Rozdział 45
- Ależ ja jestem
wyczerpany. – powiedział Sasuke kładąc się na swoim futonie.
- Ja mógłbym jeszcze
trochę pozjeżdżać. Musimy jutro wcześnie wstać. – szczerzył się Naruto.
- Ty naprawdę masz
niezliczone pokłady energii.
- Przecież ci mówiłem. I
kto nie może się teraz ruszać? No kto? – zawisł nad chłopakiem.
- Ty. – Sasuke przekręcił
się błyskawicznie, Naruto znajdował się teraz pod nim.
- Nie zapominaj, że w
każdej chwili może tu wejść twój tata.
- Wkurza mnie to. Nie
mogę się tobą nacieszyć, tak jak bym chciał. Mam propozycję.
- Jaką?
- Jak skończymy 18 lat
wyprowadzimy się z domu.
- Myślisz, że za rok
będziemy jeszcze ze sobą?
- A ty myślisz inaczej?
Nie jesteś dla mnie zabawką, którą wykorzystam i wyrzucę. Myślę o nas poważnie.
Chyba że ty nie?
- Nie! Ech to znaczy… Cholera!
Jasne, że myślę o nas poważnie. - Naruto wziął twarz bruneta w swoje dłonie. –
Nie rzucam słów „Kocham cię” bezmyślnie. Pytanie brzmi: czy wytrzymasz ze mną
tak długo?
- Nie wiem co wydarzy się
w przyszłości. Ale jedno wiem na pewno, że teraz chcę z tobą być.
- Ja też chcę być z tobą.
- Kocham cię Naruto.
- Ja ciebie też.
Sasuke nachylił się i
pocałował czule ukochanego.
- TATO!!! SZKODA, ŻE NIE
WIDZIAŁEŚ JAK NARUTO ŚWIETNIE DAWAŁ SOBIE RADĘ NA NARTACH!!! – wrzeszczał
Itachi za drzwiami.
Chłopcy oderwali się od
siebie i położyli się na swoich futonach.
- Nie krzycz tak. Nie
jestem głuchy. – powiedział podirytowany wrzaskiem Fugaku otwierając drzwi. –
Widzę, że jesteście wyczerpani. – zwrócił się do nastolatków.
- Trochę się
nazjeżdżaliśmy. – odparł Sasuke puszczając bratu oczko w podzięce, że ich
ostrzegł.
Itachi uśmiechnął się
szeroko do brata i skinął głową jakby mówił: „Zawsze do usług”.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
- Pobudka chłopaki!!! –
zawołał Fugaku. – O 16 mamy samolot do domu, więc skorzystajmy z tych ostatnich
godzin.
- Tato, która godzina? –
Itachi przykrył się kołdrą po sam czubek głowy.
- 7.00.
- Człowieku, za jakie
grzechy każesz mi wstawać o takiej porze? Nigdzie nie idę. Spać!
- O nie, wstajesz i to
zaraz. – pan Uchiha ściągnął ze starszego syna kołdrę. – Jak pójdziesz pod
prysznic to się obudzisz. Sasuke, Naruto wstawajcie.
- A mi się podoba pomysł
Itachiego. – wyjęczał blondyn. – Chyba wczoraj przesadziłem, mam straszne
zakwasy.
- Dobra, dobra. Za pół
godziny macie być gotowi.
- Tato jesteś tyranem. –
zapiszczał Itachi.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
- Ale dzisiaj zimno. –
trząsł się z zimna Itachi. – Ja chce z powrotem do łóżkaaaa!!!
- Oj nie marudź. Jeśli
chcesz to wracaj do pokoju. Mam już ciebie dosyć. – powiedział Fugaku.
- A co ja sam będę tam robił?
- Idziesz Naruto?! Tylko
mi nie mów, że znowu się boisz! – zawołał Sasuke.
- Nie boję się, chodźmy.
– uśmiechnął się do niego.
Już po chwili siedzieli w
kolejce. Naruto miał zamknięte oczy, a Sasuke patrzył na niego z uśmiechem na
twarzy.
- Oni się chyba ze sobą
dogadują. – stwierdził Fugaku. – Myślałem, że przez ten cały weekend będą się
kłócić. Kiedyś cały czas darli ze sobą koty.
- Może mają więcej oleju
w głowie niż myślisz. Wiedzą, że nie mają innego wyjścia. Muszą się jakoś
dogadać. W końcu za tydzień o tej porze będziemy już rodziną.
- Już nie mogę się
doczekać. Chociaż musze przyznać, że mam trochę pietra. Ale kiedy widzę jak oni
się dobrze dogaduje to jest mi o wiele lepiej.
- Gdybyś tylko wiedział jak dobrze oni się dogadują to nie byłbyś
taki zadowolony. – pomyślał Itachi.
Po kilku godzinach
zjeżdżania cała czwórka wróciła do schroniska.
- Jaka szkoda, że musimy
już wracać. – posmutniał blondynek. – Chętnie bym sobie jeszcze pozjeżdżał.
- Jeszcze chwila, a byś
odmroził sobie nos. – Sasuke pocałował go w sam czubek, czerwonego od zimna,
nosa.
- Czasami zadziwiasz mnie
swoim zachowaniem. – powiedział Naruto. – Gdzie się podział ten zimny Drań?
- Zawsze taki byłem, ale
ty tego nie widziałeś. A właściwie to ja nigdy nie pokazywałem ci się z tej strony.
No bo po co, w końcu byłeś moim największym rywalem.
- Już nie jestem?
- Teraz jest inaczej.
- Nie uwierzycie co się
stało. – pan Uchiha wszedł do pokoju.
- Nasz samolot został
odwołany i zostajemy tu do jutra. To oznacza kilka dodatkowych godzin jazdy na
nartach. – uśmiechnął się Naruto.
- Też bym tak chciał, ale
niestety. Itachi chyba złamał sobie rękę. – powiedział Fugaku.
- Dlaczego mnie to nie
dziwi? Nie był by sobą gdyby wrócił do domu w jednym kawałku. – powiedział
obojętnie Sasuke. – AŁĆ!! – oberwał lekko z łokcia od Uzumakiego.
- Jak możesz tak mówić to
twój brat? Mógłbyś przynajmniej udawać, że się o niego martwisz.
- A co mam płakać?
- Jak to się stało? –
zapytał Naruto.
- Zagapił się na jakąś
laskę i wjechał w zaspę. – pokiwał smutno głową pan Uchiha.
- Cały Itachi. –
westchnął Sasuke.
- Hej chłopaki! – Itachi
wpadł do pokoju z wielkim bananem na twarzy i ręką na temblaku.
- Co ci tak wesoło
baranie?! – odezwał się młodszy.
- A co mam płakać? A poza
tym opatrywała mnie taka śliczna pielęgniareczka i nawet dała mi swój numer
telefonu. – pomachał kartką w powietrzu. – Okazało się, że ma rodzinę w Konoha
i za dwa tygodnie planuje przyjechać. Jak to się mówi? Ach tak „Nie ma tego
złego, co by na dobre nie wyszło”. – zaśmiał się.
- Palant. – pomyślał Sasuke.
- A tak w ogóle to mam ją
lekko zwichniętą, nic poważnego.
- To dobrze. – odezwał
się Fugaku. – Czas na pakowanie za 2 godziny mamy samolot.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Naruto stał przed wielkim
oknem i obserwował wzbijające się w powietrze samoloty. Był cały blady na
twarzy.
- Co jest Młotku?
Myślałem, że jesteś już wyleczony z leku wysokości?
- Chyba jednak nie. –
pobladł jeszcze bardziej.
- Mam cię znowu trzymać z
rączkę. – uśmiechnął się Sasuke.
- Najlepiej od razu
przyłóż mi w łeb żebym przespał całą tę podróż.
- Oj nie martw się
wszystko będzie dobrze. Zawsze możesz poprosić mojego tatę żeby kupił ci
drinka. – zachichotał brunet.
- To wcale nie jest
śmieszne. – Naruto skrzyżował ręce na piersi i odwrócił głowę a akcie obrazy.
- No to co chłopcy
gotowi? – zapytał Fugaku.
- Nie. – powiedział
Uzumaki.
- Chodźmy. – zachichotał mężczyzna.
Naruto opuścił
zrezygnowany głowę i poszedł za panem Uchihą.
- Jeny wygląda jakby
szedł na ścięcie. – zagadną brata Itachi. – Musisz mu to jakoś wynagrodzić jak
wrócicie braciszku. Radzę, tak na wszelki wypadek, zamknąć drzwi od pokoju na
klucz. No wiesz w razie gdyby któreś z rodziców miało wejść.
- Nie sądzisz, że to by
było dziwne gdybyśmy się zamknęli. Nie mamy zamiaru robić tego w pokoju.
- Ciekawe czy wytrzymasz?
- Nie rob już ze mnie
takiego napaleńca. – Itachi uniósł jedną z brew. – No dobra jestem na niego
napalony, zadowolony?
- Ten blondyn potrafi
czynić cuda. Kiedyś nie przyznałbyś się do czegoś takiego.
- Hmmm. Może rzeczywiście
się trochę zmieniłem.
- Sasuke, Itachi jak
długo mamy na was czekać? – zawołał ich Fugaku.
- Już idziemy tato. –
uśmiechnął się starszy z braci.
Przez cały lot, tak jak
ostatnim razem, Sasuke trzymał po kryjomu ukochanego za rękę. To dodawało
Naruto odwagi.
- Jak się czujesz? –
zapytał Sasuke.
- Źle. Chociaż nie tak
bardzo jak w piątek. Może rzeczywiście się troszeczkę podleczyłem.
- Cieszę się.
- Dzięki Sasuke.
- Nie masz za co
dziękować. – Uchiha musnął szybko jego policzek. – Wiesz co może spróbuj
zasnąć. Obiecuję, że będę cały czas przy tobie i będę trzymał cię za rękę.
- Postaram się. – Naruto
zacisnął mocniej uścisk na dłoni ukochanego.
Zamknął oczy i po chwili
już spał. Jego głowa opadła na ramię bruneta.
- Następnym razem
pojedziemy samochodem. – stwierdził Fugaku, jak zobaczył śpiącego blondyna. –
On naprawdę przeżywa stres. Widzę, że się dogadujecie Sasuke. Bardzo mnie to
cieszy. Jednak ten wyjazd to był bardzo dobry pomysł.
- Tak to był cudowny
pomysł. – powiedział młodszy Uchiha przypominając sobie piątkowy wieczór i
wczorajszy dzień. – Bardzo cudowny.
Oparł głowę o głowę
blondyna i również zasnął.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
- Naruto kochanie! Jak
się czujesz?! – Naruto wpadł w objęcia matki, jak tylko odebrali swoje bagaże.
- Mamo proszę cię
przestań. Chcesz mnie udusić? – chłopak próbował złapać oddech.
- Musiałeś przeżyć duży
stres. – ściskała go dalej matka.
- Mami synek. – zachichotał w myślach Sasuke.
- Jak się udał weekend?
Dobrze się bawiliście? O Boże Itachi co ci się stało? – zdenerwowała się
Kushina jak tylko zobaczyła starszego z
braci z ręką na temblaku.
- A nic. Taki malutki
wypadek. – zaśmiał się Itachi.
- Zagapił się na laskę i
wpadł w zaspę. – powiedział Fugaku. – Ale główny cel wyjazdu został osiągnięty.
Nasi chłopcy najwyraźniej odnaleźli wspólny język.
- Nie wiesz nawet tato jak bardzo wspólny. – zaśmiał się w
myślach Itachi.
- To cudownie. –
ucieszyła się pani Uzumaki. – Jedźmy do domu. Jesteście pewnie zmęczeni po
podróży.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
- Ach jak dobrze jest być
w domu. – Naruto runął na swoje łóżko. Poczuł na swoich plecach ciężar. –
Draniu czy przypadkiem nie pomyliły ci się łóżka?
- Oj daj mi chwilkę.
- Ktoś może wejść.
- Acha. – Sasuke
przesunął nosem po karku chłopaka. Naruto zadrżał. – Wybacz, ale nie mogę się
powstrzymać.
- Poczekaj przynajmniej,
aż wszyscy zasną. Teraz to jest bardzo niebezpieczne.
- Więc później mogę zrobić
z tobą to i owo?
Naruto zarumienił się,
ponieważ zdał sobie sprawę, że sam się wkopał. Sasuke podniósł się z ukochanego
i zaczął wypakowywać swoją torbę.
- Czy ten wyjazd chodź
trochę ci się podobał? – zapytał Sasuke.
- No pewnie było super.
Pierwszy raz widziałem zaśnieżone góry, no i nauczyłem się zjeżdżać na nartach.
- Nie o to mi chodzi.
Naruto podszedł do Sasuke
i przytulił się do jego pleców.
- Najbardziej podobały mi
się chwile, które spędziliśmy razem. – wyszeptał mu do ucha.
- Teraz to ty się do mnie
kleisz Młotku. Przecież sam mówiłeś, że ktoś może wejść. – Sasuke odwrócił się
i pocałował go czule.
- Jednak lepiej
poczekajmy, aż wszyscy zasną. – powiedział Naruto.
- Dobrze. Chyba do tego
czasu wytrzymam.
Zaczęli się rozpakowywać.
Nagle rozległo się pukanie i za chwile w drzwiach stanął Itachi.
- No nie moi kochani
bracia rozczarowujecie mnie. Myślałem, że was na czymś przyłapię, a tu nic. –
powiedział zawiedziony.
- Naprawdę bardzo mi
przykro z tego powodu. – powiedział z sarkazmem Sasuke.
- Mama woła na kolację.
- Powiedz jej, że zaraz
zejdziemy. – odezwał się Naruto.
Itachi zniknął szybko za
drzwiami, a chłopacy kończyli się rozpakowywać.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Sasuke leżał w łóżku i
patrzył się w sufit. Spojrzał w bok na szafkę nocną zegarek wskazywał 1 w nocy.
Jednak brunet nie mógł zasnąć. Za to jego ukochany blondynek nie miał z tym
żadnego problemu. Jego spokojny oddech rozchodził się po pokoju. Uchiha wstał
cicho i podszedł na palcach do łóżka blondyna.
- Naruto. – wyszeptał.
Uzumaki mruknął
niezadowolony i przekręcił się na drugi bok, plecami do chłopaka. Sasuke
wśliznął się do pod kołdrę, objął go w pasie i wtulił się w jego plecy.
Przesuwał nosem po jego karku wdychając jego przyjemny zapach. Naruto znowu
mruknął przez sen i nakrył się bardziej kołdrą.
- Tego Młotka nie obudził by nawet wystrzał z armaty. –
pomyślał.
Wtulił się w niego
jeszcze bardziej. Od kiedy mieszkali razem w pokoju Naruto nauczył się spać w
całej piżamie. Ale teraz Sasuke nie był z tego zadowolony, chociaż on sam spał
w podkoszulce. Najchętniej pozbyłby się narutowej koszuli, która dzieliła go od
jego cudownie miękkiej i ciepłej skóry. Jednak zsunął jej trochę z ramienia
chłopaka i pocałował delikatnie.
- Sasuke. – usłyszał
szept.
Myślał, że go obudził,
ale Naruto spał w najlepsze.
- Czy to możliwe, że mu się śnię? – pomyślał.
Przekręcił go delikatnie
na plecy i spojrzał w śpiącą twarz. Gdyby nie było ciemno zobaczyłby na jego
policzkach delikatne rumieńce. Pocałował go delikatnie w usta. Naruto
zamruczał, tym razem z zadowolenia, rozchylił wargi i zaczął oddawać pocałunek.
Sasuke w szoku odsunął się od niego. Blondyn nadal spał. Uchiha oparł się o
jego tors i patrzył w jego spokojną twarz.
- Kocham cię. – wyszeptał
uśmiechając się.
- Ja też cię kocham. –
niebieskie oczy otworzyły się.
- Ty cholerny kłamco. –
udał wściekłość. – Jak długo już nie śpisz?
- Od momentu kiedy mnie
pocałowałeś w ramię.
- Więc jednak ci się nie
śnię. – zawiedziony oparł czoło o jego tors.
Naruto objął go w pasie i
przyciągnął przytulił mocniej do siebie.
- Która godzina?
- Po 1.
- Zwariowałeś? Budzić
mnie o takiej porze. Czy życie ci nie miłe?
- Miłe i to bardzo.
Przepraszam, ale nie mogę spać.
- I dlatego musiałeś mnie
obudzić. – powiedział niezadowolony Naruto.
- Widzę, że ktoś tu ma
zły humor. Przecież obudziłem cię tak delikatnie.
- Nie miałbym nic
przeciwko gdybyś to zrobił rano, a nie w środku nocy. – ziewnął blondyn.
- Ale nie gniewasz się na
mnie aż tak bardzo.
- Nie. Myślę, że będzie
lepiej jak wrócisz na swoje łóżko. Jeszcze obaj zaśniemy, a rano zobaczy nas
mama albo twój tata.
- Masz rację.
Sasuke usiadł na łóżku i
już miał iść, kiedy blondynek przytulił się do niego.
- Sam nie wiesz czego
chcesz Młotku. – wyszeptał.
- Wiem, że chcę ciebie.
Wiem też, że musimy bardzo uważać w domu, żeby nas nie nakryli. Mam ci pomóc
zasnąć?
- Niby jak?
- Na przykład tak. –
ugryzła go delikatnie w ucho, a jego dłonie wdarły się pod podkoszulek i
zaczęły delikatnie masować umięśniony brzuch. – Odpręż się.
- To trudne, kiedy mnie
tak dotykasz. – Sasuke odchylił głowę do tyłu opierając na ramieniu chłopaka.
Jedna z dłoni
niebieskookiego wdarła się od spodenki i zaczęła pieścić penisa. Sasuke zaczął
ciężej oddychać. Druga dłoń drażniła naprzemian jego sutki. Brunet odwrócił się
przodem do ukochanego, zaczął go namiętnie całować i zdejmować z niego koszulę.
Popchnął go na łóżko i zaczął całować po szyi. Dłoń Naruto poruszała się coraz
szybciej na sztywniejącym członku. Sasuke nie pozostawał dłużny, też zaczął
pieścić penisa ukochanego. Po pokoju rozchodziły się ich przyspieszone oddechy.
Każdy z nich starał się zachowywać jak najciszej. Bali się, że mogliby kogoś
obudzić. Dodatkowa adrenalina pobudzała ich jeszcze bardziej. W momencie
największej przyjemności ich usta spotkały się w namiętnym pocałunku. Dyszący
ciężko Sasuke opadł na ciało kochanka.
- Niech to szlag. Teraz
trzeba wstać i iść się umyć. – zamarudził Naruto. – Ale było warto. – dodał po
chwili.
- Idź pierwszy. –
powiedział Sasuke siadając na łóżku.
Naruto podniósł się
niechętnie z łóżka i wolnym krokiem poszedł do łazienki. Wrócił po 10 minutach,
a w jego ślady poszedł Sasuke. Kiedy wrócił, położył się do łóżka i jeszcze
rzucił okiem na ukochanego.
- Dobranoc Sasuke. Kocham
cię.
- Ja ciebie też.
Kolorowych snów.
Tym razem Sasuke bez
problemu powędrował w krainę snów, w której towarzyszył mu kochany blondynek.
Ehh... Chyba najlepsze słowo na twój blog to "zajebisty"
OdpowiedzUsuńTen rozdzial byl strasznie dziwny. Najpierw mowia, ze samolot odwolany, a zaraz potem ze ow samolot bedzie za 2 godziny. Chyba, ze czegosc nie przeczytalem >.<
OdpowiedzUsuńWczoraj zaczęłam czytać ten rozdział, ale niestety nie mogłam go już skończyć, więc skończyłam dzisiaj. Rozczuliła mnie ta scena w samolocie, kiedy obaj zasnęli oparci o siebie głowami. To było takie słoooodkieeee! >.< Jeeeej! ^.^
OdpowiedzUsuń~Daga ^.^'
KAWAII!! <3
OdpowiedzUsuńHejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, o tak Naruto spodobał się wyjazd, Fukagu bardzo cieszy się że się dogadują... ;)
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia