Rozdział 14
- No co z wami bracia? – odezwał
się Itachi wchodząc do pokoju. – Już od jakiś 10 minut mama was woła.
Spojrzał na chłopaków, którzy
udawali, że zawzięcie szukają czegoś w pudłach.
- Co wy głusi jesteście czy co?
Mama woła was na kolację. – nie dostawszy odpowiedzi wyszedł z pokoju.
Jak tylko za Itachim zamknęły się
drzwi, chłopcy osunęli się na podłogę. Ich ciała trzęsły się, a serca wyrywały
z piersi. Na ich policzkach widniały wielkie rumieńce. Nie mogli na siebie
spojrzeć. Naruto zdołał jakoś wstać i wybiegł z pokoju.
Sasuke usłyszał jak drzwi do
łazienki się zamknęły. W głowie miał mętlik. Też zdołał jakoś wstać, zszedł po
schodach i poszedł do drugiej łazienki. Miał szczęście, że nikogo nie spotkał
po drodze. Spojrzał na siebie w lustrze i nie poznał swojej twarzy. Jego całe
policzki były koloru buraka. Nawet po najcięższym treningu nie miał takich.
Ochlapał twarz lodowatą wodą. Ale to nic nie pomagało. Niestety wiedział co
może tylko mu pomóc.
- Cholera
znowu to samo.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Naruto wbiegł do łazienki. Usiadł
na podłodze. Jego oddech był nierówny jakby przebiegł maraton. Nie mógł
uwierzyć w to co się stało, że stracił nad sobą panowanie. Dotknął swoich ust.
Jeszcze teraz czuł na nich smak ust bruneta. Jękną cicho. Dopiero teraz
przypomniał sobie w jakim stanie znajduje się jego ciało. Spojrzał na swoje
spodnie, jego nabrzmiały członek napierał na nie boleśnie. Rozpiął spodnie i
zaczął się zaspokajać. Szybko doszedł, ponieważ był bardzo podniecony. Szybko
doprowadził się do porządku. Ochlapał twarz zimną wodą. Rumieńce powoli znikały
z jego policzków. Po jakiś 5 minutach znikły całkowicie. Wyszedł z łazienki i
poszedł do jadalni.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Kiedy Sasuke wszedł do kuchni,
blondyn już siedział przy stole. Usiadł naprzeciwko niego.
- Już myślałam, że nie
przyjdziecie. Nie słyszeliście jak was wołałam? – żaden się nie odezwał. – Ech.
Proszę to dla was my już zjedliśmy. – dała im kolację, a potem wyszła.
Zostali sami. Zapadła niezręczna
cisza. Podnieśli w ty samym momencie głowy. Jak tylko ich oczy się spotkały od
razu się odwrócili. Naruto wstał od stołu. Zabrał swoje jedzenie i poszedł do
salonu. Sasuke był wdzięczny blondasowi, że wyszedł mógł się troszkę rozluźnić.
O ile w ogóle było to możliwe. Zabrał się do jedzenia. Jednak przyszło mu to z
wielkim trudem.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
- Eeee. Mogę się przysiąść?
- Naru, dlaczego nie zjesz jak
człowiek w jadalni? – skarciła go matka. – Co znowu pewnie pokłóciłeś się z
Sasuke?
- Nie. Ale chciałem obejrzeć
wiadomości.
Usiadł na fotelu i zaczął jeść.
- Jeśli ci nie smakuje to nie
musisz się zmuszać. – powiedziała kobieta, kiedy zobaczyła, że chłopak
niechętnie przeżywa pokarm.
- Nie. Po prostu nie jestem, aż
taki głodny.
- Naru czy wszystko w porządku?
Widzę, że jesteś jakiś zdenerwowany. Coś źle w szkole?
- Nie mamo wszystko w porządku.
Nie martw się. Eeee to ja już pójdę spać. Jestem trochę zmęczony.
Wszedł do kuchni z ulgą
stwierdził, że nie ma tam Uchihy. Ale zaraz wpadł w panikę, bo to oznaczało, że
może być w ich pokoju. Zmył talerz i kubek, musiał przy tym uważać, żeby
niczego nie pobić. Kiedy skończył poszedł do pokoju. Tak jak przypuszczał,
Sasuke był w pokoju. leżał na łóżku odwrócony twarzą do ściany. Miał na uszach
słuchawki, z których wydobywały się jakieś ciężkie dźwięki. Naruto podszedł do
swojego łóżka. Pościelił go. Poczym zabrał piżamę, tym razem także koszulkę i
wyszedł do łazienki.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Po jego wyjściu Sasuke ściągnął
słuchawki i patrząc się w drzwi westchnął. Ta sytuacja zrobiła się cholernie
niezręczna. Pierwszy raz w życiu brunet nie wiedział jak się ma zachować. Jego
ciało go zdradziło. Był przerażony. Wiele razy całował się z dziewczynami, ale
jeszcze nigdy nie czuł takiej przyjemności jak podczas pocałunku z blondynem. I
to go tak cholernie wkurzało. Nigdy nie pociągali go chłopcy, wręcz przeciwnie
jak widział jakąś ładną laskę to zawsze ją podrywał. Dlatego nie rozumiał tego,
dlaczego Młotek tak go pociąga. I dlaczego zaczął go pociągać od kiedy okazało
się, że będą musieli razem zamieszkać. Czuł się taki zagubiony. A najgorsze w
tym wszystkim było to, że nie mógł z nikim o tym porozmawiać. Wyrzucić z siebie
te wszystkie nagromadzone emocje. Mimo, że Sai i Neiji byli jego najlepszymi
przyjaciółmi to nie mógł z nimi porozmawiać. Nagle wpadł na pewien pomysł. Chwycił
telefon.
- Słucham ciebie Sasuś! –
zapiszczał kobiecy głos w słuchawce.
- Cześć Karin! Przepraszam, że
dzwonię o takiej porze.
- Nic się nie stało kochanie. Z
tobą zawsze chętnie porozmawiam. Przecież wiesz.
- Karin czy moglibyśmy się
spotkać? Może mógłbym do ciebie teraz wpaść?
- Uuuu. Z tonu twojego głosy
wnioskuję, że to coś ważnego. Jasne wpadaj. Czekam na ciebie kochaniutki. Na
razie.
- Dzięki będę za pół godziny.
Wyszedł z pokoju. Kiedy wychodził
z domu spotkał ojca wracającego z pracy.
- A ty dokąd tak się spieszysz?
- Umówiłem się z przyjaciółką.
Muszę już iść. Nie wiem kiedy wrócę.
LOVE IT♡
OdpowiedzUsuńNom! ^.^ ;D
OdpowiedzUsuń~Daga
Jaka napięta atmosfera. Podoba mi się! :>
OdpowiedzUsuńCiekawe co by się stało jak by Itachi nie wszedl.... Chora psychicznie ja xD
OdpowiedzUsuńZnowu będę miała wody pod oczmi... I nie wiem czy iść spać czy czytać dalej?... A co tam najwyżej dostanę opieprzxD
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńoch trochę niezręcznie, coś mi się jednak zdaje, że zawsze coś czuli do siebie i okazywali właśnie to w tych licznych kłótniach, dogryzaniu sobie na każdym kroku, jak dobrze, że Sasuke ma taką przyjaciółkę
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Hejka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, trochę niezręcznie... ale coś mi się zdaje, że zawsze coś czuli do siebie i z braku laku okazywali właśnie to w tych licznych kłótniach, dogryzaniu sobie na każdym kroku i bójkach, jak dobrze, że Sasuke ma taką przyjaciółkę...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, trochę niezręcznie jest... ale wydaje mi się, że zawsze coś czuli do siebie i z braku laku okazywali właśnie przez kłótnie, dogryzanie sobie i bójki...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Iza