Rozdział 55
- GDZIEŚ TY SIĘ DO CHOLERY JASNEJ PODZIEWAŁEŚ?! – wydzierał
się Jiraiya. – JA ROZUMIEM, ŻE UCIEKASZ SOBIE Z LEKCJI, ALE ŻEBY UCIEKAĆ Z
TRENINGU! TO JEST NIEDOPUSZCZALNE! A TERAZ PRZYCHODZISZ DO MNIE JAK GDYBY NIGDY
NIC! TY TO MASZ TUPET! NIE PRZYJMĘ ŻADNYCH TWOICH WYMÓW… - urwał kiedy zobaczył
łzy w lazurowych oczach. – Naruto co się stało?
- Mogę zostać dzisiaj na noc?
- Wiesz, że nie musisz o to pytać. Co się stało?
- Sam do końca nie wiem. Ja i Sasuke chyba zerwaliśmy ze
sobą.
- Zarwaliście? Jak to?
- On się dzisiaj czymś bardzo zdenerwował i nie chciał mi
powiedzieć co się stało. A ja mu powiedziałem, że nie mogę być z osobą, która
mi nie ufa.
- A nie pomyślałeś, że nie chciał cię martwić.
- Pomyślałem o tym. – powiedział smutno. – Ale czy związek
nie polega na zaufaniu i rozwiązywaniu problemów razem?
- Nie wszystkie problemy można rozwiązać razem. Naruto
jesteś bardzo naiwny. Skoro Sasuke ma jakiś problem i nie chce ci o tym
powiedzieć to znaczy, że ma ku temu ważny powód. Nie oznacza to od razu, że ci
nie ufa. Może być tak, że on nie jest gotowy żeby ci coś powiedzieć. W takich
sytuacjach powinieneś go wspierać i czekać cierpliwie aż ci to powie. –
uśmiechnął się. – Jesteś głodny? – zmienił nagle temat.
- Troszkę.
- Wiesz gdzieś jeszcze powinienem mieć ramen.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Sasuke siedział w kuchni i robił coś co powinno nazywać się
jedzeniem. Jednak nic nie mogło mu przejść przez gardło. W sercu czuł
niewyobrażalny ból. Chyba jeszcze nigdy nie pokłócił się tak bardzo z Naruto, w
każdym bądź razie nie od kiedy są razem. Ale nie chciał zaprzątać mu głowy
jakąś tam popierdoloną Sakurą. Chciał zrobić wszystko żeby go ochronić, ale
wyszło inaczej. Siedział w kuchni i wsłuchiwał się w ciszę, przerażającą ciszę.
Czasami kiedy był tu Naruto też było cicho, ale przynajmniej była ta
świadomość, że ta druga osoba tu jest. Teraz jednak go nie było, a cisza
otaczająca Uchihę zaczęła przerażać. Dopiero teraz Sasuke zdał sobie sprawę jak
bardzo i to w tak krótkim czasie przywiązał się do tego rozwrzeszczanego
chłopaka. Uwielbiał jego głos, śmiech, usta, dłonie, całe ciało. Zdał sobie
sprawę, że naprawdę się zakochał i nie może teraz bez niego żyć. Dochodziła
godzina 19, a blondyna cały czas nie było.
- Pewnie jest u
Jiraiyi. – pomyślał.
Wstał i podszedł do telefonu. Po kilku sygnałach usłyszał
znajomy głos.
- Słucham?
- Dobry wieczór Jiraiya-sensei. Chciałem się tylko zapytać,
czy Naruto jest u ciebie?
- Tak. Przenocuje dzisiaj u mnie.
- To dobrze. Dziękuję bardzo. Dobranoc. – chciał odłożyć
słuchawkę.
- Sasuke.
- Tak.
- Naruto się bardzo o ciebie martwi.
- Wiem.
- Będzie dobrze. Zobaczysz.
- Tak. Dziękuję. Dobranoc.
- Dobranoc.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Rozległo się pukanie do drzwi, po chwili otworzyły się i
stanął w nich białowłosy.
- Co robisz?
- Odrabiam lekcję.
- Sasuke dzwonił.
- Jakby mnie to obchodził.
- Martwi się o ciebie.
- Niech się martwi o siebie. Cholerny pedał.
- Z całym szacunkiem Naruto ty też jesteś pedałem. No nie
mogę. Obaj jesteście strasznie uparci. Widać, że zależy wam na sobie. Wiesz
czasami trzeba schować swoją dumę.
- Ale dlaczego to zawsze muszę być ja?!
- Zawsze ktoś musi być pierwszy, a że zawsze pada na ciebie…
Na to już nic nie poradzisz.
- Niech teraz on się o to martwi. Ja na pewno się do niego
pierwszy nie odezwę. Wybacz, ale mam dużo nauki.
- Hai, hai. – białowłosy wyszedł z pokoju.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Dochodziła godzina 22. Naruto leżał w łóżku od godziny i
starał się zasnąć. Wyjątkowo wcześnie wziął kąpiel i poszedł spać. Jednak sen
nie przychodził. W końcu wkurzony wstał i wyszedł cicho z pokoju, swoje kroki
skierował do kuchni. napełnił szklane wodą i poszedł do swojego pokoju.
- Jest teraz u mnie, ale śpi. – usłyszał głos swojego
chrzestnego. – Miał dzisiaj ciężki dzień. Hehe, nie wiem czy ci mogę
powiedzieć. To bardzo delikatna sprawa. Nie. Nie chodzi o ślub Kushiny. To
sprawy sercowe. Tak, tak. Twój kochany syn się zakochał Minato i to na zabój.
Wiem, że byś tego chciał. Ale daj mu trochę więcej czasu. Dopiero niedawno
dowiedział się prawdy. Musi to przetrawić. Oczywiście powiem ci kiedy będzie
gotowy. Cierpliwości. No dobrze. To do usłyszenia.
Jiraiya odłożył słuchawkę, odwrócił się i stanął jak wryty.
Patrzył prosto na Naruto, który stał boso, z rozszerzonymi w szoku oczami i
szklanką wody w ręku.
- Naruto? Myślałem, że już śpisz? Nie łaź boso bo się
przeziębisz. – szybko próbował podłapać jakiś temat.
- To był on. – stwierdził Uzumaki.
- Tak. Mówiłem ci, że do mnie dzwoni i się pyta o ciebie.
Naruto stał przez chwilę zamyślony.
- Co mówił? – zapytał z wahaniem.
- Chciałby się z tobą spotkać. Powiedziałem mu, że to trochę
za wcześnie.
- Powiedziałeś mu, że ja jestem…
- Nie. Myślę, że najlepiej będzie jak sam mu to powiesz.
Oczywiście kiedyś tam. No dobra marsz do łóżka, bo mi się tu przeziębisz i
dopiero wtedy będę miał burę od Kushiny.
Uzumaki posłusznie poszedł do pokoju. Jednak nie mógł
zasnąć.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Sasuke przekręcał się z boku na bok i bez skutecznie
próbował zasnął. Kanapa w salonie była wygodna do siedzenia, ale na pewno nie
do spania. Nie mógł spać w swoim pokoju. Nie chciał przebywać w tym
przepełnionym teraz pustką pomieszczeniu. Tak. Pokój bez Młotka wydawał się być
przerażającym i martwym miejscem. Sasuke nie mógł się nadziwić, że jedna osoba
może tak bardzo ożywić otoczenie. W myślach wymienił już setnego barana
przeskakującego przez płotek, kiedy usłyszał szczęk kluczy w zamku. Momentalnie
wyostrzył swoje wszystkie zmysły. Drzwi otworzyły się i do domu ktoś wszedł.
Serce bruneta zaczęło szybciej bić. Osoba weszła do salonu i zapaliła światło.
- Sasuke? – zdziwił się Naruto patrząc na zasłaniającego
oczy chłopaka. – Co ty tu robisz?
- Mieszkam? – powiedział ledwo kontaktując. – A ty?
- Ja też jakbyś zapomniał?
- Miałeś spać u Jiraiyi.
- A więc wychodzę. – odwrócił się i zaczął iść do wyjścia.
Nie wiedział dlaczego przyjechał do domu. Nie mógł długo
zasnąć, więc ubrał się po cichu, zamówił taksówkę i zostawił chrzestnemu
kartkę, że pojechał do domu. Coś nie dawało mu spokoju. Planował, że się
prześpi na kanapie w salonie. Nie chciał widzieć Sasuke, a tu proszę. Zapala
światło i kogo widzi? Idealnego Pana Uchihę.
- CZEKAJ! – zawołał Sasuke wstając gwałtownie.
Zaplątał się w koc i przewrócił na podłogę z wielkim hukiem.
- Nic ci nie jest? – usłyszał tuż nad sobą troskliwy głos.
Podniósł głowę i zatonął w niebieskim spojrzeniu.
- Naruto przepraszam. – wyszeptał.
- Ja ciebie też przepraszam, ale swojego zdania nie
zmieniam. Cały czas myślę, że powinniśmy sobie bardziej ufać.
- Masz rację. Ale ja ci ufam.
- Wiem Sasuke. – blondynek pomógł mu wstać.
Usiedli na kanapie i patrzyli na siebie w milczeniu. Sasuke
westchnął głośno.
- Chodzi o Sakurę. – powiedział nagle.
- O Sakurę? – zdziwił się Naruto.
- To ona napisała na forum naszej szkoły, że jesteśmy parą.
- Słucham? To nie możliwe? Skąd ona niby to wie? A poza tym
jak mogłaby zrobić coś takiego?
- Podsłuchała twoją rozmowę z Gaarą, jak mu mówiłeś, że
wyznałem ci miłość.
- Ale dlaczego? Nie rozumiem tego. Przecież ona jest taka
miła.
- Miła? Nie znasz jej naprawdę. Ona ma jakąś chorą obsesję
na moim punkcie. Już sobie zaplanowała całe nasze wspólne życie. Ona jest
chora. Pytasz dlaczego? Zrobiła to z czystej zazdrości. A dzisiaj próbowała
mnie szantażować tym, że powie naszym rodzicom.
- Boże to straszne. Jak ona może być tak podła? – Naruto
zasłonił dłonią usta.
- Przepraszam. Nie mówiłem ci o tym, ponieważ nie chciałem
cię martwić. Nie chciałem żebyś zaprzątał sobie nią głowy.
- Jesteś największym idiotą Sasuke. Jesteśmy razem, więc to
nasz wspólny problem.
- A jesteśmy razem? – zapytał.
- Wiem, że dzisiaj padło bardzo wiele strasznych słów. Ale
ludzie w gniewie mówią różne rzeczy.
- I prawdę. – Sasuke objął chłopaka. – Obiecuję ci, że już
nigdy cię nie okłamię. Przepraszam. Jesteś dla mnie najważniejszy. Kocham cię.
- Ja ciebie też.
Sasuke musnął niepewnie wargi chłopaka. Kiedy poczuł, że ten
nie stawia oporu pogłębił pocałunek. Jego dłonie już miały się wedrzeć pod
kurtkę, w której cały czas siedział blondyn, ale zostały zatrzymane.
- Jeszcze się na ciebie gniewam, więc zapomnij o
obmacywaniu. - wstał i zaczął iść stronę schodów. – A tak poza tym, co to za
chory pomysł o przywiązywaniu mnie i gwałceniu? Tylko ty mogłeś wymyślić coś
takiego zbereźniku. Następnym razem po prostu uważaj na lekcjach, Draniu.
- Naruto byłeś na historii? – zapytał Sasuke robiąc wredną
minę.
- Nie. – pobladł.
- Wiec razem spędzimy te straszne, dodatkowe lekcje Iruki.
- A co zawaliłeś…
- Uciekłem, tak jak ty. Nasza kłótnia totalnie wyprowadziła
mnie z równowagi.
- No to mamy przesrane. – powiedział Naruto zdejmują kurtkę
i wieszając ją w szafie w przedpokoju.
- Ale przynajmniej będziemy razem. – powiedział Sasuke
przylegając do pleców ukochanego i całując go w kark.
- Draniu co ja ci powiedziałem o obmacywaniu? – odszedł do
niego.
- Nawet tyci tyci? – Uchiha złączył dwa palce u dłoni i
zrobił niewinną minkę.
- Nawet. – zaczął wchodzić po schodach.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
- Młotku co ty najlepszego wyprawiasz? – zapytał Sasuke
wchodząc do ich pokoju i widząc jak Naruto zwija przyniesione kołdry w rulon.
Kiedy już je zwinął położył je na środku ich złączonych
łóżek.
- To po to żebyś nie mógł się do mnie w nocy przytulić.
- Przesadzasz.
- Ja przesadzam? Będziesz mnie w nocy obmacywał, a potem
będziesz się tłumaczył, że to przez sen.
- Taki miałem zamiar. – powiedział cicho, ale nie na tyle
żeby niebieskooki tego nie usłyszał.
- No właśnie o tym mówię.
Sasuke położył się po swojej stronie. Pochyli się nad
kołdrami.
– Naprawdę Uzumaki jesteś idiotą. – już po chwili leżał
całym ciężarem na blondynie. – Za kogo ty mnie uważasz? Myślisz, że jakieś tam
wałeczki z kołdry mnie powstrzymają. Wystarczyło tylko rozsunął łóżka.
- Zamknij się i złaś ze mnie.
- Nie. – zaczął go całować po szyi.
- Sasuke, bo wrócę do Jiraiyi i jutro też u niego będę
nocował.
- Przecież uwielbisz kiedy to robię.
- Kara to kara.
- Chyba udowodniłem ci w górach, że twoje kary na mnie nie
działają? – jego dłonie zjechały wzdłuż torsu zahaczając po drodze przez
materiał koszuli o sutki na krocze. - Oj. Ktoś tutaj jest twardziutki. –
zachichotał.
- Zamknij się idioto. – wysapał Naruto.
- Hmmmm. Trzeba by było temu jakoś zaradzić. Ale cóż kara to
kara. – odsunął się od blondyna i położył na swojej części.
- Uchiha nienawidzę cię. – powiedział Naruto siadając
okrakiem na biodrach kochanka.
- Wiesz co? Bardzo dziwnie okazujesz tę nienawiść.
Sasuke złapał za jego pośladki i zaczął je ugniatać. Ich
usta spotkały się w namiętnym pocałunku. Przesuwali językami po swoich
wilgotnych i ciepłych wnętrzach doprowadzając siebie do białej gorączki.
- Kocham cię. – wyszeptał Naruto.
- Młotku zastanów się w końcu co do mnie czujesz. Nienawiść
czy miłość?
- I jedno i drugie. Zrobisz mi to co wczoraj?
- Eee. Jeśli chcesz, ale muszę iść po żel.
- Nie.
- Jeny zdecyduj się.
- Nie chcę żelu to by za długo trwało. Zanim byś go znalazł
ja już bym się uspokoił. – powiedział zdejmując z siebie koszulkę od piżamy.
- Ale jak…
Naruto wziął dłoń Uchihy i zaczął oblizywać jego palce.
Sasuke patrzył jak zahipnotyzowany na różowiutki język bawiący się jego palcami
jak penisem. Brunet przekręcił się tak, że to teraz Naruto znajdował się pod
nim. Zaczął ssać jego sutki. Jednym ruchem pozbył się jego spodni. Uwolnił dłoń
z jego ust i palcem zaczął drażnić jego wejście.
- Sasuke do cholery zrób to. – wyjęczał.
Krzyknął z rozkoszy kiedy poczuł w sobie palec kochanka.
Energicznie poruszał biodrami nabijając się coraz mocniej.
- Więcej. Daj mi więcej. – krzyknął kiedy Sasuke trafił w
prostatę.
Czarnooki włożył w niego drugi palec, a Naruto skrzywił się
trochę z bólu. Jednak po chwil znowu zaczął poruszać biodrami. Zsunął spodnie
bruneta, złapał za jego penisa i zaczął go stymulować. Doszli razem wykrzykując
swoje imiona. Uchiha upadł na ciało kochanka oddychając ciężko.
- Jesteś za ciężki Draniu. – wystękał Naruto.
- Tylko nie mów, że nie lubisz czuć mojego ciężaru.
- Lubię. – wyszeptał nawijając na palec czarny kosmyk.
- Czy to naprawdę jest takie przyjemne?
- Co takiego?
- Kiedy wkładam w ciebie palce? Bardziej się tym podniecasz
niż kiedy robiłem ci loda.
- Zamknij się.
- Ale to prawda. Więc jak? Podoba ci się to bardziej?
- Tak. Na początku jest trochę
nieprzyjemnie, a potem…
- Nie możesz powstrzymać narastającego podniecenia i
pożądania. – uśmiechnął się Sasuke.
- Draniu zamknij się wreszcie. Chciałem powiedzieć, że potem
się do tego przyzwyczajam. Aaaa. Jesteś okropny. Złaś ze mnie. – próbował go
zepchnął, ale ciało odmówiło mu posłuszeństwa.
- Nie mogę. Jestem wyczerpany, a poza tym jest mi bardzo
wygodnie. – odwrócił głowę i zaczął muskać nosem szyję blondyna. Przez ciało
Naruto przeszedł dreszcz. – No kto by pomyślał, że jednym z twoich
najwrażliwszych miejsc jest szyja.
- Tak się skała, że to też twoje wrażliwe miejsce.
- Ale tylko wtedy gdy ty to robisz.
- Sasuke przecież jesteś jeszcze prawiczkiem więc skąd…
Spałeś już z kimś?
- Nie. Próbowałem, ale jak mnie zaczęła pieścić to nie
odczuwałem żadnej przyjemności, więc wychodziłem. Ale z tobą to zupełnie inna
bajka.
- Może to dlatego, że mnie kochasz.
- Nie może, tylko na pewno. Naruto jeszcze raz bardzo cię
przepraszam.
- Chcesz mnie wkurzyć? Jeszcze raz to powiesz, a naprawdę… -
Uchiha uciszył go pocałunkiem.
- Taaa. Jasne. Chodźmy spać. – uwolnił niebieskookiego spod
swojego ciężaru i usunął wałek z kołder. – To już nie będzie potrzebne.
- Drań. Zawsze wychodzi na twoje.
- Haha. Ktoś musi rządzić w tym związku.
- Nie wkurzaj mnie!
- Hai, hai. – Sasuke przytulił do siebie blondaska i
uśmiechnął się czule. – Spać. – zgasił lampkę i po kilku minutach było słychać
spokojne oddechy kochanków.
twoje rozdziały są jak narkotyki!! UZALEŻNIAJĄ!!!!!!!!!! / Maniaczka
OdpowiedzUsuńZGADZAM SIĘ Z MANIACZKĄ!!! (Znowu. ;b)
OdpowiedzUsuń~Daga ^.^'
Oj, już mi się poprawił humor, o tak.. : }
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńfantastyczne, ciekawa jestem tego spotkania Naruto z Minato, bo widać że naprawę zależy mu na synu, och Sasuke to bardzo przyzwyczaił się do obecności Naruto w swoim życiu...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia