sasuke. To teraz tylko musicie wygrać.
Postaraj się.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Sasuke siedział w szatni
i nerwowo trząsł nogami. Koło niego było pełno osób. Jednak on był całkowicie
wyłączony. Patrzył gdzieś przed siebie. Jeszcze nigdy nie czuł takiej tremy
przed meczem. Denerwował się strasznie. Nie dlatego, że nie był dobrze
przygotowany. Ich drużyna była bardzo dobra. Denerwował się tym co będzie jak
przegrają i tym co będzie jak wygrają. Nie wiedział czego może się spodziewać
po ukochanym. Jeśli przegrają może się obrazić, a jeśli wygrają? To była
właśnie jego największa niewiadoma.
- No dobra panienki. –
odezwał się Kakashi. – Czas żebyśmy pokazali, kto jest najlepszą drużyna w
Konoha. Załatwmy ich! Do roboty chłopaki!
Wbiegli na sale
gimnastyczną. Wszystkie miejsca na trybunach były zajęte. Sasuke przebiegł
wzrokiem po trybunie i szukał znajomej blond czupryny. Zobaczył go
uśmiechniętego od ucha do ucha i zawzięcie machającego do niego ręką. Serce
zabiło mu mocniej. Uwielbiał ten jego uśmiech. I te jego piękne, wielkie,
niebieskie oczy. Mógłby godzinami się w nie wpatrywać i nie znudziłoby się mu
to. I te jego delikatne usta, które tak uwielbiał całować. Potrząsnął głową,
żeby wyrwać się z transu. Uśmiech Uzumakiego hipnotyzował.
- Nie ważne co się
dzisiaj stanie. I tak jestem najszczęśliwszym facetem pod słońcem. – pomyślał.
Uśmiechnął się szeroko i
pomachał chłopakowi. Kakashi zobaczył tę scenę i uśmiechnął się pod nosem.
Wiedział już co się dzieje. Podszedł do bruneta.
- Sasuke mam nadzieję, że
będziesz dobrze grał? Chyba nie chcesz skompromitować się przed swoim
chłopakiem?
Nastolatek popatrzył w
szoku na nauczyciela.
- Daj z siebie wszystko.
– uśmiechnął się i poszedł na ławkę.
Sasuke stanął na środku
boiska. Naprzeciwko niego stał wysoki potężnie zbudowany mężczyzna. Rozległ się
gwizdek rozpoczynający mecz. Sędzia wybił piłkę wysoko w powietrze. Uchiha
odbił się mocno od podłogi i uderzył w piłkę podając ją Nejiemu.
Rozpoczęła się prawdziwa
walka na boisku. Naruto nigdy nie lubił koszykówki. Lecz teraz nie mógł oderwać
oczu. A najbardziej od swojego bruneta.
- Mój brunet. Ech Naruto o czym ty myślisz? – skarcił się
za te myślisz.
Jednak jego oczy śledziły
każdy ruch chłopaka. Każde jego słowo wykrzykiwane do kolegów z drużyny. Na
boisku był zupełnie inny. Taki władczy. Nie ma się czemu dziwić. W końcu jest
kapitanem. Natomiast przy Naruto był delikatny i czuły. Sasuke nadbiegł pod kosz
i wbił piłkę.
- TAK!!! SASUKE!!!
DAWAJ!!! – nie mógł się powstrzymać.
Jak tylko usłyszał głos
ukochanego, uśmiechnął się szeroko.
- A co ty tak dopingujesz
Uchihę? – zdziwił się Shikamaru.
- No wiesz w końcu
niedługo będą braćmi. – odpowiedział za niego Gaara.
Naruto wyszczerzył zęby
do przyjaciela. Teraz punkt zdobyli przeciwnicy. Zawiedziony blondyn tupnął
nogą. Jeszcze jeden punkt. I następny.
- Ocho. Nasi zaczynają
dostawać po dupie. – zauważył Kiba.
Blondyn zdenerwowany
usiadł na ławce.
- To tylko 3 punkty
przewagi i początek meczu. Będzie dobrze. – zwrócił się rudzielec do Kiby, ale
te słowa były bardziej skierowane do Naruto niż do niego.
Po 20 minutach skończyła
się pierwsza połowa. Była katastrofalna dla drużyny Sasuke. Przegrali 53 do 49.
Właśnie teraz brunet siedział na ławce w szatni. Przykrył głowę ręcznikiem.
Próbował zebrać myśli.
- No chłopaki. To jest
niezły mecz. – powiedział zadowolony Kakashi. – Gracie bardzo dobrze. Ale nasz
przeciwnik też jest niezły. Musicie się jeszcze bardziej postarać. Ale i tak
nie jest źle. Teraz musimy wygrać. A będzie dogrywka. Więc do roboty.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Naruto siedział na ławce
i był coraz bardziej zdenerwowany. Zależało mu na wygranej Sasuke. Chciał
dzisiaj pokazać chłopakowi, że jest dla niego ważny. Nawet jeśli nie wygra,
może mu to pokazać. Ale w końcu chciał go zmobilizować do lepszej gry, dlatego
zaproponował, że będzie jego prezentem. Zerwał się na równe nogi.
- A ty gdzie Naru? –
zapiszczał Kiba.
- Do łazienki! Zaraz
będę!
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Sasuke został na chwilę
sam w szatni. Cały czas próbował zebrać myśli. Nagle drzwi otworzyły się z
hukiem. Podniósł szybko głowę, a ręcznik zsunął mu się na podłogę. Ktoś
przywarł do niego cały ciałem i pocałował go namiętnie w usta. Od razu
rozpoznał po pocałunku kto to jest.
- Wygraj Sasuke. –
wyszeptał mu do ucha blondyn, po czym w mgnieniu oka wybiegł.
Uchiha siedział w szoku.
To stało się tak szybko. Nie zdążył nawet zareagować. W pewnym momencie
pomyślał, że to mogły być halucynacje. Że jego umysł i serce płatają mu figla.
- Sasuke wychodzimy. –
wpadł Sai.
Brunet dotknął swoich
ust. Cały czas czuł na nich delikatny dotyk ust. Uśmiechnął się i wyszedł za
przyjacielem.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Sasuke zebrał na około
siebie kolegów z drużyny i coś im mówił. Za chwilę złączyli swoje dłonie i
wykrzyczeli nazwę szkoły. Po czym weszli na boisko. Rozpoczęła się druga
połowa. Z każdą minutą Kakashi coraz szerzej otwierał oczy ze zdumienia. Miał
wrażenie, że w jego drużynę wstąpił jakiś niewidzialny duch. Zdobywali punkt za
punktem. Widownia szalała.
- To ja rozumiem! –
krzyczał Kiba. – Ale zajebiście grają.
- Super. – zawtórował mu
Gaara.
Naruto nic nie mówił.
Trzymał mocno kciuki. Uśmiechał się jak tylko drużyna Sasuke zdobyła punkt.
Serce waliło mu jak opętane. Druga połowa meczu należała zdecydowanie do
drużyny Uchihy.
- No to mamy dogrywkę.
Chłopaki musicie wykrzesać z siebie jeszcze więcej energii. Jesteście w stanie
to zrobić? – pytał Kakashi.
- Tak! – zagrzmiał
chórek.
- Nie słyszę was!
- TAK!!! – wrzasnęli.
- To rozumiem! Więc
spierzmy im tyłki!
Dogrywka była bardziej
męcząca niż reszta meczu. Obie drużyny były już bardo zmęczone. I żadna nie
chciała dać za wygraną. Trwała 10 minut. Gwizdek rozpoczął dogrywkę. Sasuke jak
zwykle podskoczył wysoko i zdobył piłkę, która wylądowała w rękach Saia. I
pierwszy punkt. Za chwilę punkt zdobyli przeciwnicy. Szli łeb w łeb. Był remis.
Jeszcze 2 minuty do końca. Neji biegł z piłką. Podał ją Saiowi, a ten tuż pod
koszem Sasuke. Brunet już miał wyskoczyć w powietrze, kiedy ktoś brutalnie się
z nim zderzył. Chłopak upadł, uderzył głową w podłogę i stracił przytomność.
- SASUKE!!! – krzyknął
przerażony Naruto.
Miał być seks, a jest wypadek ;__; Jak ty możesz mi to robić? ;<<
OdpowiedzUsuńPadłam jak to przeczytałam XDDDD Rozwalasz system XD
UsuńHahaha <3 To musiało się stać <3
OdpowiedzUsuńTo musiało boleć.... ; )
Usuń~Daga ^.^'
Coś mi tu nie pasuje, nie to żebym był jakimś znawcą, ale w koszykówce nie ma dogrywki jeśli jedna połowa została wygrana przez jedną drużynę, a druga przez drugą. Chyba, że był remis to już co innego XD Jednak tego nie sugeruje treść opowiadania.
OdpowiedzUsuńSorka za tą krytykę :P Poza tą jedną sprawą to twój blog jest boski *.*
W koszykówce nie ma dwóch połów - są cztery kwart, każda po 10 minut (między 2, a 3 jest przerwa). Nie możliwe jest więc zdobycie takiego wyniku w pierwszej kwarcie. Ale dogrywki, owszem zdarzają się (choć bardzo rzadko, np. w meczach o pierwsze miejsce). To podstawowa wiedza. Jeśli decydujesz się pisać na jakiś temat powinnaś go znać - taka niekompetencja razi po oczach, przynajmniej mnie. Większość po prostu nie zwraca uwagi.
OdpowiedzUsuńHejka,
OdpowiedzUsuńfantastycznie, och, och co to za kudłate myśli Sasuke, ty się skup na meczu i jego wygraniu... a nie... ta końcówka mnie bardzo zaniepokoiła...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia