Naruto, co już stało się codziennością, został obudzony czułym
pocałunkiem. Rozciągnął się, przetarł zaspane oczy, po czym spojrzał prosto w
czarne tęczówki, w których malowała się radość z zobaczenia tego wielkiego
błękitu.
- Dzień dobry. – uśmiechnął się.
- Dzień dobry. Dlaczego zawsze się budzisz pierwszy? Też chciałbym
nacieszyć oczy swoim śpiącym chłopakiem. – udawał naburmuszenie.
- Za nic w świecie nie oddam, nawet tobie, tej chwili, kiedy mogę cię
obudzić. Uwielbiam to. – odparł Sasuke.
- Ale ja też to lubię. – jęknął. – Która godzina?
- Spokojnie mamy jeszcze czas. Jest dopiero 9. Ślub jest o 12.
- Cały czas nie mogę w to uwierzyć. Mam wrażenie jakby dopiero
wczoraj nasi rodzice powiedzieli nam o ślubie. Ależ ten czas szybko leci.
Rozległo się pukanie do drzwi.
- Dosyć tego romansowania! Wstawajcie! Za 20 minut śniadanie! –
usłyszeli głos Jiraiyi.
- Hai. Zaraz przyjdziemy. – odpowiedział Naruto.
Wstał i wziął swoje rzeczy. Już miał wychodzić do łazienki, ale
Sasuke przytulił się do jego pleców.
- Sasuke puść mnie. – protestował, ale bez przekonania.
Jednak brunet puścił go.
- W porządku. Będę miał 2 tygodnie żeby się tobą nacieszyć. –
uśmiechnął się szeroko.
Naruto stał przez chwilę rozmarzony i wpatrzony w uśmiechniętą twarz
ukochanego. Z marzeń wyrwał go kolejny namiętny pocałunek.
- O czym tak intensywnie myślałeś?
- O ty, że masz naprawdę cudowny uśmiech. – zachichotał, cmoknął go
szybko w usta i zniknął za drzwiami.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
- Naruto pospiesz się! – Sasuke walił w drzwi od łazienki. – Co ty
tam tak długo robisz? Przez ciebie spóźnimy się na ślub.
- Zaraz wyjdę.
- Długo jeszcze? – niecierpliwił się Itachi. – Poczekam na was w
samochodzie.
W końcu blondasek otworzył drzwi.
- No nareszcie jak dłu… Naruto ale z ciebie niechluj.
Sasuke przeleciał wzrokiem po całej postaci swojego chłopaka.
Garnitur leżał nienagannie, ale krawat nie prezentował się już tak dobrze.
- Aaaa. Nic na to nie poradzę. Nie umiem wiązać krawatu. Cholery
można dostać. – z wściekłości na czole pojawiła się pulsująca żyłka.
- Jiraiya cię nie nauczył?
- On w ogóle nie nosi krawatów. Zawsze wiązywała mi mama, ale już
pojechali do urzędu.
- Ale z ciebie Młotek. – Sasuke rozwiązał krawat ukochanego i po
kilku ruchach był idealnie zawiązany. – No i pięknie. – wygładził jeszcze
materiał.
- Aaaaa. Dlaczego ty zawsze musisz wszystko umieć i to tak idealnie?
– wydarł się. – Jakie to niesprawiedliwe. – podziwiał w lustrze zawiany krawat.
– A ja się z nim tak długo męczyłem. – zwiesił głowę załamany.
- Masz jeszcze jakiś problem, czy możemy już jechać? Naruto spóźnimy
się. A nie chce żeby mój brat jechał jak szalony. I tak nie lubię z nim
jeździć. No chodź już. – wyciągnął ukochanego z łazienki. – Jesteś piękny nie
musisz się już tak przyglądać. Narcyz jeden.
- Ja narcyz? Też coś. To ty masz o sobie bardzo wysokie mniemanie.
Przekomarzając się wsiedli do samochodu.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Na ślub Kushiny i Fugaku, poza kuzynem Teyaki, jego rodziną i
Jiraiyą, przyszli także Iruka z, co wszystkich zdziwiło, wszystkich poza
Naruto, Kakashim, a także najbliżsi współpracownicy Fugaku i Kushiny z
rodzinami. Po ceremonii wszyscy udali się do restauracji gdzie była zrobiona
rezerwacja. Była to ta sama restauracja, w której 3 tygodnie temu Naruto i
Sasuke dowiedzieli się o związku swoich rodziców i ślubie.
- Ekhem. – zachrząkał Itachi i stał. – Jako najstarszy syn mam
obowiązek wznieść pierwszy toast.
- A czy to nie należy do obowiązków świadka? – skwitował Sasuke.
Itachi spojrzał krzywo na młodszego, ale nic nie odpowiedział.
- No więc…
- Zdania nie zaczyna się od „no więc”. – przerwał mu brat.
- Zamknij się! Cholera przez ciebie zapomniałem co chciałem
powiedzieć.
- Może to, że jesteś głupi.
Wszyscy zaczęli się śmiać. Byli już przyzwyczajeni do przekomarzanek
braci Uchiha. To już było chlebem powszednim i nikogo nie dziwiło. Naruto wstał
i uniósł kieliszek. Wszyscy umilkli i spojrzeli na blondyna, na którego twarzy
pojawił się rumienić. Poczuł się trochę nieswoje, kiedy się wszyscy tak na
niego gapili.
- Fugaku dzięki tobie moja mama jest naprawdę szczęśliwa. Cudownie
jest widzieć na jej twarzy uśmiech, którego nigdy jeszcze nie widziałem. Mam
nadzieję, że dasz jej to, czego w życiu jej najbardziej brakowało, czyli
miłości, ciepła i wsparcia. Z całego serca życzę wam wszystkiego najlepszego. I
proszę zaopiekuj się moją mamą, oddaję ją w twoje ręce. Zdrowie młodej pary.
- Nie wiedziałem, że umiesz tak przemawiać Młotku.
- Haha. Ma się te inteligencję. – uśmiechnął się szeroko.
- Nie tylko inteligencję. – posłał mu uwodzicielskie spojrzenie.
- To niesprawiedliwe! – Itachi udawał, że płacze. – Ubiegł mnie
gówniarz.
Sasuke posłał bratu mordercze spojrzenie mówiące „Nie obrażaj mojego
chłopaka, bo oberwiesz”.
Nagle rozległa się muzyka i Fugaku poprosił swoją żonę do tańca.
Kiedy wszyscy już się napatrzyli na tańcząca parę młodą, poszli w ich ślady. Na
parkiet weszli także Iruka i Kakashi, co nie przypadło do gustu panu Uchiha,
ale z racji tego, że Iruka był najbliższym przyjacielem Kushiny nie skomentował
tego. Sasuke patrzył przygnębiony na ojca i malujące się na jego twarzy
obrzydzenie.
- Nie ma
szans, żeby zaakceptował mój związek z Naturo. – westchnął i spuścił smutno
głowę.
Blondynek obserwował swojego chłopaka cały czas i mu również
udzieliło się przygnębienie.
- Tatku odbijanko. Czas najwyższy żeby mama zatańczyła z najstarszym
synem. – uśmiechnął się Itachi i już po chwili wirował z Kushiną.
- Sasu-onichan chodź zatańczyć. – zapiszczał Obito.
- Ja
kiedyś zabiję tego bachora. – wściekł się Uzumaki.
- Nie mam ochoty. – machnął rękę czarnooki.
- No chodź. Nie bądź taki. – ciągnął go za rękę chłopczyk.
- No dobra już dobra, ale przestań mnie tak ciągnąć. – powiedział
poirytowany.
- Draniu
ciebie też kiedyś zabiję. – posłał brunetowi wściekłe spojrzenie.
Obserwował go jak wywija z młodszym kuzynem na parkiecie.
- Ty jesteś Naruto, prawda? – podeszła do niego jakaś dziewczyna o
blond włosach. – Jestem Akemi Imamura.
- Imamura? Jesteś córką dr Imamura?
- Tak. Miło mi cię poznać. Zobaczyłam, że siedzisz tu sam i
postanowiłam do ciebie zagadać. Mogę się przysiąść?
- Ależ proszę.
Naruto przyjrzał się uważniej dziewczynie. Miała długie sięgające
pośladków proste blond włosy i brązowe, duże oczy. Była troszkę niższa od
Uzumakiego i bardzo zgrabna.
- Dużo o tobie słyszałam. – zaczęła. – Mój ojciec mówi, że twoja
mama cały czas opowiada o tobie.
- Też o tobie słyszałem. Jesteś teraz na pierwszym
roku medycyny.
- Tak. Poszłam w ślady taty, chociaż mama bardzo liczyła, że pójdę
do Akademii Sztuk Pięknych i w przyszłości odziedziczę jej galerię. Ale ja
czuję, że to właśnie medycyna jest moim powołaniem.
- Też chcę się wybrać na medycynę. Trudno jest się dostać?
- Jest dużo chętnych na jedno miejsce. Trzeba zdawać egzamin z
chemii i biologii.
- Przygotowuję się do olimpiady z chemii i biologii.
- O to bardzo dobrze. Musisz się postarać zając dobre miejsce.
Jakbyś potrzebował korków to pomogę.
- O dzięki. Jakby co to skontaktuję się z tobą. Możesz dać mi numer
telefonu?
- Jasne. – dziewczyna wyjęła z torebki notesik i długopis i zapisała
swój numer. – Proszę i nie krępuj się.
- Dziękuję. – uśmiechnął się szeroko.
Dziewczyna przez chwilę patrzyła się jak zahipnotyzowana na ten
uśmiech i w końcu też uśmiechnęła się serdecznie. Naruto stwierdził, że Akemi
ma naprawdę uroczy uśmiech. Gadali jeszcze przez chwilę nieświadomi tego, że
przez cały czas są bacznie obserwowanie przez parę ciskających pioruny,
czarnych oczu.
- Masz ochotę zatańczyć? – zaproponował nagle Naruto.
- Liczyłam na to, że mnie w końcu poprosisz.
Blondyn złapał dziewczynę za rękę i poprowadził na parkiet.
- Co ten
cholerny Młot wyprawia? – odprowadził ich wściekłym spojrzeniem.
- Sasu-onichan to boli. – zapiszczał Obito.
Brunet spojrzał na kuzyna i dopiero teraz zdał sobie sprawę, że
ściskał go mocno za nadgarstki.
- Przepraszam Obito. Nie chciałem.
Właśnie zaczęła się wolna piosenka i Naruto z Akemi bardziej się w
siebie wtulili. Wściekły brunet podszedł do nich.
- Mogę prosić? – spojrzał na dziewczynę.
- Eee. Jestem trochę zmęczona. Muszę odpocząć. – wymigała się i
poszła do swojego stolika.
- Mogę wiedzieć co ty do cholery wyprawiasz? – zwrócił się do
Naruto. – Co to miało znaczyć?
- O co ci chodzi?
- Słodkie spojrzenia, słodki uśmieszek. Podrywałeś ją.
- Nie bądź śmieszny. My tylko rozmawialiśmy.
- Taaa jasne. Gdybym do was nie podszedł to byście zaczęli się
całować.
- Daj spokój. Ty jesteś jedyną osobą, którą chcę całować. –
wyszeptał mu do ucha. – Chyba nie będziesz zazdrosny jak zatańczę z moją mamą?
Nie czekając na odpowiedź podszedł do tańczącej z Itachim Kushiny.
- A już myślałam, że ze mną nie zatańczysz. – odezwała się kobieta.
- Nie mógłbym odmówić sobie tej przyjemności. – uśmiechnął się. –
Cieszę się, że jesteś wreszcie szczęśliwa.
- Martwi mnie tylko jedna rzecz.
- Jaka?
- Ty i Sasuke. Widziałam jak przed chwilką rozmawialiście. To raczej
nie wyglądało na przyjacielską pogawędkę. Ja wiem, że to dla was trudne. Widzę,
że oboje się staracie. Nie zawsze wam to wychodzi. Muszę ci się do czegoś
przyznać. Ja i Fugaku początkowo nie planowaliśmy ślubu. Chcieliśmy wam
powiedzieć o naszym związku, ponieważ prędzej czy później to i tak by się
wydało. Postanowiliśmy jednak się pobrać ze względu na was.
- Nie rozumiem.
- Obaj dorastacie. Niedługo wkroczycie w dorosłość. Sasuke
potrzebuje matki, a ty ojca.
- Ja mam ojca. – Naruto stanął i spojrzał prosto w oczy matki.
- Co to za ojciec, który zostawia swoje dziecko dla innego faceta?!
Naruto nie odpowiedział, ale poczuł w sercu dziwne ukłucie.
- Przepraszam bardzo, ale czy mogę znowu zatańczyć z żoną? –
podszedł do nich Fugaku.
- Jasne. Proszę. – podał mu rękę matki i wyszedł z restauracji.
Sasuke, który słyszał całą ich rozmowę, spojrzał smutno na blondyna
i poszedł za nim.
- Co jest Naruto? – zapytał z troską w głosie.
- Sasuke co byś zrobił na moim miejscu?
- Szczerze?
- Tak. – podniósł na niego niebieskie oczy.
- Wstrzymałbym się z osądzaniem rodziców dopóki nie poznałbym wersji
ojca.
- Ale to by oznaczało, że musiałbym się z nim spotkać. Nie wiem czy
jestem na to gotowy. – powiedział smutno i spojrzał na ziemię.
- Myślę, że prędzej czy później będziesz musiał to zrobić. W
przeciwnym wypadku ta nierozwiązana sprawa nie da ci spokoju. Ale nie martw
się. Cokolwiek się wydarzy pamiętaj, że zawsze jestem przy tobie. Nie musisz
przechodzić przez to sam.
Naruto odwrócił się w stronę chłopaka i położył głowę na jego
ramieniu.
- Dzięki Sasuke. – wyszeptał.
Uchiha jedną ręką pogłaskał go po plecach, a druga po głowie.
- Co tu się dzieje? – usłyszeli za sobą głos Fugaku. – Zobaczyłem,
że wychodzicie z budynku i myślałem, że chcecie się pobić.
- Źle się poczułem i przyszedłem zaczerpnąć świeżego powietrza. –
odpowiedział szybko Naruto odrywając się od sztywnego ze strachu bruneta i jak
na zawołanie zrobił się cały blady. – Zakręciło mi się w głowie i gdyby mnie
Sasuke nie złapał przewróciłbym się.
- Rzeczywiści jesteś bardzo blady. – przyjrzał mu się uważnie mężczyzna.
– Kushina powinna cię obejrzeć.
- Naruto kochanie co się stało? Jesteś cały blady. Fugaku oni się
chyba nie…
- Nie. – opowiedział szybko pan Uchiha.
- To pewnie przez to, że wczoraj na treningu oberwałeś piłką w
głowę. – odezwał się Jiraiya.
- Tak to pewnie dlatego. – podchwycił kłamstwo chrzestnego. – Ale to
nic poważnego.
- Gdyby nie było nic poważnego to byś nie był taki blady. Pamiętasz
co było z Sasuke. – martwiła się Kushina.
- Taaa. Nie zapomną tego wieczoru do końca życia. – odpowiedział,
ale miał w głowie zupełnie cos innego niż matka.
Sasuke chyba także pomyślał o tym samym co Uzumaki, ponieważ
uśmiechnął się lekko.
- Jiraiya dopilnuj żeby Naruto poszedł do lekarza podczas mojej
nieobecności.
- Mamo nie jestem już małym dzieckiem.
- Hai, hai. Ale i tak masz iść do lekarza.
- Jeśli znowu poczuję się źle to pójdę.
- Naruto z zawrotami głowy nie ma żartów.
- Dobrze już dobrze. Dopilnuję żeby poszedł do lekarza. Nawet go
osobiście zawiozę. – odezwał się Jiraiya.
- Będę spokojniejsza.
- Ty naprawdę jesteś mami synkiem. – Sasuke wreszcie odzyskał głos,
kiedy zdał sobie sprawę, że wszyscy uwierzyli w kłamstewko blondyna. – Dobry z
ciebie aktor, Młotku.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Do końca wieczoru Naruto i Sasuke starali się trzymać od siebie z
daleka i żeby odgonić od siebie jakiekolwiek podejrzenia, chociaż tak właściwie
wszyscy uwierzyli w mały wypadek Uzumakiego, tańczyli z każdą dziewczyną która
znalazła się pod ręką. Jak na złość Naruto przetańczył pól wesela z Akemi, co
się bardzo, ale to bardzo nie podobało czarnookiemu. I jak tylko nadarzyła sie
okazja posyłał w ich stronę wściekłe spojrzenie.
- Aż mnie ciarki przechodzą jak na niego patrzę. – odezwała się
dziewczyna. – Nie będziesz miał w domu kłopotów?
- O czym ty mówisz? – zdziwił się Naruto.
- Sasuke cały czas patrzy się w naszą stronę i gdyby jego wzrok mógł
zabijać byłbyś już martwy?
- Chyba
raczej ty byś była. – pomyślał.
- Współczuję jego przyszłej dziewczynie. Nie będzie miała łatwo z
takim zaborczym chłopakiem.
- Oj tak.
Nie mam z nim lekko. – przeleciał mu przez głowę taka myśl.
Spojrzał przez ramię dziewczyny na swojego chłopaka i posłał mu
szeroki uśmiech. Sasuke w geście obrazy przechylił głowę w bok, ale zdołał
jeszcze posłać Uzumakiemu przebiegły uśmieszek. W końcu dał sobie spokój. Stwierdził,
że i tak będzie miał bardzo dużo czasu żeby nacieszyć się swoim chłopakiem. W
głowie układał już różne scenariusze, w większości bardzo nie przyzwoite.
Jednak nie mówił o nich głośno, ponieważ prawdopodobnie zostałby nazwany przez
Naruto zboczeńcem. Już nie mógł się doczekać aż zostaną sami. Jednak jego twarz
wyrażała więcej niż mu się wydawało. W pewnym momencie podszedł do niego
niebieskooki.
- Przestań natychmiast. – spojrzał na niego uważnie.
- O co ci chodzi Młotku? Przecież nic nie robię? – zdziwił się.
- Nie udawaj głupka. Już ja znam tę twoja rozmarzona minkę. Znowu
myślisz o jakiś zboczonych rzeczach. Zboczeniec.
Sasuke westchnął i oparł się rekami o stół.
- Kiedy zdążyłeś mnie tak dobrze poznać?
- Lata praktyki. Zawsze byliśmy rywalami. Wroga trzeba bardzo dobrze
poznać. Sasuke przecież ty też mnie dobrze znasz.
- No tak racja. A tak w ogóle to dlaczego zaczęliśmy ze sobą
rywalizować? Kiedy tak nad tym pomyślę, to nie przypominam sobie żadnej
poważnej kłótni, która zrobiłaby z nas wrogów.
- Zawsze byłeś lepszy ode mnie no i podkochiwała się w tobie
dziewczyna, która od zawsze podobała się mi. – odpowiedział Naruto.
- A która?
- Sakura.
- Haruno?! Żartujesz? Ta idiotka ci się podoba?!
- Już nie.
- Naruto masz straszny gust.
- Rozumiem, że masz też siebie na myśli.
- Młotku. – powiedział gniewnie.
Uzumaki zaczął chichotać.
- A potem chciałem ci dorównać i mi się to udało. Ciężko musiałem na
to pracować. No i ty burzyłeś się, że ktoś ośmiela się porównywać z tobą. W końcu
nasza rywalizacja weszła nam w krew.
- Ależ człowiek potrafi być głupi. Przecież mogliśmy być dobrymi
przyjaciółmi. Nie mogę uwierzyć, że podobała ci się ta cała Haruno. Wredna
pizda.
- Przestań ją wyzywać.
- Nienawidzę jej. Tyle co ona mi krwi napsuła i to tego… - urwał
szybko.
- I do tego? – zaciekawił się Naruto.
- Nie nic. To już nieważne.
- Sasuke ty coś ukrywasz.
- Mówię ci, że to już nie ważne. To bardzo stara sprawa i nie chcę
do tego wracać. W każdym bądź razie uważaj na nią, to wredna baba.
Dochodziła godzina 20 kiedy wszyscy zaczęli się zbierać do wyjścia.
Państwo młodzi mieli za 3 godziny samolot do Paryża. Kiedy już młoda para
pożegnała wszystkich gości, cała rodzina pojechała do domu.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
- Co myślisz o tej garsonce? Powinnam ją wziąć? – pytała syna
pokazując kremowy kostium.
- Mamo myślałem, że już się spakowałaś.
- No tak, ale nie wiem czy nie powinnam wziąć jeszcze czegoś.
- Mamo bierzesz ze sobą 2 duże walizki. – skomentował.
- Nigdy nie wiadomo co może się przydać. Jednak wezmę jeszcze te
garsonkę. – odpięła jedną z walizek i włożyła kostium. Blondynek westchnął. –
Naruto błagam cię żadnych kłótni z Sasuke. – spojrzała na niego uważnie.
- Spokojnie jakoś się dogadamy.
- Tylko tak mówisz żeby mnie uspokoić. Jak tylko wyjedziemy to pewnie
od razu zaczniecie się bić.
- Nie dojdzie do czegoś takiego obiecuję ci. – powiedział. – Skup
się na przepięknym Paryżu i swoim mężu.
Baw się dobrze i o nic się nie martw.
- No dobrze. Ufam ci. Ale wiesz kochanie mam wrażenie, że coś cię
gryzie.
- Nic mnie nie gryzie.
- Skoro nie chcesz mi powiedzieć to nie będę cię zmuszała. Powiesz
mi jak będziesz chciał.
Do sypialni wszedł Fugaku, a za nim Sasuke.
- Spakowałaś już wszystko kochanie?
- Tak. Możesz zanieść te walizki do samochodu. Tylko uważaj bo się ciężkie.
- Ja pomogę. – Naruto podniósł jedną walizkę.
- Jeszcze czego. Na weselu osłabłeś. Nie będziesz dźwigał. –
protestowała kobieta.
- Mami synek. – skomentował pod nosem Sasuke i wziął drugą walizkę.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Naruto i Sasuke stali przed domem i patrzyli jak rodzice pakują się
do samochodu. Itachi miał ich zawieść na lotnisko. Fugaku podszedł do młodszego
syna i spojrzał na niego uważnie.
- Sasuke bardzo cię proszę żadnych kłótni z Naruto.
- Nie martw się tatku. Dopilnuję żeby się dobrze i przyzwoicie zachowywali.
– podkreślił słowo „przyzwoicie” Itachi.
- Jeśli zaraz nie wyjedziemy to się spóźnimy. – odezwała się Kushina.
– Uważajcie na siebie chłopcy. – pomachała ręką na pożegnanie Naruto i Sasuke.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Jak tylko drzwi się zamknęły Sasuke przylgnął do pleców blondyna.
- Sasuke nie zapominaj, że jeszcze nie jesteśmy sami.
- Ale jak będziemy to będę mógł się do ciebie cały czas przytulać.
Naruto jesteś taki cieplutki. – uśmiechnął się.
Nagle rozległ się piskliwy głosik, tak bardzo znienawidzony przez
Uzumakiego.
- Sasu-onichan Pójdziemy jutro do kina?
- Obito daj spokój Sasuke. –
powiedziała Uruchi. – A poza tym jutro po południu wracamy do domu.
- To nie zostajecie do poniedziałku? – dopytywał się Sasuke.
- Dostałem przed chwilą telefon, że muszę w poniedziałek być w
pracy. – wytłumaczył Teyaki.
- To
cudownie. Będę miał więcej czasu dla Naruto. – pomyślał Sasuke. – Jaka
szkoda. – odezwał się.
- Taaa. Tobie na pewno jest szkoda. – skomentował cicho Uzumaki.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Po 40 minutach wrócił Itachi. Rodzice Obito i Shisui przenieśli się
na tę noc do sypialni Kushiny i Fugaku.
- Ja chcę spać z Sasu-onichan. – zapiszczał 10-latek.
- Chwała
Bogu, że oni jutro jadą do domu. Nie wytrzymałbym jeszcze jednego dnia z tym
bachorem. – wkurzał się Naruto.
Sasuke uśmiechnął się zadziornie do blondyna i pogłaskał kuzyna po
głowie.
- Jasne, że możesz ze mną spać. – spojrzał wyzywająco w niebieskie
oczy.
- Robisz
to specjalnie. Pieprzony Uchiha.
- Jak się czujesz będąc otoczonym przez wrogów? – zapytał Shisui.
- Wrogów? – zdziwił się Naruto.
- No tak. Sami Uchiha i do tego od dzisiaj twoja mama też nosi to
nazwisko.
- No i co z tego? Nie uważam każdego Uchihy za wroga. Na przykład
bardzo lubię Itachiego. – powiedział.
- Bo w wielu sprawach jesteście podobni. – stwierdził Sasuke.
- No tak obaj lubicie wkurzać Sasuke. – zauważył Shisui.
- I obaj go kochamy. – Itachi wszedł do pokoju braci.
Sasuke i Naruto spojrzeli na niego zdenerwowani.
- No co robicie takie miny? Od dzisiaj jesteśmy braćmi i musimy się
kochać, prawda?
- Sasu-onichan! – zapiszczał Obito, który chciał wreszcie zwrócić na
siebie uwagę. – Co to jest gej? - cała 4 stanęła jak wryta i spojrzeli na
10-latka. – Wujek Fugaku rozmawiał o tym z ciocią Kushiną. Co to jest?
- Eee… To… - Sasuke spojrzał błagalnie na Shisui.
- Gej to mężczyzna, który kocha innego mężczyznę. – powiedział
Shisui.
- Czyli ja jestem gejem. – powiedział Obito.
- Co? Skąd ci to przyszło do głowy?
- No bo ja kocham Sasu-onichan.
- To nie o taką miłość chodzi. To coś takiego co jest na przykład
między naszymi rodzicami albo wujkiem Fugaku i ciocią Kushiną. – tłumaczył
bratu.
- To ja chcę zostać żoną Sasu-onichan. Neee. Mogę? Mogę? – spytał
Sasuke i zaczął skakać.
Naruto patrzył wściekły to na Obito to na Sasuke, który wcale nie
krył rozbawienia tę sytuacją.
- Nie możesz. – powiedział, kucając i głaszcząc kuzyna po głowie.
- A dlaczego?
- Bo Sasuke nie lubi chłopców. – wtrącił się Shisui.
- Nie
lubi? A ja to co? Baba? – pomyślał niebieskooki.
- To ja zostanę dziewczyną, to wtedy Sasu-onichan się ze mną ożeni.
Shisui zaczął się głośno śmiać.
- Nie możesz i już.
- Ale dlaczego. Ja chcę zostać żoną Sasu-onichan. – nadął policzki,
które zrobiły się całe czerwone ze zdenerwowania.
- Nie możesz zostać moją żoną, ponieważ mam już kogoś kogo bardzo
mocno kocham. – Sasuke uśmiechnął się do kuzyna.
- No dobra dosyć tej głupiej dyskusji. – wkurzył się Shisui. – Obito
musisz już iść spać.
- Ale mogę spać z Sasu-onichan?
- Możesz, możesz. – Sasuke wstał i spojrzał na Naruto, który
uśmiechał się do niego szeroko. Spojrzał z powrotem na kuzyna. – Pójdę się
szybko umyć i zaraz będę z powrotem.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Tego wieczora wszyscy położyli się szybko spać. Jednak Naruto wstał
w środku nocy i poszedł do kuchni. Otworzył lodówkę i wyjął butelkę wody.
- Czy i ja się załapię? – usłyszał za sobą głos.
- Draniu nie strasz mnie tak.
Sasuke podszedł do szafki i wyjął dwie szklanki, a Naruto napełnił
je wodą. Usiedli przy stole w jadalni. Pijąc wodę patrzyli się na siebie. W
pewnym momencie Sasuke przechylił się w stronę blondyna i pocałował go.
- Od jutra będziemy sami. – wyszeptał.
- Nie zapominaj, że Itachi będzie.
- Przed nim nie musimy się ukrywać. Zrobię dla ciebie niespodziankę.
– pocałował go w czubek nosa.
- Jaką? – zaciekawił się Naruto.
- Zobaczysz jutro. Chodźmy spać.
Złapał go za rękę i razem poszli do swojego pokoju.
Brak komentów??! Ojoj...
OdpowiedzUsuńNee, świetny rozdział tak notabene. Zresztą znowu. Strasznie lubię tu te fragmenty z przemyśleniami Naruto. A najbardziej to:
"- Bo Sasuke nie lubi chłopców. – wtrącił się Shisui.
- Nie lubi? A ja to co? Baba? – pomyślał niebieskooki."
Hehehe, jakoś tak. >.<
~Daga ^.^'
Dziewczyno! Jesteś genialna! ^.^
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać kiedy Naruto i Sasuke zostaną sami :D
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńoch tak fantastycznie, ślub, ślub w końcu i wolna chata dla Sasuke i Naruto... och na Jiraye można zawsze liczyć...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia