Uwaga!!

Uwaga!!!
Jest to blog o tematyce yaoi. Yaoi opowiada o miłości zarówno psychicznej, jak i fizycznej między dwoma mężczyznami. Lżejszą formą yaoi jest shounen-ai. Jeśli jesteś homofobem, albo taka tematyka ci nie pasuje to opuść tego bloga. Pozostałe osoby zapraszam do lektury i komentarzy.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Jeśli chcecie być informowani o nowych rozdziałach piszcie na moje gg: 9274038. Od pewnego czasu nie działają mi konferencje, więc o nowych notkach będę Was informowała i moim opisie.

wtorek, 19 czerwca 2012

Rozdział 44


Rozdział 44

Rozległo się pukanie do drzwi. Sasuke otworzył je i do pokoju wpadł Itachi.
- Już się wysuszyliście?
- Ubrania mamy suche. Jeszcze tylko musimy wysuszyć włosy.
- Oho. Braliście razem prysznic? – straszy spojrzał na zarumienionego blondyna. – Można z ciebie czytać jak z otwartej książki Naru. – zaśmiał się.
- Daj mu spokój. – powiedział nadzwyczaj spokojnie Sasuke.
Zadziwiające było to, że Itachi wzruszył tylko ramionami i nic więcej nie powiedział.
- Gdzie wasz tata? – zaciekawił się Uzumaki.
- W schronisku. Przysłał mnie po was. Akurat zanim zjedziemy będzie pora obiadu. Pewnie jesteście głodni. A może bardziej zmęczeni? – spojrzał na zaczynającego się wkurzać braciszka.
- Ja jestem bardzo głodny! – zawołał szybko Naruto przeczuwając zbliżający się wybuch ukochanego.
Itachi dobrze wiedział jak wkurzyć swojego brata. I sprawiało mu to bardzo dużo przyjemności.
- Daj nam 20 minut i będziemy gotowi. – Naruto wepchnął swojego chłopaka do łazienki, z której zaraz było słychać suszarkę do włosów.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
- Naruto Uzumaki zgłasza się do dalszej nauki! – zasalutował przed ukochanym i uśmiechnął się szeroko. – Tylko spróbuj się ze mnie śmiać to…
- Dostanę karę. Taaa. Jasne. Już mówiłem ci, że karanie mnie ci nie wychodzi. Chociaż. Jeśli nazwiemy karą to co robiliśmy w pokoju, to wyszło ci to świetnie. W ten sposób możesz mnie karać codziennie albo nawet kilka razy dziennie.
- Jesteś prawdziwym zboczeńcem Uchiha.
- Skoro ja jestem zboczeńcem, to ty też.
- Popęd seksualny u takich nastolatków jak wy nie jest zboczeństwem. To jest najnormalniejsza rzecz na świecie. Kiedy ja byłem w waszym wieku…
- Zamknij się debilu. Wiemy co robiłeś.
- Ty może wiesz, ale Nar…
- Nie słuchaj tego debila. – machnął ręką na brata.
- Ja ci dam debila. A kto niby uświadomił cię w strawie seksu? Wiesz, że Sasuke nie miał odwagi zapytać o to tatę. Więc do kogo przyszedł? Do mnie. A teraz nazywasz mnie debilem. Nieładnie braciszku, nieładnie.
- Nie przyszedłem do ciebie w sprawach seksu. Już dawno byłem uświadomiony. Przyłapałem cię jak robiłeś to z dziewczyną. Więc ubzdurałeś sobie, że przeżyłem traumę i zacząłeś ze mną rozmawiać. Właściwie zmusiłeś mnie to tego, żebym cię wysłuchał.
- Nigdy cię do niczego nie zmuszałem. Sam chętnie słuchałeś o moich kolejnych podbojach. A teraz ty nie chcesz mi powiedzieć co robisz z naszym aniołkiem.
- Do cholery jasnej Itachi! Moim aniołkiem, moim! Ile razy ma ci to powtarzać!? A tak poza tym on jest jakimś tam podbojem, żebym się chwalił przed tobą! Jest moim chłopakiem i to co z nim robię to moja sprawa!
- Ekhem. – odkaszlnął Naruto żeby wreszcie zwrócić na siebie uwagę. – Czy ty aby trochę nie przesadzasz Sasuke?
- Po prostu on jest strasznie wścibski i mnie wkurza.
- Martwię się o was. Chciałbym, żeby wam wyszło. – powiedział Itachi.
- No dobra przestańcie już. Kiedy wreszcie zjedziemy? – niecierpliwił się Naruto.
- No właśnie. Do rana nie zjedziecie z tej góry. W każdym bądź razie ja nie mam zamiaru na was czekać. Do zobaczenia na dole. – Itachi pomachał im ręką i już go nie było.

- ZARAZ DO CIEBIE DOŁĄCZYMY ITACHI!!! – wrzasnął blondyn. – AłĆ!!! A to za co? – złapał się za głowę, w którą przed chwilą został walnięty przez ukochanego.
- Jesteś strasznie głośny. Możesz spowodować lawinę.
- No nie przesadzaj. Nie mam aż takiego donośnego głosu. – zrobił obrażoną minę.
Sasuke nie mógł się powstrzymać i naciągnął pomarańczową czapkę na niebieskie oczy. Zachichotał.
- Uwielbiasz mi dokuczać, co? – poprawił czapkę, ale nie był specjalnie zły.
- Lubię. Bo wtedy jesteś taki słodki.
- Tylko wtedy? – spojrzał na niego uwodzicielsko.
Sasuke zbliżył się do niego i objął go w pasie.
- Zawsze ja z tobą mam Uchiha? – pokiwał głową. – Pokażesz mi w końcu jak się zjeżdża na nartach?
- Jak sobie życzysz. Widzisz tamtą zieloną flagę? – Naruto spojrzał we wskazane miejsce.
- Widzę.
- Spróbujmy tam zjechać. Pamiętasz moje wskazówki?
- Tak. A teraz pokaż mi jak nimi sterować. – uniósł jedną nogę do góry.
Stracił równowagę i gdyby nie silne ramiona Sasuke znowu wylądowałby na śniegu.
- Ty to robisz specjalnie Młocie. Oboje dobrze wiemy, że nie jesteś taką ciamajdą. Przestań w końcu robić z siebie błazna.
- No dobra. – Naruto spoważniał momentalnie, wyprostował się i zaczął powoli zjeżdżać z góry.
Uchiha stał przez chwilę w szoku i obserwował chłopaka. Krew zaczęła się w nim burzyć. Błyskawicznie znalazł się koło ukochanego i zahamował tuż przed nim.
- Ty cholerny, kłamliwy Młocie! Oszukałeś mnie! Umiesz zjeżdżać na nartach! – powiedział wściekły.
- Nie okłamałem cię. Ja naprawdę pierwszy raz jestem na nartach. – mówił spokojnie.
- Więc co to było przed chwilą?
- Po prostu jestem bardzo pojętnym uczniem. – wypiął dumnie pierś. – Potrafię się szybko uczyć. Obserwowałem ludzi i wykorzystałem twoje wskazówki. Jazda na nartach nie jest aż tak trudna. Przyznaje, że na samym początku się wygłupiałem. Ale to dlatego, że ja też lubię się z tobą droczyć. A tak poza tym chciałem, żebyś się uśmiechał. Bo bardzo lubię… Nie. Ja kocham twój uśmiech i chciałbym żebyś uśmiechał się jak najczęściej. – kiedy mówił to wszystko jego policzki przybierały coraz bardziej czerwonej barwy.
Cała złość, którą czuł Sasuke zniknęła jak za dotknięciem czarodziejskiej różyczki. Na Naruto nie można było się długo gniewać, zwłaszcza kiedy się tak rumienił. To był niezwykły widok. Dla kogoś, kto nie znał Uzumakiego wydawałoby się to bardzo dziwne. Wysoki, dobrze zbudowany, przystojny chłopak, rumieni się niewinnie. Chociaż właściwie miał trochę niewinny wygląd. Takie wrażenie sprawiały jego blond włosy i wielkie, niebieskie oczy. Natomiast jego dobrze zbudowane ciało mówiło coś wręcz przeciwnego. Jedyną osobą, która bardzo dobrze wiedziała, że jednak chłopak nie jest taki niewinny, był Sasuke, który w tej chwili uśmiechał się przebiegle.
- Znam ten wyraz twarzy. Co ci chodzi po głowie?
- Nic. Kompletnie nic. – zrobił minę niewiniątka.
- Akurat.
- Zastanawiałem się jak się ukarać za to, że mnie tak oszukałeś. I możesz być pewien, że będę bardzie stanowczy niż ty.
- Ależ się boję. – udał, że się trzęsie ze strachu. – A tak w ogóle to cię nie oszukałem, tylko przekomarzałem się.
- Tak, ale przez te twoje wygłupy straciliśmy pół dnia.
- Naprawdę uważasz, że był stracony?
- Następnym razem tak cię wymęczę, że nie będziesz mógł się ruszać. To będzie gorsze go treningów z Jiraiyą.
- Hmmmm. Rozumiem, że to obietnica. – przysunął swoją twarz do siebie. – Jednak zapomniałeś o pewnej bardzo ważnej rzeczy.
- Jakiej? – zadziwił się Uchiha.
- Mam nieograniczone pokłady energii. Więc jedyną osobą, która nie będzie mogła się ruszać, jesteś ty Draniu. – musnął jego wargi i zaczął zjeżdżać z góry.
- Nie dam ci tej satysfakcji Młocie! – krzyknął za nim.
- Coś mówiłeś? – zapytał się, kiedy Sasuke się z nim zrównał.
- Lepiej patrz przed siebie, a nie na boki. I uginaj bardziej nogi.
- Tak jest sensei. – Naruto zaczął się śmiać głośno.


W końcu udało się im zjechać z góry. Nie spieszyli się. Sasuke co chwila dawał chłopakowi jakieś wskazówki.
- Naru!!! Sasu!!! – machał, do nich Itachi.
- Ale było super! – Naruto zatrzymał się tuż przed starszym z braci. – Ja chce jeszcze raz! – zwrócił się do Sasuke.
- Jesteś pewny? To oznacza, że będziesz musiał jeszcze raz przejechać się kolejką.
- Skoro trzeba, to trudno. – wzruszył ramionami.
- A co z twoim lekiem wysokości? – Sasuke był bardzo zaskoczony.
- Trzeba walczyć ze swoimi słabościami. To co Sasu jeszcze kilka rundek?
- Rundek?! – zagrzmiał chór Uchiha.
- Sasu wyleczyłeś naszego blondynka.
- Mojego Itachi! Mojego blondynka! Ile razy mam ci to powtarzać!?
- Sasuke długo jeszcze będziesz tak stał?! – krzyczał do niego Naruto, który stał już przy kolejce i machał do niego ręką. – Bez ciebie nie wsiądę! Pospiesz się!
- Już jadę Młotku! – uśmiechnął się od ucha do ucha.

Itachi patrzył z uśmiechem na twarzy na swojego młodszego brata.
- Mam nadzieje, że im się uda. Sasuke jest taki szczęśliwy. Jak nigdy dotąd. Będę trzymał za nich kciuki. – myślał. – Hej! Ja też chcę jeszcze raz zjechać! Poczekajcie na mnie na górze! – krzyczał do chłopaków, którzy już wjeżdżali kolejką na górę.

7 komentarzy:

  1. Kocham toje opowiadania<3.To jak piszesz,opisujesz sytuacje<3...Nic dodać nic ująć.

    OdpowiedzUsuń
  2. Itachi mnie rozpierdala coraz bardziej XD On jest jeszcze gorszym zboczeńcem niż Sasu i Naru razem wzięci xd

    OdpowiedzUsuń
  3. hahahahahhahah boskie momenty... cudne, cudne i jeszcze raz CUDNEE
    Itaś mnie rozwala <3 /Maniaczka

    OdpowiedzUsuń
  4. HAAAAIIII, ITACHI JEST S U P E R!!!! Oczywiście nie twierdzę, że Naru i Sasu nie są, no ale... Hahahahahaha...^.^' :D
    ~Daga ^.^'

    OdpowiedzUsuń
  5. To jest po prostu G E N I A L N E!

    OdpowiedzUsuń
  6. Hejeczka,
    bosko o tak Sasuke naruszcie jest twój i tylko twój... co za pojęty uczeń z Naruto ;)
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń