Uwaga!!

Uwaga!!!
Jest to blog o tematyce yaoi. Yaoi opowiada o miłości zarówno psychicznej, jak i fizycznej między dwoma mężczyznami. Lżejszą formą yaoi jest shounen-ai. Jeśli jesteś homofobem, albo taka tematyka ci nie pasuje to opuść tego bloga. Pozostałe osoby zapraszam do lektury i komentarzy.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Jeśli chcecie być informowani o nowych rozdziałach piszcie na moje gg: 9274038. Od pewnego czasu nie działają mi konferencje, więc o nowych notkach będę Was informowała i moim opisie.

niedziela, 10 czerwca 2012

Rozdział 29


Rozdział 29

Naruto siedział w fotelu. Jadł nerwowo popcorn. Wiele razy był już na randce. Ale nigdy się nie denerwował. Jednocześnie rozpierała go radość. Usłyszał jakiś chichot. Spojrzał się w jego kierunku. Dwa stoliki dalej siedziała grupka dziewczyn. Kiedy tylko blondyn na nie popatrzył zarumieniły się i posłały mu uśmiechy. Kiedy i on się uśmiechnął znowu zachichotały.
- Gdyby tu był Sasuke wpadłyby w histerię. – pomyślał i zaśmiał się cicho. Co znowu spotkało się z chichotem dziewczyn.
- No nie. Wystarczy zostawić cię na chwilę samego i już podrywasz dziewczyny.
- Nikogo nie podrywam. To one zaczęły chichotać.
- Taaa. Jasne. – Uchiha usiadł naprzeciwko i spojrzał na grupkę dziewczyn. Dziewczyny zapiszczały.
- Hahaha. Wiedziałem. – zaśmiał się blondyn.
- Co?
- Że jak ciebie zobaczą to wpadną w histerię. Masz bilety?
- Tak jest. – wyjął z kieszeni dwa bilety. – Film zaczyna się za 15 min.
- No to chodźmy. Jakie mamy miejsca?
- Rząd 15 miejsca 10, 11.

Rozsiedli się wygodnie w fotelach. Naruto zacisnął nerwowo dłoń na oparciu. Naprawdę się denerwował. Zachowywał się tak jakby pierwszy raz był na randce.
- Cholera. Dlaczego ja się tak denerwuję? Naruto uspokój się. To tylko randka. Robiłeś już z nim gorsze rzeczy. – na wspomnienie „tych gorszych rzeczy” zaczerwienił się.
- Naruto dobrze się czujesz? – usłyszał głos bruneta.
- Nic się nie stało. Tylko jest tu strasznie ciepło i duszno.
- Młotku. Przecież jest włączona klimatyzacja. Nie czujesz jak wieje.
- Eeee… – dopiero teraz poczuł powiew zimnego powierza.
Wziął nerwowo butelkę z wodą i zaczął pić.
- Naruś! Jaki ten świat mały! – zapiszczał szatyn.
- Kiba?! – zakrztusił się wodą. – Co ty tu robisz?
- Pamiętasz mojego kuzyna, Hideki Inuzuka? – wskazał na wysokiego bruneta o miodowych oczach. - Przyjechał dzisiaj. Dawno się nie widzieliśmy. Więc zabrałem go do kina. O kurcze tak się składa, że mamy miejsca obok siebie. – jego wzrok padł na bruneta. – Eeee. Cześć.
- Cześć. – odparł chłodno.
Kiba usiadł koło Naruto.
- Co on tu robi? – zwrócił się do przyjaciela.
- No więc. Nie mieliśmy co robić wiec postanowiliśmy iść do kina.
- Acha. Naruś przyłożyłeś mu wczoraj?
- A dlaczego miałbym mu przyłożyć? – zdziwił się.
- No za to, że cię pocałował.
Światła zgasły i zaczął się film.
- Nie mówmy o tym. Film już się zaczął.

Sasuke siedział sztywno w fotelu. Wszystko wzięło w łeb. Był wściekły. Nie tak wyobrażał sobie randkę z blondynem.
- Dlaczego ten cholerny Kiba musiał się zjawić akurat teraz. Niech to szlag. – myślał.
Wściekły sięgnął po wodę i poczuł ciepłe palce. Spojrzał na chłopaka.
- Sorki. – odezwał się. – Proszę napij się. – jego głos drżał ze zdenerwowania.
- Nie ty się napij. Ja już dość wypiłem. – cofnął szybko rękę i wbił niebieskie oczy w ekran.

Sytuacja była beznadziejna.  Więc kiedy po półtorej godzinie film się kończył Sasuke i Naruto odetchnęli z ulgą.
- O ja cię! Ten film był zarąbisty! Chętnie obejrzałbym go jeszcze raz! A ty Naruś?
- A tak film był fajny. – tak naprawdę nie pamiętał zbyt wiele z tego filmu.
- Fajny? Tylko tyle? A jak tobie się podobał Hideki?
- Super. Tego właśnie się spodziewałem po filmie na podstawie mojej ulubionej mangi.
- A może pójdziemy coś zjeść? – zapiszczał Kiba. – Jestem strasznie głodny. Naruś co powiesz na ramen?
- Eeee. No więc. Yyyy… Właściwie to…
- Możemy iść. – powiedział chłodno brunet. – I tak oto randka zamieniła się w zwykle spotkanie towarzyskie. – dodał w myślach.
- Jesteś pewien Sasuke?
- Tak. Ja też jestem głodny. – jego głos był tak obojętny i chłodny, że po plecach niebieskookiego przeszły ciarki.
- No to idziemy! – zapiszczał zadowolony szatyn, wziął swojego kuzyna i Naruto pod ramię i zaczął wyprowadzać ich z kina.
Za nimi poczłapał zdołowany i wściekły brunet.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
- Ta scena jak Akira załatwił Taro, była świetna. – gorączkował się Hideki.
- Też mi się podobała. – zgodził się z nim Kiba. – I ta jego kula ognia. Świetnie ją zrobili. Aż mnie wbiło w fotel.
Sasuke i Naruto siedzieli naprzeciwko i popijali w ciszy swoje shaki. Ani razu nie spojrzeli na siebie.
- A tobie jaka scena się podobała? – zapytał nagle Kiba blondyna.
- Eeee... Ta w której Akira po raz pierwszy odkrył swoje moce. – była to jedyna scena, którą pamiętał z filmu.
- Żartujesz? Przecież to było na samym początku. – zdziwił się Hideki. – Potem była niezła akcja. Mi się jeszcze podobała scena, w której Lulu przywołała lodowego smoka. Był niesamowity.
- Nooo. – zapiszczał Kiba. – A dzikie pnącza Roxy…
Sasuke nie słuchał paplaniny kuzynów. Był myślami gdzieś bardzo daleko. Miał już dość tej całej sytuacji. Podniósł się gwałtownie. Kiba podskoczył ze strachu.
- Idę do ubikacji. – powiedział chłodno.
- Jeny. A temu co? Tak powiało chłodem, że mógłby sam zagrać lodowego smoka.
Blondyn popatrzył ze smutkiem na oddalającego się chłopaka.
- On tak zawsze. Naruś. Nie wiem jakim cudem możesz z nim wytrzymać? Cholerny, gruboskórny, zimny Drań.
- Przestań tak mówić Kiba. – powiedział ostro Uzumaki.
Szatyn spojrzał na niego zszokowany.
- A od kiedy ty bronisz Uchihy?
- On po prostu nie jest taki jak myślisz.
- Naruto. Czy ty wiesz o czym mówisz? To twój największy rywal.
- Oj Kiba daj spokój.
- Kiba myślę, że powinniśmy już iść. – wtrącił się drugi Inuzuka, widząc, że zaraz może dojść do awantury. – I tak powiedzieliśmy twojej mamie, że będziemy wcześniej.
- Dobra. Naruto do poniedziałku. – pożegnał się z przyjacielem.
Po odejściu kuzynów, blondyn poszedł zapłacić rachunek, a następnie poszedł do łazienki.

Sasuke stał przed lustrem i obmywał sobie twarz zimną wodą.
- CHOLERA, CHOLERA, CHOLERA!!! – przeklinał na głos. – Niech to szlag. Co to kurwa miało być? Randka? Ładna mi randka. DUPA, A NIE RANDKA!!!
- Taaa. Było do kitu. – usłyszał znajomy głos i zobaczył w lustrze odbicie blondyna. – To była najgorsza randka, na jakiej byłem. Ale pocieszające jest to, że to nie my ją zepsuliśmy.
- Phi. Nie ma się z czego cieszyć.
- Wracajmy do domu. Może się przejdziemy? W końcu to niedaleko.
- Chodźmy zanim stanie się coś jeszcze, co kompletnie zniszczy ten dzień. Pójdę tylko zapłacić.
- Już zapłaciłem.
- To zaraz oddam ci forsę.
- Nie trzeba.
- Oddam.
- No przecież mówię, że…
- Oddam! I zamknij się już!
- No dobra! Niech ci będzie! Nie chce się kłócić! – odwrócił się i już miał wyjść, kiedy ramiona bruneta objęły go w pasie.
Przytulił się do jego pleców.
- Sasuke co ty wyprawiasz? Ktoś może wejść.
- Jestem wściekły.
- Taaa. To widać.
- Muszę jakoś odreagować.
- Co masz na myśli?
W odpowiedzi Sasuke odwrócił blondyna i pocałował go w usta. Naruto objął go za szyję i wsunął mu do buzi język. Sasuke oderwał się od niego łapiąc oddech.
- Tego mi właśnie było potrzeba. – uśmiechnął się. – Ten dzień nie jest do końca taki stracony. – spojrzał w niebieskie oczy. – Chodźmy do domu.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Wieczór był pogodny i ciepły. Wielu ludzi spacerowało po parku. Lampy dawały słabe światło. Sasuke i Naruto wybrali te drogą do domu, ponieważ była krótsza.
- Dlaczego nie powiedziałeś mi wcześniej? – powiedział z pretensją w głosie brunet.
- A po co mam zawracać ci głowę moimi problemami?
- Może dlatego, że to przeze mnie. Kakashi nie może ci tego zrobić.
- Może. Jest trenerem. Na ostatnich treningach dałem dupy na całej linii. Dobrze, że nie wybrał innego kapitana.
- Kiedy pierwszy mecz?
- W środę.
- Macie jeszcze jakiś trening?
- Tak. We wtorek.
- No to postaraj się na nim, a może będziesz mógł zagrać.
- Ech…
- Ty mi tu nie wdychaj. Tylko bierz się do roboty.
- Hahaha. Gadasz jak mój trener.
- Przecież teraz nie masz już powodów do nerwów. Wszystko sobie wyjaśniliśmy. No i jesteśmy razem. – z każdym słowem mówił coraz ciszej, a rumieńce robiły się coraz większe.
- Ech… Trudno będzie przekonać Kakashiego. A ja zasłużyłem sobie na karę.
- Może potrzebujesz motywacji?
- Co masz na myśli?
- Może po wygranym meczu, w którym musisz grać, dostaniesz mnie w prezencie. – założył ręce na kark i wyprzedził bruneta, który stanął jak wryty.
- Co masz na myśli mówiąc, że dostanę cię w prezencie?
- Na pewno nie to, że stanę na środku pokoju nagi, owinięty w czerwoną kokardę.
Sasuke zamyślił się. Przed oczami stanął mu nagi blondyn z czerwoną kokardą na penisie. Uśmiechnął się marzycielsko. Na policzkach pojawił się rumieniec.
- I co się tak śmiejesz głupku?! Wybij to sobie z głowy! Zapomnij co powiedziałem.
- NIE!!! Proszę bądź moim prezentem. – podbiegł do niego i złapał go za ramiona.
- Ty zboczuchu. Przyznaj się, że wyobraziłeś sobie mnie nagiego owiniętego w kokardę. – Sasuke jeszcze bardziej się zaczerwienił. – No nie. Nie wierzę, że takie rzeczy naprawdę chodzą ci po głowie. Nic z tego. – widząc smutną minę bruneta dodał cicho. – Ale prezentem mogę być. Ale tylko pod warunkiem, że wygracie i ty będziesz na boisku.
- Naruto jesteś boski! Przygotuj się, bo w środę będziesz mój.
Blondyn zrobił niewyraźną minę. Zastanawiał się czy przypadkiem nie wykopał pod sobą dołka.
- Nie denerwuj się. – głos bruneta przywrócił go do świata żywych. – Nie zrobię ci nic złego. Pamiętam o obietnicy.
- Nie denerwuję się. I wcale mi o to nie chodzi. – ale odetchnął z ulgą.
- Kłamca. Masz to wypisane na twarzy.
- Oj odczep się ode mnie!
Sasuke zachichotał.
- Jesteś słodki.
- Sasuke! – wściekł się i przyspieszył.

Brunet dogonił go. Szli w milczeniu. Ale na twarzy Naruto nie było już złości. Po drodze mijali pary zakochanych. Albo siedzieli na ławce i się całowali. Albo szli trzymając się za ręce i śmiejąc się. Blondyn spuścił głowę. Zwolnił krok. Co sprawiło, że Sasuke jeszcze bardziej się do niego zbliżył. Nagle brunet poczuł w swojej dłoni dłoń Uzumakiego. Zaskoczony spojrzał na chłopaka.
- Nic nie mów. – szepnął Naru.
Sasuke uśmiechnął się tylko. Ich palce zaplotły się. Trzymając się tak za ręce i nie zwracając uwagi na mijających ich ludzi poszli do domu.

5 komentarzy:

  1. Naruś jaki odważny pod koniec, ja nie mogę xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nom, to było takie słodkieeee!!!! ^.^
      Uwielbiam ich tu po prostu!
      ~Daga ^.^'

      Usuń
  2. piękne:) chodzi mi o rozkwit uczuć między Naru i Sasu, nie mogę nic więcej napisać, bo lecę czytać dalej :P

    Nana

    OdpowiedzUsuń
  3. kocham twój blog jetem ciekawa który z chłopców zostanie UKE :p
    ITAMI

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej,
    że też w takim momencie musiał pojawić się Kiba, a z tym wyjściem na jedzenie, wydawało mi się, że Naruto chciał zaprzeczyć, więc gdyby nie Sasuke mieli by czas dla siebie, Sasuke jakie myśli się pojawiają i końcówka wręcz urocza...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń