Uwaga!!

Uwaga!!!
Jest to blog o tematyce yaoi. Yaoi opowiada o miłości zarówno psychicznej, jak i fizycznej między dwoma mężczyznami. Lżejszą formą yaoi jest shounen-ai. Jeśli jesteś homofobem, albo taka tematyka ci nie pasuje to opuść tego bloga. Pozostałe osoby zapraszam do lektury i komentarzy.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Jeśli chcecie być informowani o nowych rozdziałach piszcie na moje gg: 9274038. Od pewnego czasu nie działają mi konferencje, więc o nowych notkach będę Was informowała i moim opisie.

niedziela, 10 czerwca 2012

Rozdział 30


Rozdział 30

Blondynek spał sobie smacznie. Nagle poczuł ciepły dotyk na policzku. Otworzył oczy i od razu zatonął w spojrzeniu czarnych tęczówek.
- Dzień dobry. – powiedział czule brunet.
Naruto przeciągnął się leniwie i uśmiechnął do chłopaka.
- Dzień dobry. Która godzina?
- Po 7.05.
- Już wstaję. – ziewnął i jeszcze raz się przeciągnął.
Usiadł na łóżku.
- Naruto? – zaczął przemiłym głosem czarnooki.
Blondyn uśmiechnął się przebiegle i spojrzał na niego pytająco.
- Czy mogę…
Nie dokończył, ponieważ jego usta zostały zamknięte namiętnym pocałunkiem. Sasuke oparł się rękoma o łóżko chłopaka i przechylił go delikatnie do tyłu. Żeby nie opaść z powrotem na łóżko, Naruto zarzucił mu ręce na szyję.
- Nie ma to jak zacząć dzień od pocałowania swojego chłopaka. – uśmiechnął się brunet.
- Czy tak już będą wyglądały każde nasze poranki? – odwzajemnił uśmiech.
Przypomniał sobie jak wczoraj rano obudził go delikatny pocałunek chłopaka.
- A co nie podoba ci się to?
- Skłamałbym gdybym powiedział, że tak. No dobra a teraz puść mnie, bo spóźnimy się do szkoły.
- A może zrobimy sobie wagary?
- Że co proszę?
- No tak. Nasza randka nam się nie udała. Więc może pójdziemy dzisiaj. A jak pójdziemy w czasie szkoły to istnieje bardzo małe prawdopodobieństwo, że twoi albo moi przyjaciele nam przeszkodzą.
- Wybacz Sasuke, ale nie mogę iść na wagary. Mam dzisiaj trening. A po za tym to strasznie idiotyczny pomysł.
- No tak, rzeczywiście. Przy tobie mój mózg nie działa tak jak zwykle. A właściwie to nie tylko mózg.
- Sasuke…
- No dobra. Nie mówię nic więcej. – jednak po chwili. – Naru? – znowu zaczął tym swoim przemiłym głosikiem.
- Co znowu? – udawał znudzenie blondasek.
- Jeśli chodzi o środę…
- Dostaniesz prezent jeśli zagrasz w tym meczu i wygracie.
- Ale przyjdziesz mi pokibicować?
- Tak. Tak.
- No to na pewno wygram.
- Tylko nie zapomnij, że koszykówka to gra zespołowa. Nie rób z siebie pojedynczego bohatera, bo to może się źle skończyć.
- Wiem jak grać w kosza. – przytulił się do chłopaka.
- Sasuke, bo naprawdę się spóźnimy.
Nagle rozległo się pukanie drzwi, a zaraz potem otworzyły się. Blondyn z całej siły odepchnął od siebie chłopaka, który boleśnie uderzył o podłogę. Obaj przerażeni spojrzeli w stronę drzwi. Odetchnęli z ulgą gdy zobaczyli Itachiego.
- Czego chcesz Itachi? – zapytał brata.
- Cieszcie się, że nie jestem tatą. Bo mielibyście kłopoty. Na drugi raz zamykajcie drzwi na klucz.
- A nie sądzisz, że to było by jeszcze bardziej podejrzane?
- Ja zawsze zamykam na noc drzwi na klucz.
- I jak myślisz co wtedy sobie myśli tata?
- No zapewne to, że robię strasznie nieprzyzwoite rzeczy. No i się nie myli. – zachichotał Itachi.
- Więc jak myślisz co sobie pomyśli, jak odkryje, że ja i Naruto również zamykamy się w pokoju?
- Myślę, że bardzo mało prawdopodobne jest, żeby ktoś posądził was o uprawianie seksu. W końcu wszyscy was uważają za wrogów.
Jak tylko Itachi wypowiedział słowo „seks”, twarz blondyna zrobiła się purpurowa. Sasuke spojrzał na chłopaka i uśmiechnął się lekko.
- Sasuke zrób coś z tą zadowoloną miną. Jak ojciec cię zobaczy to od razu będzie wiedział, że coś jest nie tak. Idę powiedzieć mamie, że będziecie na śniadaniu za 20 min. Pospieszcie się.
Sasuke siedział na podłodze i nie miał już zadowolonej miny.
- O co chodzi? – poczuł dotyk dłoń na swojej.
Spojrzał w niebieskie oczy.
- Naruto moglibyśmy ukrywać to, że ze sobą chodzimy?
- Co?! – zdziwił się. – Przecież chciałeś…
- Mój tata jest homofonem. Byłem taki szczęśliwy przez ten weekend, że wyleciało mi to z głowy. On nie zaakceptuje naszego związku. Wolę nie myśleć o tym co by zrobił. On nie jest złym człowiekiem, ale jest wielkim tradycjonalistą.
- Rozumiem. Ale w takim razie to ty musisz uważać. Bo ty częściej ode mnie tracisz panowanie nad sobą.
- Bo mnie prowokujesz!
- Słucham?! Ja cię prowokuję?! A co ja takiego robię?!
- Wszystko!
- No nie przesadzaj!
- Nie przesadzam. Cała twoja osoba tak na mnie działa.
- To co ja mam zrobić?! Ubrać torbę na głowę i się nie odzywać?!
- Spróbujmy zachowywać się tak jak dawniej.
- Dobra. Tylko nie uśmiechaj się. Załóż tę swoją starą maskę. – wstał i już miał wyjść z pokoju. – Sasuke, a właściwie dlaczego mamy zachowywać się tak jak dawniej?
- Młotku przecież ci tłumaczyłem, że ojciec…
- Tak. Pamiętam co mówiłeś. Ale może nie udawajmy wrogów tylko przyjaciół. Jak myślisz dlaczego rodzice nas zostawili na ten weekend? – brunet rozłożył ręce i pokiwał głową. – Żebyśmy spędzili ze sobą trochę czasu i się zaprzyjaźnili. Dlatego zgodzili się na tę imprezę. Nie zdziwiłbym się, gdyby przy śniadaniu zakomunikowali nam, że cała nasza piątka wybiera się gdzieś w ten weekend.
- Wątpię, żeby wpadli na taki pomysł.
- Oj żebyś się nie zdziwił. To ja idę do łazienki.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Sasuke zamurowany wpatrywał się w ojca. Zaraz potem spojrzał na wyszczerzoną w uśmiechu twarz blondyna i pod stołem zacisnął mocno pięści.
- Niech on do cholery przestanie się tak śmiać, bo zaraz nie wytrzymam. – myślał.
Naruto jakby czytał w jego myślach, przestał się uśmiechać.
- No i? – patrzył na nich Fugaku. – Jak podoba się wam ten pomysł?
- Yyyy… No więc… – zaczął Uzumaki.
- Ja jestem jak najbardziej za! – krzyknął i zaklaskał w ręce Itachi. – Męski wypad w góry. Super. Co nie moi kochani braciszkowie?
- Chyba nie macie żadnych planów na weekend? – odezwała się Kushina. – Niestety ja nie mogę jechać. Mam dyżur.
- No więc chłopcy? Macie jakieś palny na weekend? – zapytał się Fugaku.
- Ja nie mam. – powiedział blondyn.
- Ja też nie.
- No to cudownie. A więc postanowione. Jedziemy w piątek rano i wrócimy sobie spokojnie w niedzielę wieczorem. Będzie super zobaczycie. Podwiozę was do szkoły.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
- Skąd wiedziałeś? – dziwił się brunet w drodze do klasy.
- Stąd, że znam moją mamę. Zależy jej bardzo żebyśmy się dogadali. Dlatego chce żebyśmy spędzali ze sobą jak najwięcej czasu.
- Ciekawe co by powiedziała, gdy dowiedziała się, że ze sobą chodzimy?
- Myślę, że nie byłaby zadowolona. Moja mam nie jest co prawda tradycjonalistką jak twój tata. Ale ma uraz do gejów.
- Dlaczego? – Sasuke zauważył smutną twarz blondyna.
- Nie chcę o tym rozmawiać.
- Dobrze. Przepraszam.
 - Nie przepraszaj. Nic się nie stało. Kiedyś ci powiem.
Weszli do klasy.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
- Powiedziałem nie. – odezwał się Kakashi.
- Ale…
- Żadne ale. Nie zagrasz w środę i koniec kropka.
- Nawet jeśli postaram się na jutrzejszym treningu?
- Nie.
- Błagam. Niech mi pan tego nie robi.
- Sasuke nie przeginaj. Ciesz się, że pozostałeś kapitanem.
- Proszę.
- Co ci dzisiaj odbiło?
- Ja musze zagrać w środę.
- Trzeba było postarać się na treningach tydzień temu.
- Proszę trenerze. Zrobię wszystko czego zażądasz, tylko pozwól mi zagrać. – błagał dalej Uchiha.
- Sasuke powiedziałem, że nie i koniec. I nie proś mnie więcej. Dobrze wiesz, że nigdy nie zmieniam pierwszego składu tuż przed meczem.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Naruto robił rozgrzewkę, kiedy na salę gimnastyczną wszedł brunet. Opadł ciężko na ławkę i patrzył smutno w ziemię. Uzumaki podbiegł do niego.
- I co?
- I nic. Nie dał się przekonać.
- Może za mało się starałeś. A może nie zależy ci na mnie aż tak bardzo.
- To był cios poniżej pasa. Skoro jesteś taki mądry, to może spróbuj sam pogadać z Kakashim.
- A niby dlaczego ja mam to zrobić? To tobie powinno zależeć na prezencie, a nie mi.
- Nie to nie. Idę do domu. Na razie.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Szarowłosy mężczyzna siedział za biurkiem i czytał jakąś książkę. Nagle rozległo się pukanie do drzwi.
- Proszę.
- Dzień dobry Kakashi-sensei.
- O witaj Naruto. Co cię do mnie sprowadza? Czyżbyś chciał dołączyć do drużyny koszykarskiej?
- Nie dziękuję. Ale mam do pana pewną sprawę.
- Słucham o co chodzi?
- Czy mógłby pan dołączyć do pierwszego składu Sasuke?
- A co wyście się tak zmówili? Powiedziałem, że nie.
- A co pan powie na to?
Naruto rzucił na biurko jakąś kopertę.
- Czyżbyś chciał mnie przekupić? – odepchnął od siebie kopertę. – Masz tupet gówniarzu.
- Proszę najpierw zajrzeć do środka. To nie są pieniądze, ale myślę, że to się panu spodoba. – uśmiechnął się przebiegle.
Mężczyzna otworzył kopertę i wyjął jakieś zdjęcia. Zrobił się czerwony na twarzy.
- Skąd masz te zdjęcia?
- Iruka-sensei jest przyjacielem mojej mamy. W domu mam jeszcze więcej jego zdjęć. Jakby pan był tak miły i włączył do pierwszego składu Sasuke, to wtedy ja będę tak miły i dam panu jeszcze więcej jego zdjęć. Przysługa za przysługę.
- Dobra. Niech ci będzie.
- Dziękuję.
- A właściwie dlaczego tak ci zależy żeby Uchiha zagrał w tym meczu?
- To już moja sprawa. Do widzenia.
- Do widzenia.
Uśmiechnięty od ucha do ucha poszedł do domu.

5 komentarzy:

  1. HAŃBA!!! Pod tym rozdziałem nie ma komentarza. No do teraz... Weny życzę!

    OdpowiedzUsuń
  2. ,,- No zapewne to, że robię strasznie nieprzyzwoite rzeczy. No i się nie myli. '' Itachi, moja krew! xd.
    Ciekawe co to za zdjęcia były? Jestem bardzo ciekawa..* oby były mega zboczone* ^^
    Naruś i Sasu *3* Boże, uwielbiam ich. Pliss, niech drużyna Sasuke wygra mecz. CHCĘ ICH SEKSUUU! *nie mówcie mojej mamie* XDD

    OdpowiedzUsuń
  3. Heh, Naru i te zdjęcia, no... ;D
    ~Daga ^.^'

    OdpowiedzUsuń
  4. Ah. Piękne. Kolejny zajebisty rozdział *^*

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej,
    jak wspaniale, poranek taki cudowny, czeka ich mały rodzinny wyjazd, choć może uda się znaleźć czas na małe co nieco... Naruto jak ty potrafisz ludzi przekonywać...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń