Rozdział 38
- Cześć Gaara! –
wyszczerzył zęby do przyjaciela.
- Cześć! Widzę,
że dzisiaj tryskasz szczęściem. Czy to ma związek z pewnym brunetem? –
wyszeptał mu do ucha.
- Akurat tak się
składa, że tak.
- No właśnie. A
pro po bruneta. To gdzie on jest?
- W domu nie
będzie go dzisiaj w szkole.
- Czy coś się
stało? – usłyszał za sobą znajomy głos.
Odwrócił się i
spojrzał na przyjaciół ukochanego.
- Okazało się, że
ma lekki wstrząs mózgu i musiał zostać w domu.
- Czyli jednak
porządnie rąbnął o tą podłogę? – martwił się Sai.
- Dopiero
wieczorem zaczęło mu się kręcić w głowie i wymiotował. Pojechałem z nim do
szpitala. Zrobili mu wszystkie badania. Na szczęśnie nic innego mu się nie
stało.
- Oj biedny
Sasuś. – zapiszczał Sai. – A jak się wam udał wieczór? – walnął jak gdyby nigdy
nic. – AŁĆ!!! A to za co?! – wydarł się na Nejiego, który przywalił mu w głowę.
- Za to, że
jesteś takim idiotą. Pytać się o takie rzeczy, to tylko ty potrafisz.
- Sasuke i tak
bym zapytał.
- Sasuke to
Sasuke. A Naruto to Naruto.
Blondyn zaczął
się śmiać.
- Połowa wieczoru
była bardzo udana. Z drugą połową było gorzej. – powiedział śmiejąc się
serdecznie.
Neji popatrzył na
niego zdziwiony. Nie mógł uwierzyć, że blondyn tak po prostu im to powiedział.
- Jesteście
przyjaciółmi Sasuke. I wiecie o wszystkim. Więc mogę wam trochę powiedzieć.
Wiem, że się martwicie o przyjaciela.
- Więc Sasuke im
powiedział? – zdziwił się Gaara.
- To ty też
wiesz? – zapytał się Sai.
- To chyba
logiczne w końcu jestem najlepszym przyjacielem Naruto.
- A my jesteśmy
najlepszymi przyjaciółmi Sasuke. Więc też jest logiczne, że wiemy.
Sai i Gaara
zaczęli się kłócić niewiadomo o co. Tak naprawdę wyglądało to bardziej na przekomarzanie
się. Naruto i Neji patrzyli się na nich z rozbawianiem. Rozległ się dzwonek.
- No dobra Sai
skończ już te wygłupy. Zaraz przyjdzie Iruka. – chwycił przyjaciela za ramię i
pociągnął w stronę ich ławki.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Godziny dłużyły
się niemiłosiernie. Brunet chodził po całym domu i nie wiedział co ma robić,
żeby czas szybciej zleciał. A to wchodził do salonu i skakał pilotem po
kanałach. Zaraz potem włączył sobie jakiś film na DVD. Lecz po 15 minutach
oglądania znudziło mu się to i wyłączył film. Poszedł na górę. Włączył laptopa.
Poszperał w internecie. Za chwilę znowu mu się to znudziło.
- Niech to szlag! Ja już dłużnej nie wytrzymam!
Nienawidzę siedzieć bezczynnie!
Nagle zadzwonił
telefon. Spojrzał na wyświetlacz. Numer nieznany.
- Słucham! –
warknął wściekle.
- Gdybym
wiedział, że jesteś wściekły to bym nie zadzwonił.
- Naruto?! Skąd
masz mój numer?
- Wziąłem od
Saia. Jak się czujesz?
- A jak mam się
czuć. Do dupy. Masz natychmiast wracać do domu. Nudzi mi się.
- Taa. Jasne. Już
lecę kochanie.
- Powiedział do mnie kochanie. –
pomyślał i uśmiechnął się pod nosem.
- Mamy jeszcze
trzy lekcje. Więc tak dopiero za 3 godziny będę w domu. Potrzebujesz czegoś.
- Tak ciebie.
Masz natychmiast wracać. Chcę cię przytulić i całować. I to zaraz.
- Ale ty jesteś w
gorącej wodzie kąpany.
- Nie mam co
robić. Nie potrafię sobie znaleźć miejsca. Nigdy bym nie pomyślał, że to
powiem. Ale ten dom jest bardzo pusty bez ciebie.
- Sasuke nie mogę
się urwać ze szkoły tylko dlatego, że ty tęsknisz.
- To przynajmniej
zadzwoń za godzinę. Jak słyszę twój głos to od razu mam lepszy humor.
- No. No. Panie
Uchiha. Nie podejrzewałem pana o takie słowa. – rozległ się dzwonek. – No dobra
Sasuke. Muszę już kończyć.
- Zadzwonisz za
godzinę? – zapiszczał do słuchawki.
Usłyszał śmiech
blondyna. Od razu przed oczami miał jego roześmianą buzię.
- Zadzwonię. To
do usłyszenia.
- Na razie.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
- Och jak dobrze,
że już po szkole. – zapiszczał Kiba. – Jak ja nienawidzę tej budy. A właśnie co
powiecie chłopaki, jakbyśmy wybrali się w sobotę na basen? Mam wolne
wejściówki.
- Wybacz Kiba,
ale ja wyjeżdżam. – powiedział Naruto.
- Wyjeżdżasz?
- Tak. W góry.
Taki męski wypad. Pan Uchiha, Itachi, Sasuke i ja.
- O ja
pierdzielę. Ty w towarzystwie trzech Uchihów? Współczuję. – zmartwił się
Inuzuka. – Chociaż ostatnio bardzo dobrze dogadujesz się z panem idealnym.
- Oni nie są tacy
źli.
- Ty to naprawdę
powiedziałeś. – zdziwił się Shikamaru. – Aż trudno w to uwierzyć, że jeszcze
niedawno byliście wrogami. A teraz taka przyjaźń.
Naruto spojrzał
na rudowłosego, który uśmiechnął się do niego i pokiwał głową na tak.
- Właściwie to
nie jest przyjaźń. – zaczął nieśmiało blondynek. – Jesteście moimi przyjaciółmi
więc wam powiem, chociaż nie wiem jak na to zareagujecie. Bo widzicie. Ja i
Sasuke chodzimy ze sobą.
- Co to znaczy
chodzicie? – zdziwił się Kiba.
- Idioto to chyba
oczywiste. – wkurzył się Nara. – Są parą.
- Jak to parą?
Chcesz powiedzieć, że chodzicie ze sobą jak chłopak i dziewczyna?
- Kiba ależ z
ciebie idiota. – odezwał się Gaara. – Jak mogą ze sobą chodzić jak chłopak i
dziewczyna skoro obydwaj są facetami.
-
Naru chcesz mi powiedzieć, że ty… że on… że wy… jesteście…
- Ależ on jest
upierdliwy. – powiedział już spokojny Shikamaru.
- Myślę, że nie
jestem gejem, raczej jestem bi. Dziewczyny też mi się podobają. I myślę, że z
Sasuke jest tak samo. – odpowiedział spokojnie.
- Od kiedy ze
sobą chodzicie? – dopytywał się Kiba. – Tamten pocałunek na imprezie…
- Od soboty.
Wtedy gdy spotkaliśmy się w kinie byliśmy na randce.
- O kurcze.
Dlaczego nic nie zauważyłem?
- Bo jesteś
idiotą. – powiedział Nara.
- Nie wymądrzaj
się tak Shika. Ty też niczego nie zauważyłeś.
- Nie jestem taki
głupi jak ty? Mam oczy. Domyśliłem się.
- To dlaczego mi
nie powiedziałeś?
- No dobra.
Przestańcie się już kłócić. – powiedział rozbawiony Uzumaki. – Mam do was
prośbę. Nie mówcie o tym nikomu.
- No nie! Chyba
nie myślisz, że zdradziłbym swojego przyjaciela. Może i jestem, jak to
niektórzy tu z obecnych mówią, idiotą. Ale nigdy nikomu nie zdradzam tajemnic.
– gorączkował się Inuzuka.
- Nikt cię o to
nie posądza głupku. – przekomarzał się Shika.
- Oj nagrabisz
sobie, nagrabisz Nara. – posłał mu zabójcze spojrzenie Kiba.
- No dobra. To ja
już muszę iść. – zakomunikował Naruto. – Do zobaczenia jutro.
I pobiegł do
domu.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Naruto wszedł do
pokoju i stanął jak wryty. Na środku pokoju na podłodze siedział Sasuke. Na kolanach
miał nartę i czyścił ją zawzięcie, druga
leżała obok niego. Obok miał
porozkładane jakieś buteleczki.
- Cześć. Co
robisz?
- Cześć. Z nudów
zacząłem czyścić narty. Trochę się zakurzyły.
- A nie
powinieneś odpoczywać?
- Daj spokój nic
mi już nie jest. Dzisiaj ani razu nie bolała mi głowa.
Sasuke odłożył
nartę i wstał. Podszedł do ukochanego i przytulił się.
- Sasuke ktoś
może wejść.
- Stęskniłem się.
Juto jak nie pójdę do szkoły to zwariuję.
- To nie zależy
ode mnie.
Naruto odsunął
chłopaka i usiadł na łóżku. Wziął jedną nartę na kolana i zaczął ją oglądać.
- Ładne narty.
Widać, że o nie dbasz.
- A właśnie. Ty
przecież nie masz nart. Trzeba będzie ci kupić.
- Nie trzeba.
Przecież są wypożyczalnie.
- Ale najlepiej
jest mieć swoje własne. Będziemy musieli pogadać z tatą.
- Daj spokój. Do
jutra i tak nie zdążymy kupić.
- Ale jak wrócimy
to pójdziemy do sklepu i kupimy.
- Sasuke. –
powiedział przerażony.
- Co się stało?
- Zupełnie
zapomniałem. Przecież za tydzień jest ślub. Masz już jakiś prezent?
- O kurcze. Ja
też zapomniałem.
- Słuchaj a może
złożymy się na prezent? – zaproponował blondyn.
- To świetny
pomysł.
- Może Itachi też
się dołoży? Pod warunkiem, że jeszcze nie kupił prezentu. Tylko co się kupuje w
prezencie na ślub?
- Nie mam
pojęcia. Ale to nie może być zwykły prezent. A teraz zupełnie z innej beczki.
Co będziemy robić w górach?
- No masz mnie
nauczyć jeździć na nartach.
- Dobrze wiesz,
że nie oto mi chodzi Młotku.
- Może lepiej nic
nie planujmy. Ostatnio nic nie wychodzi z naszych planów. Zróbmy coś
spontanicznie. To może się uda. Z resztą nie wiadomo co zaplanował twój tata. A
po nim można spodziewać się wszystkiego. W końcu to też Uchiha.
- Tak się składa
Uzumaki, że ty też jesteś nieprzewidywalny. I wczoraj dałeś tego najlepszy
przykład.
- Ale chyba nie
masz nic przeciwko.
- Nic a nic.
Sasuke usiadł koło
chłopaka. Objął go i pocałował. Naruto zarzucił mu ręce na szyję.
- Naprawdę się za
mną stęskniłeś.
- Nawet nie wiesz
jak bardzo.
Pocałował go
ponownie, kładąc na łóżko.
- Sasuke. –
wyszeptał.
- Wiem. Wiem.
Ktoś może wejść. – westchnął i niezadowolony zszedł z ukochanego. – Chodź
pokażę ci jak czyścić narty. Żebyś wiedział na przyszłość.
Usiedli na
podłodze i zaczęli czyścić narty.
Genialne
OdpowiedzUsuńzajebistee
Usuńbedo se czyscic norty
OdpowiedzUsuńPyff Yaoi Yuri
OdpowiedzUsuńA jako! Bedo se czyscic norty az im lapy wydziergaja! A to bedzie kiedy w gory poleca! ho ho czekajta a bedzieta juz po !
Thanks for Reading
Kyouki
Hahahahahaha...!!! ^.^ Fajne te przekomarzanki. Te w komentach jak są to też bywają zabawne w sumie... A wracając do tematu rozdziału to zgadzam się z pierwszymi komentami. ^.^' I super piszesz tak w ogóle. :D
OdpowiedzUsuń~Daga ^.^'
P.S. Nie słuchaj, jak mówią inaczej. Przyjmuj mądrą krytykę, to i owszem, ale nie przejmuj się hejterami. Nie masz czemu. To tak propo, bo wiem, że pewna taka sytuacja już miała miejsce, nie?
Usuń(P.P.S. A tak w ogóle co do tych hejterów, to z tego co wiem, któryś z k-popowych idolo - niestety aktualnie nie pamiętam, który :/ - obstaje przy tym, że antyfani, to nadal fani, więc naprawdę się nie przejmuj i pisz, jeśli tylko sprawia Ci to przyjemność, bo przecież o to w tym w końcu chodzi, no nie? ^.^)
~Daga ^.^'
Hejka,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, dziwię się że mieszkają razem a nie znają swoich numerów telefonów... ale tak Sasuke sfrustrowany i ten tekst "masz natychmiast wracać do domu" ;)
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia