Rozdział 59
- Ohaaaayoooo! – ziewnął Naruto siadając na krześle w
kuchni.
- Cześć! – odpowiedział Jiraiya. – Gdzie Sasuke?
- Jeszcze śpi.
- Nie wątpię. Strasznie go wczoraj wymęczyłeś. - Naruto
zarumienił się i spojrzał na swoje bose stopy. – No, no tego się po tobie nie
spodziewałem chrześniaku. W mojej następnej książce umieszczę wątek yaoi. –
zaśmiał się głośno.
- Było nas mocno słychać? – zapytał nieśmiało.
- Nie takie rzeczy już w życiu słyszałem.
- Przepraszam.
- Nie masz za co przepraszać. Seks to naturalna rzecz.
- My nie… To znaczy…
- Seks to nie tylko penetracja.
- Koniec tematu. – powiedział zawstydzony Naruto.
- Mam nadzieje, ze moje książki ci się na coś przydały?
- Przestań gadać takie rzeczy!
- Jakie rzeczy? – wtrącił się Uchiha wchodząc do kuchni. –
Ohayo!
- Cześć Sasuke! – przywitał się mężczyzna. – Dobra ja się
zbieram do roboty. Naruto nie zapomnij zamknąć drzwi na klucz. To na razie.
Śniadanie macie w lodówce. – pomachał im ręką.
- Dzięki. – blondasek uśmiechnął się szeroko. – Dobrze
spałeś? – zwrócił się do ukochanego.
- Jak nigdy. – przeciągnął się, a Uzumaki zapatrzył się w
grę mięsni na jego brzuchu. – Na co się patrzysz zboczeńcu? – powiedział
uwodzicielskim głosem.
- Na nic, zboczeńcu. - Naruto wstał i podszedł do lodówki. –
Co chciałbyś zjeść?
- Ciebie. – Sasuke przylgnął do jego pleców, objął w pasie i
przygryzł ucho.
- A coś konkretniejszego?
- Może to. – przesunął dłonie na jego krocze.
Naruto odwrócił się błyskawicznie i popchnął chłopaka na stół. Przycisnął go swoim ciałem,
a na ustach złożył namiętny pocałunek.
- Kto kogo zje, co? – uśmiechnął się.
- Hmmm. Po wczorajszym możesz zrobić ze mną co chcesz.
- Widzę, że ci się spodobało.
- Ty mi się podobasz. I to cholernie. Naruto wracajmy do
łóżka. – położył dłonie na jego pośladkach i zaczął je ugniatać.
- A szkoła.
- Do dupy ze szkołą. – pociągnął go za rękę w stronę pokoju.
– Mamy dzisiaj na późniejszą godzinę. Zdążymy.
Popchnął blondyna na łóżko, położył się na nim i zaczął
namiętnie całować. Naruto oplótł nogami jego biodra, a ręce zarzucił na szyję.
Nagle zaczął dzwonić telefon Uchihy, jednak ten nie zareagował i zaczął
obcałowywać szyję ukochanego. Natrętny przedmiot nie dawał za wygraną.
- Kurwa. Jaki chuj zawraca teraz głowę? – powiedział
wściekły Sasuke.
- Odbierz może to coś ważnego.
- Nie chcę. Mam ciekawsze rzeczy do robienia, niż odbierać
pojebany telefon. – przyssał się ponownie do szyi kochanka.
- Sasuke przestań. Nie mam już na to ochoty. Odbierz to
cholerstwo.
- Kurwa mać. Niech piekło pochłonie tego co dzwoni. –
schylił się po telefon. – O kurwa to ta zdzira. – jęknął cierpiętniczo.
- Weź na głośnomówiący.
- Mam to odebrać? Chyba cię porąbało?
- Pamiętaj o naszym planie.
- Kurwa. – mruknął Sasuke i nacisnął zieloną słuchawkę.
- Ohayo skarbie!!! – rozległ się piskliwy dziewczęcy głos.
- Cześć. – odparł Sasuke robiąc minę jakby miał zwymiotować.
- Jak ci minęła noc, kochanie?
- Cudownie. – uśmiechnął się szeroko na wspomnienie
wczorajszego wieczoru.
- Sasuke nie spałam całą noc. Myślałam tobie, o nas, o tym
cudownym pocałunku.
- Ja też.
- Całuję lepiej od tego pedała, prawda?
Sasuke spojrzał na Uzumakiego, który ciskał pioruny
wpatrzony w telefon. Skinął na Uchihę.
- Nie ma porównania.
- Sasuke pójdziemy dzisiaj do szkoły razem?
Ponownie zwrócił czarne tęczówki na Naruto, ten znowu
przytaknął.
- No dobra. To przyjdę po ciebie.
- Ja przyjdę.
- NIE! – krzyknął jak oparzony. – To znaczy. Nocowałem
dzisiaj u Nejiego. Staram się unikać spotkania z Naruto, a to trudne gdy się
mieszka pod jednym dachem.
- Acha. Rozumiem. No to czekam na ciebie kotku.
- To do zobaczenia.
- Pa kochanie. Całuję. – było słychać jeszcze jej śmiech i
rozłączyła się.
- Ale jesteś oschły kotku. – Naruto przytulił się do jego
pleców. – Musisz się bardziej postarać kotku.
- Skończy z tym kotkiem. – Sasuke nie krył zdenerwowania.
- Ależ kotku, nie mogę skończyć z kotkiem. Kotek do ciebie
bardzo pasuje, kotku.
- Naruto jeszcze słowo, a oberwiesz. – próbował go złapać,
ale ten mu uciekł.
- Nie wściekaj się tak kotku. Złość piękności szkodzi. –
powiedział. – Kotku. – dodał i uciekł do łazienki jak tylko Sasuke podniósł się
z łóżka.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
- Sasuke-kun! – dziewczyna rzuciła mu się na szyję.
Chciała go pocałować, ale chłopak w ostatniej chwili zrobił
unik, w rezultacie jej usta wylądowały na jego policzku.
- Kiedyś nie wytrzymam i zabiję tę zdzirę.
– pomyślał Naruto, który obserwował z ukrycia tę scenę.
Sasuke uparł się żeby Naruto poszedł z nim. Stwierdził, że
będzie mu raźniej.
- Cześć Sakura. – starał się udawać miły głos.
- Już się nie mogę doczekać jutrzejszego dnia. – piszczała.
- A prawe bym zapomniała. Rozstałeś się z tym pedałem?
- Jeszcze
raz nazwiesz moje kochanie pedałem a zabiję. – pomyślał brunet. – A jak myślisz dlaczego nocowałem
dzisiaj poza domem? Nie przyjął tego dobrze. Ale na pewno mu minie. Byliśmy ze
sobą niecały miesiąc.
- O jeden miesiąc za dużo. Ale teraz już się o nic nie
martw. Jestem przy tobie o nikomu nie pozwolę się do ciebie zbliżyć.
- Co za zdzira. – pomyślał Naruto.
Nagle ktoś objął blondyna od tyłu.
- Naru!!!!
-AAAA. Kiba czyś ty oszalał?! Chcesz żebym dostał przez
ciebie zawału?! Idiota!
- Cześć Naruto! – odezwał się Neji. – Mówiłem mu żeby cię
nie straszył.
- Przed kim ty się tak ukrywasz, co? – zapytał Inuzuka.
- Przed nimi. – powiedział cicho.
Chłopcy wychylili się zza rogu i zobaczyli uwieszoną na
ramieniu Uchihy dziewczynę.
- On się za bardzo stara. – skomentował Hyuuga.
- Naru z tobą wszystko w porządku? – zapytał Kiba.
- Tak. Wczoraj sobie wszystko z Sasuke wyjaśniliśmy. Ale
mnie interesuje jedna rzecz.
- Jaka? – zapytał Neji.
- Co wy dwaj tutaj robicie?
- Jak to co? Idziemy do szkoły? – wzruszył ramionami
Inuzuka.
- Kiba przecież ty mieszkasz w zupełnie innym kierunku.
- Eeee. No bo widzisz… Ja… No… - jąkał się.
- Spał dzisiaj u mnie. – powiedział Neji.
- Wiedziałem. – zaśmiał się Naruto.
- Co? – wkurzył się Kiba.
- Chodzicie ze sobą.
- Czyś ty kompletnie upadł na głowę? – krzyknął Kiba.
- Ostatnio często przebywacie w swoim towarzystwie. I nie
mów mi, że to dlatego, że macie wspólne zainteresowania. Kiba znamy się nie od
dzisiaj.
- A czy ja kiedykolwiek ci mówiłem, że wolę facetów?
- A ja tobie? Nie. I zobacz zakochałem się w Sasuke.
- Ale ja nie…
- Oj Kiba daj spokój. – odezwał się Neji. – Zaczęliśmy ze
sobą chodzić w poniedziałek.
- I nic nam nie powiedzieliście? Ale z was przyjaciele.
- Phi. Ty z Sasuke też się nam nie przyznaliście. –
powiedział Kiba.
- Moje gratulacje. Bardzo się cieszę z waszego szczęścia.
- Naruto to zabrzmiało jak życzenia dla nowożeńców. –
powiedział Kiba.
- Chodźmy bo ich zgubimy. – powiedział Neji wychylając się
zza rogu.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
- Niech ten dzień już się skończy. – marudził Naruto leżąc
na ławce na boisku. – Mam dosyć. Na każdej przerwie włóczy się z tą zdzirą.
- Ale ty też udajesz, że zerwaliście. – powiedział Gaara.
- To był jego pomysł.
Nagle rozległ się krzyk. Naruto podniósł się z ławki i
patrzył w kierunku skąd dochodził hałas. Zobaczył biegnącego Saia.
- Sai co się stało?! – zawołał Shikamaru.
- Sasuke i Lee się biją. Biegnę po nauczyciela. Nie można
ich rozdzielić.
- Biją się?! – przestraszył się Naruto, zerwał się z ławki o
pomknął w kierunku bijatyki.
- Trzymaj się od Sakury-san z daleka! – wrzeszczał Rock.
- Sasuke dołóż mu! – krzyczała Sakura.
Naruto rozpychał się łokciami między ludźmi. W końcu udało
mu się przejść. Sasuke i Lee byli strasznie poobijani, ale to Rock miał
przewagę, ponieważ Uchiha ledwo się trzymał na nogach. Lee zamachnął się i
wykonał serię uderzeń, co spowodowało, że Sasuke zaczął pluć krwią. Na to
Naruto nie mógł już patrzeć. Podbiegł do Lee, który właśnie brał kolejny
zamach. Złapał go za rękę, jednak ten ogarnięty furią odwrócił się
błyskawicznie i nim Naruto zdążył zareagować oberwał mocno w brzuch. Upadł na
podłogę, uderzając się w głowę. Rock zorientował się w sytuacji i podbiegł
szybko do leżącego chłopaka.
- Naruto-kun przepraszam.
- Zjeżdżaj Lee. – Sasuke odepchnął go szybko i uklęknął koło
nieprzytomnego. – Naruto. Naruto. – klepał go delikatnie w policzki. – Boże
Naruto! Niech ktoś biegnie po nauczyciela! Szybko! – Uzumaki
otworzył oczy, które momentalnie zalały się łzami. – Naruto co ci jest? Mocno się uderzyłeś? Powiedz coś.
Proszę. – panikował brunet. Nie wiedział co ma zrobić. Z oczu ukochanego
leciały ciurkiem łzy. – Naruto.
- Ręka. – wyszeptał słabo blondyn.
- Co?
- Boli.
Sasuke spojrzał na prawą rękę chłopaka i pobladł. Kończyna
była wygięta pod dziwnym kątem.
- Boli. Sasuke.
- Jestem tu spokojnie. Możesz się podnieść?
- Nie wiem. Głowa też mnie boli.
- Naruto-kun przepraszam. – powiedział Lee.
Sasuke odwrócił się szybko i przyłożył chłopakowi z całej
siły w podbródek. Chłopak poleciał na ścianę i osunął się po niej na podłogę.
- JESTEŚ Z SIEBIE ZADOWOLONY IDIOTO?! ZOBACZ CO ZROBIŁEŚ!
- Ja przep…
- WSADŹ SOBIE TE PRZEPROSINY W DUPĘ!
- Naruto! – zawołał Gaara przeciskając się przez tłum. – O
Boże.
- Gaara pomóż mi zanieść Naruto do pielęgniarki.
Sasuke wziął delikatnie ukochanego z prawej strony, a Gaara
z lewej i poszli w kierunku gabinetu. Sakura przyglądała się temu wszystkiemu z
dziwnym wyrazem twarzy.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
- Oj nie dobrze! To złamanie z przemieszczeniem. –
powiedziała pielęgniarka. – Dam ci zastrzyk z środkiem przeciwbólowym.
- Słyszałem co się stało! Naruto! – do gabinetu wpadł
Jiraiya.
- To złamanie z przemieszczeniem – powiedziała kobieta. – I
zapewne ma też wstrząs mózgu. Wezwałam już karetkę. – zrobiła zastrzyk. – To
uśmierzy ból i działa też uspokajająco, pośpisz troszkę. – Naruto zamknął oczy.
- Ja też mogę jechać? – zapytał Sasuke.
- Uchiha nie masz takich poważnych obrażeń. – powiedziała
pielęgniarka.
- Ale…
- Proszę mu pozwolić jechać. Obaj są pod moją opieką. –
odezwał się Jiraiya.
- No dobrze. Wypiszę zwolnienie.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Był późny wieczór, kiedy Naruto otworzył oczy. Pierwsze co
zobaczył to biały sufit. Jego prawa ręka była w gipsie, a za lewą ktoś go
trzymał. Spojrzał w tę stronę i zobaczył śpiącego bruneta.
- Sasuke. – wyszeptał.
- Hmmm. Naruto nareszcie się obudziłeś. – przetarł sobie
oczy.
- Co się stało?
- Nie pamiętasz?
- Wiem, że próbowałem powstrzymać Lee. A potem już nic.
- Upadłeś na podłogę, uderzyłeś się w głowę i masz wstrząs
mózgu, a poza tym masz złamaną rękę.
- Ja to mam pecha. Nie brałem udziału w bójce a jestem
bardziej poturbowany niż ty.
- Przestraszyłem się. Wołałem do ciebie, a ty się nie
odzywałeś. Lekarz powiedział, że musisz zostać w szpitalu przez kilka dni.
- Nie. Chcę do domu. – zaczął płakać. – Głowa mnie boli.
Wszystko się kręci.
- Masz mocniejszy wstrząs niż ja. Rękę w gipsie będziesz
miał przez 3 tygodnie.
- Kurwa.
- Tak się o ciebie martwiłem.
- Która godzina.
- 20.
- Idź do domu.
- Nie. Zostanę przy tobie.
- Sasuke nie jestem obłożnie chory…
- Zostanę i koniec kropka. – Uchiha dotknął jego policzka.
Przesunął palcami po lekko rozchylonych ustach. Nachylił się i złożył delikatny
pocałunek. – Kocham cię i nie ruszę się stąd na krok.
- No to przynieś mi coś do picia.
- Oki. Zaraz wracam.
Sasuke stał przed automatem i czekał na butelkę wody. Kiedy
ta wyleciała, chwycił ją, odwrócił się i zamarł z przerażenia.
- Sakura? Co ty tu robisz?
- Oszukałeś mnie. Nie zerwałeś z Naruto.
- Proszę cię nie teraz. Nie mam ochoty na żadne dyskusje.
- Widziałam jak go przed chwilą pocałowałeś. Czy jak
całowałeś mnie wczoraj, to wyobrażałeś sobie, że to on?
- Proszę cię nie teraz.
- Przepraszam Sasuke. - chłopak spojrzał na nią zszokowany.
– Dzisiaj to dotarło do mnie. Lee podbiegł do ciebie bo zobaczył, że cały dzień
spędzamy razem. Był zazdrosny. Zaatakował się, ale ty nie kwapiłeś się, żeby mu
oddać. Ale kiedy Naruto oberwał… pierwszy raz widziałam cię takiego wściekłego.
Tak bardzo bym chciała, żebyś pokochał mnie tak jak jego. – zaczęła płakać.
- To nie możliwe. Nikogo nie pokocham tak jak jego.
- Wiem. Widzę to. Nie mam żadnych szans. Nie mogę uwierzyć,
że to uczucie, które jest między wami jest tak silne. Dlaczego mnie wczoraj
pocałowałeś? Dlaczego mnie zaprosiłeś na imprezę? Czy to część jakiegoś planu
żeby mnie ośmieszyć? – szlochała.
- Sakura…
- Poddaję się. Tak bardzo chciałam cię mieć, że zapomniałam
o najważniejszej rzeczy. O miłości. Przepraszam, że byłam taka podła. Ja tylko
chciałam być szczęśliwa, chociaż przez chwilę. Chciałabym żeby ktoś pokochał
mnie tak jak ty Naruto.
- Sakura masz kogoś takiego? – Sasuke zbliżył się do dziewczyny
i spojrzał w jej zapłakane oczy. – Lee bardzo cię kocha. Dlaczego nie dasz mu
szansy? Wygląd nie jest najważniejszy. Ważne jest to co jest w środku.
- Powiedz, że mi wybaczasz.
- Wybaczam, ale myślę, że powinnaś jeszcze kogoś przeprosić.
- Sasuke co tak długo. Strasznie mi się chce… - urwał widząc
jak brunet wchodzi do pokoju z dziewczyną. – No pięknie. To teraz mam
halucynację. Idź po lekarza.
- Naruto. – odezwała się Haruno. – Przepraszam.
- Uderzyłem się w głowę, ale nie wiedziałem, że aż tak mocno.
- Zamknij się Młocie i posłuchaj co ma do powiedzenia.
Naruto słuchał w milczeniu dziewczyny, a jego oczy coraz
bardziej rozszerzały się z szoku. Spojrzał na ukochanego, a ten uśmiechał się
lekko. Postanowił, że też jej wybaczy.
- No to ja już pójdę. Późno się zrobiło. – powiedziała
Sakura. – Jeszcze raz was przepraszam i możecie być pewni, że nikomu nic nie
powiem. Do widzenia.
- Do widzenia. – odpowiedzieli chórem.
- Wierzysz jej? – zapytał blondasek.
- Wydaje mi się, że była szczera. – odpowiedział Uchiha.
- Ja tam wolę być ostrożny. Może to jakaś jej gra?
- Myślę, że nie. Pierwszy raz ją taką widziałem.
- W sumie to ja także. Sasuke idź do domu. Ledwo się
trzymasz na nogach.
Sasuke położył się koło ukochanego. Objął go w pasie i
pocałował czule.
- Wolę zostać z tobą. A poza tym nie wyobrażam sobie domu
bez ciebie. Już raz to przeżyłem i nie chce znowu.
- No dobrze jak chcesz. – zamknęli oczy. – Sasuke. – odezwał
się po dłuższym milczeniu.
- Tak.
- Kocham cię kotku. – zaśmiał się.
- Naruto nie przeginaj. Bo będziesz miał następny wstrząs.
- Hai, hai kotku.
- Zamknij się.
- Mój kochany koteczek.
- Jeszcze słowo.
- Będziesz bił poszkodowanego?
- Grabisz sobie.
- No dobra. Śpijmy już. Dobranoc kotku. – zaśmiał się.
Sasuke westchnął głośno.
- Dobranoc.
Wściekły Sasu broniący Naru to jest wspaniałe ...
OdpowiedzUsuńaha i gomen Sakura-chan według mnie juz sie nacierpiałaś ,a moja opinia o tobie diametralnie się zmieniła. Wspaniała notka jak z resztą całe opowiadanie *.*
Pozdrawiam Karasu-chan
kocham kocham kocham kocham kocham kocham kocham kocham kocham kocham kocham kocham kocham kocham kocham kocham Cię Hikaru-senpai, Twojego bloga, to yaoi i NaruSasu!!!!!!
OdpowiedzUsuńten rozdział powalił mnie na kolana i nie pozwalał wstać *3* / Maniaczka
jakie to kochane<3 ♥ sasuke broni naruciaka Ooooo zazdroszczę. Mój izaya zawsze mnie wnerwia ( serio) Kocham tego bloga. resztę przeczytam jutro bo teraz muszę iść spać (Smutas :( ) nie chce ale muszę......
OdpowiedzUsuńliczę na dobre zakończenie tego opowiadania
Dobranoc
Jeej, ten rozdział też lubię. Chociaż żal mi Naruto...Szkoda, że tak oberwał.... Ale, ale..! Sasu "Kotek" Uchiha jest dla niego strasznie opiekuńczy, więc wszystko będzie w porządku, nee nee??!! Hahaha... :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
~Daga ^.^'
P.S. Powinnam teraz kończyć uzupełnianie zadań, bo przea niecałe półtorej tygodnia nie było mnie w szkole a siedzę tutaj... W dodatku ból głowy po drzemce mi i tak wrócił, a i tak tu jestem... Po prostu chyba potrzebuję tej dawki, żeby się jakoś takoś (:D) zrelaksować, czy coś... Hehe... ^.^ No, ale... Idę czytać dalej.. ;D
Wybaczam sakurze chyba ze klamala .... Xdd ale jak Sasu byl wsciekly potym jak Naru oberwal tak sie o niego troszczyl to bylo takie KAWAIIIIIIIII ! <3 az mi sie chce skakac z radosci. Sakura juz raczej odpuscila teraz tylko ich rodzice ... :c rozdzial byl super ;) ~Werka *3*
OdpowiedzUsuńJak Sakura kłamała to ją uduszę...
OdpowiedzUsuńHejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, och Sakura w końcu zrozumiała, ale co tam w szpitalu robiła... Sasuke och tak zareagował dopiero kiedy to Naruto został uderzony... kotku pasuje do niego...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia