Rozdział 30
Blondynek spał sobie
smacznie. Nagle poczuł ciepły dotyk na policzku. Otworzył oczy i od razu
zatonął w spojrzeniu czarnych tęczówek.
- Dzień dobry. –
powiedział czule brunet.
Naruto przeciągnął się
leniwie i uśmiechnął do chłopaka.
- Dzień dobry. Która
godzina?
- Po 7.05.
- Już wstaję. – ziewnął i
jeszcze raz się przeciągnął.
Usiadł na łóżku.
- Naruto? – zaczął
przemiłym głosem czarnooki.
Blondyn uśmiechnął się
przebiegle i spojrzał na niego pytająco.
- Czy
mogę…
Nie dokończył, ponieważ
jego usta zostały zamknięte namiętnym pocałunkiem. Sasuke oparł się rękoma o
łóżko chłopaka i przechylił go delikatnie do tyłu. Żeby nie opaść z powrotem na
łóżko, Naruto zarzucił mu ręce na szyję.
- Nie ma to jak zacząć
dzień od pocałowania swojego chłopaka. – uśmiechnął się brunet.
- Czy tak już będą
wyglądały każde nasze poranki? – odwzajemnił uśmiech.
Przypomniał sobie jak
wczoraj rano obudził go delikatny pocałunek chłopaka.
- A co nie podoba ci się
to?
- Skłamałbym gdybym
powiedział, że tak. No dobra a teraz puść mnie, bo spóźnimy się do szkoły.
- A może zrobimy sobie
wagary?
- Że co proszę?
- No tak. Nasza randka
nam się nie udała. Więc może pójdziemy dzisiaj. A jak pójdziemy w czasie szkoły
to istnieje bardzo małe prawdopodobieństwo, że twoi albo moi przyjaciele nam
przeszkodzą.
- Wybacz Sasuke, ale nie
mogę iść na wagary. Mam dzisiaj trening. A po za tym to strasznie idiotyczny
pomysł.
- No tak, rzeczywiście.
Przy tobie mój mózg nie działa tak jak zwykle. A właściwie to nie tylko mózg.
- Sasuke…
- No dobra. Nie mówię nic
więcej. – jednak po chwili. – Naru? – znowu zaczął tym swoim przemiłym
głosikiem.
- Co znowu? – udawał
znudzenie blondasek.
- Jeśli chodzi o środę…
- Dostaniesz prezent
jeśli zagrasz w tym meczu i wygracie.
- Ale przyjdziesz mi
pokibicować?
- Tak. Tak.
- No to na pewno wygram.
- Tylko nie zapomnij, że
koszykówka to gra zespołowa. Nie rób z siebie pojedynczego bohatera, bo to może
się źle skończyć.
- Wiem jak grać w kosza.
– przytulił się do chłopaka.
- Sasuke, bo naprawdę się
spóźnimy.
Nagle rozległo się
pukanie drzwi, a zaraz potem otworzyły się. Blondyn z całej siły odepchnął od
siebie chłopaka, który boleśnie uderzył o podłogę. Obaj przerażeni spojrzeli w
stronę drzwi. Odetchnęli z ulgą gdy zobaczyli Itachiego.
- Czego chcesz Itachi? –
zapytał brata.
- Cieszcie się, że nie
jestem tatą. Bo mielibyście kłopoty. Na drugi raz zamykajcie drzwi na klucz.
- A nie sądzisz, że to
było by jeszcze bardziej podejrzane?
- Ja zawsze zamykam na
noc drzwi na klucz.
- I jak myślisz co wtedy
sobie myśli tata?
- No zapewne to, że robię
strasznie nieprzyzwoite rzeczy. No i się nie myli. – zachichotał Itachi.
- Więc jak myślisz co
sobie pomyśli, jak odkryje, że ja i Naruto również zamykamy się w pokoju?
- Myślę, że bardzo mało
prawdopodobne jest, żeby ktoś posądził was o uprawianie seksu. W końcu wszyscy
was uważają za wrogów.
Jak tylko Itachi
wypowiedział słowo „seks”, twarz blondyna zrobiła się purpurowa. Sasuke
spojrzał na chłopaka i uśmiechnął się lekko.
- Sasuke zrób coś z tą
zadowoloną miną. Jak ojciec cię zobaczy to od razu będzie wiedział, że coś jest
nie tak. Idę powiedzieć mamie, że będziecie na śniadaniu za 20 min. Pospieszcie
się.
Sasuke siedział na
podłodze i nie miał już zadowolonej miny.
- O co chodzi? – poczuł
dotyk dłoń na swojej.
Spojrzał w niebieskie
oczy.
- Naruto moglibyśmy
ukrywać to, że ze sobą chodzimy?
-
Co?! – zdziwił się. – Przecież chciałeś…
- Mój tata jest
homofonem. Byłem taki szczęśliwy przez ten weekend, że wyleciało mi to z głowy.
On nie zaakceptuje naszego związku. Wolę nie myśleć o tym co by zrobił. On nie
jest złym człowiekiem, ale jest wielkim tradycjonalistą.
- Rozumiem. Ale w takim
razie to ty musisz uważać. Bo ty częściej ode mnie tracisz panowanie nad sobą.
- Bo mnie prowokujesz!
- Słucham?! Ja cię
prowokuję?! A co ja takiego robię?!
- Wszystko!
- No nie przesadzaj!
- Nie przesadzam. Cała
twoja osoba tak na mnie działa.
- To co ja mam zrobić?!
Ubrać torbę na głowę i się nie odzywać?!
- Spróbujmy zachowywać
się tak jak dawniej.
- Dobra. Tylko nie
uśmiechaj się. Załóż tę swoją starą maskę. – wstał i już miał wyjść z pokoju. –
Sasuke, a właściwie dlaczego mamy zachowywać się tak jak dawniej?
-
Młotku przecież ci tłumaczyłem, że ojciec…
- Tak. Pamiętam co
mówiłeś. Ale może nie udawajmy wrogów tylko przyjaciół. Jak myślisz dlaczego
rodzice nas zostawili na ten weekend? – brunet rozłożył ręce i pokiwał głową. –
Żebyśmy spędzili ze sobą trochę czasu i się zaprzyjaźnili. Dlatego zgodzili się
na tę imprezę. Nie zdziwiłbym się, gdyby przy śniadaniu zakomunikowali nam, że
cała nasza piątka wybiera się gdzieś w ten weekend.
- Wątpię, żeby wpadli na
taki pomysł.
- Oj żebyś się nie
zdziwił. To ja idę do łazienki.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Sasuke zamurowany
wpatrywał się w ojca. Zaraz potem spojrzał na wyszczerzoną w uśmiechu twarz
blondyna i pod stołem zacisnął mocno pięści.
- Niech on do cholery przestanie się tak śmiać, bo zaraz nie
wytrzymam. – myślał.
Naruto jakby czytał w
jego myślach, przestał się uśmiechać.
- No i? – patrzył na nich
Fugaku. – Jak podoba się wam ten pomysł?
- Yyyy… No więc… – zaczął
Uzumaki.
- Ja jestem jak
najbardziej za! – krzyknął i zaklaskał w ręce Itachi. – Męski wypad w góry.
Super. Co nie moi kochani braciszkowie?
- Chyba nie macie żadnych
planów na weekend? – odezwała się Kushina. – Niestety ja nie mogę jechać. Mam
dyżur.
- No więc chłopcy? Macie
jakieś palny na weekend? – zapytał się Fugaku.
- Ja nie mam. –
powiedział blondyn.
- Ja też nie.
- No to cudownie. A więc
postanowione. Jedziemy w piątek rano i wrócimy sobie spokojnie w niedzielę
wieczorem. Będzie super zobaczycie. Podwiozę was do szkoły.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
- Skąd wiedziałeś? –
dziwił się brunet w drodze do klasy.
- Stąd, że znam moją
mamę. Zależy jej bardzo żebyśmy się dogadali. Dlatego chce żebyśmy spędzali ze
sobą jak najwięcej czasu.
- Ciekawe co by
powiedziała, gdy dowiedziała się, że ze sobą chodzimy?
- Myślę, że nie byłaby
zadowolona. Moja mam nie jest co prawda tradycjonalistką jak twój tata. Ale ma
uraz do gejów.
- Dlaczego? – Sasuke
zauważył smutną twarz blondyna.
- Nie chcę o tym
rozmawiać.
- Dobrze. Przepraszam.
- Nie przepraszaj. Nic się nie stało. Kiedyś
ci powiem.
Weszli do klasy.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
- Powiedziałem nie. – odezwał
się Kakashi.
- Ale…
- Żadne ale. Nie zagrasz
w środę i koniec kropka.
- Nawet jeśli postaram
się na jutrzejszym treningu?
- Nie.
- Błagam. Niech mi pan
tego nie robi.
- Sasuke nie przeginaj.
Ciesz się, że pozostałeś kapitanem.
- Proszę.
- Co ci dzisiaj odbiło?
- Ja musze zagrać w
środę.
- Trzeba było postarać
się na treningach tydzień temu.
- Proszę trenerze. Zrobię
wszystko czego zażądasz, tylko pozwól mi zagrać. – błagał dalej Uchiha.
- Sasuke powiedziałem, że
nie i koniec. I nie proś mnie więcej. Dobrze wiesz, że nigdy nie zmieniam
pierwszego składu tuż przed meczem.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Naruto robił rozgrzewkę,
kiedy na salę gimnastyczną wszedł brunet. Opadł ciężko na ławkę i patrzył
smutno w ziemię. Uzumaki podbiegł do niego.
- I co?
- I nic. Nie dał się
przekonać.
- Może za mało się
starałeś. A może nie zależy ci na mnie aż tak bardzo.
- To był cios poniżej
pasa. Skoro jesteś taki mądry, to może spróbuj sam pogadać z Kakashim.
- A niby dlaczego ja mam
to zrobić? To tobie powinno zależeć na prezencie, a nie mi.
- Nie to nie. Idę do
domu. Na razie.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Szarowłosy mężczyzna
siedział za biurkiem i czytał jakąś książkę. Nagle rozległo się pukanie do
drzwi.
- Proszę.
- Dzień dobry
Kakashi-sensei.
- O witaj Naruto. Co cię
do mnie sprowadza? Czyżbyś chciał dołączyć do drużyny koszykarskiej?
- Nie dziękuję. Ale mam
do pana pewną sprawę.
- Słucham o co chodzi?
- Czy mógłby pan dołączyć
do pierwszego składu Sasuke?
- A co wyście się tak
zmówili? Powiedziałem, że nie.
- A co pan powie na to?
Naruto rzucił na biurko
jakąś kopertę.
- Czyżbyś chciał mnie
przekupić? – odepchnął od siebie kopertę. – Masz tupet gówniarzu.
- Proszę najpierw zajrzeć
do środka. To nie są pieniądze, ale myślę, że to się panu spodoba. – uśmiechnął
się przebiegle.
Mężczyzna otworzył
kopertę i wyjął jakieś zdjęcia. Zrobił się czerwony na twarzy.
- Skąd masz te zdjęcia?
- Iruka-sensei jest
przyjacielem mojej mamy. W domu mam jeszcze więcej jego zdjęć. Jakby pan był
tak miły i włączył do pierwszego składu Sasuke, to wtedy ja będę tak miły i dam
panu jeszcze więcej jego zdjęć. Przysługa za przysługę.
- Dobra. Niech ci będzie.
- Dziękuję.
- A właściwie dlaczego
tak ci zależy żeby Uchiha zagrał w tym meczu?
- To już moja sprawa. Do
widzenia.
- Do widzenia.
Uśmiechnięty od ucha do
ucha poszedł do domu.
HAŃBA!!! Pod tym rozdziałem nie ma komentarza. No do teraz... Weny życzę!
OdpowiedzUsuń,,- No zapewne to, że robię strasznie nieprzyzwoite rzeczy. No i się nie myli. '' Itachi, moja krew! xd.
OdpowiedzUsuńCiekawe co to za zdjęcia były? Jestem bardzo ciekawa..* oby były mega zboczone* ^^
Naruś i Sasu *3* Boże, uwielbiam ich. Pliss, niech drużyna Sasuke wygra mecz. CHCĘ ICH SEKSUUU! *nie mówcie mojej mamie* XDD
Heh, Naru i te zdjęcia, no... ;D
OdpowiedzUsuń~Daga ^.^'
Ah. Piękne. Kolejny zajebisty rozdział *^*
OdpowiedzUsuńHej,
OdpowiedzUsuńjak wspaniale, poranek taki cudowny, czeka ich mały rodzinny wyjazd, choć może uda się znaleźć czas na małe co nieco... Naruto jak ty potrafisz ludzi przekonywać...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia