Rozdział 4
Sasuke wyszedł z domu trzaskając drzwiami. Jeszcze chyba
nigdy nie był tak wściekły. On i ten popieprzony Młot w jednym pokoju. Toż to
będzie wojna domowa. Ale zdał sobie sprawę z tego, że musi się z tym pogodzić.
Nic nie może zrobić. Podszedł do drzewa sakury i z całej siły uderzył w drzewo.
To nie był dobry pomysł, ponieważ zaraz przeszył go ostry ból, a ręka zaczęła
krwawić.
- I co ty wyprawiasz głupi Draniu?
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Naruto stał na balkonie i obserwował bruneta, który chodził
w tę i z powrotem po ogródku. Westchnął. Wiedział co musi zrobić i bardzo, ale
to bardzo mu się to nie podobało. Ale czego się nie robi dla ukochanej matki.
Jeszcze raz westchnął i wyszedł z pokoju. Zszedł na parter i podążył do ogrodu.
Kiedy zbliżał się do Sasuke ten uderzył pięścią w drzewo. Natychmiast zaczęła
lecieć mu krew.
- I co ty wyprawiasz głupi Draniu?
Brunet odwrócił się i posłał mu wściekłe spojrzenie. Jednak
blondyn za bardzo się tym nie przejął. Podszedł do niego i chwycił go za
krwawiącą rękę. Zaczął ją delikatnie dotykać.
- Co ty wyprawiasz idioto!? – Uchiha chciał wyrwać rękę.
- To ty jesteś tutaj największym idiotą. – Naruto mówił
nadzwyczaj spokojnie. – Na szczęście nie masz jej złamanej. Jest tylko mocno
stłuczona.
- A ty niby skąd to wiesz Młocie? – głos Sasuke był troszkę
spokojniejszy.
- Zapomniałeś kim jest moja mama? Czasami czytam jej
medyczne książki. – Naruto spojrzał prosto w czarne oczy. – Czy tak powinien
zachowywać się kapitan drużyny koszykarskiej? Za tydzień zaczynają się
rozgrywki między szkolne. Mogłeś złamać sobie rękę. Jak wtedy mógłbyś kierować
drużyną? A z resztą straciłaby ona swojego najlepszego gracza.
Sasuke otworzył oczy ze zdumienia.
- Czy ty właśnie powiedziałeś, że jestem najlepszy?
- W kosza, tak. Za to ja w siatkę. – i uśmiechnął się do
niego. – Chodź trzeba się tobą zająć, bo jeszcze wda się zakażenie.
Blondyn zaciągnął Uchihę do łazienki, która znajdowała się
koło kuchni. Poszperał w szafce i znalazł apteczkę. Uśmiechnął się. Mama zawsze
miała apteczkę w łazience i kuchni. Odkręcił buteleczkę z wodą utlenioną,
ustawił zakrwawioną rękę bruneta nad zlewem.
- Może zaboleć. – powiedział i zaczął wylewać płyn prosto na
ranę.
Sasuke odruchowo chciał cofnąć rękę, ale okazało się, że
blondyn mocno go trzyma. Kiedy rana była już czysta, zaczął smarować ją jakąś
maścią.
- Co to jest?
- Trucizna. – i zaśmiał się. – A tak na poważnie to maść na
stłuczenia. Sprawi, że rana szybciej się zagoi, a siniak będzie mniejszy.
Naruto delikatnie masował dłoń bruneta. Ten musiał przyznać,
że było to bardzo przyjemne. Maść miała w sobie aloes, więc wspaniale chłodziła
i sprawiała, że chłopak nie czuł już bólu. Był zaskoczony zachowaniem rywala.
Obserwował go cały czas. Uzumaki chwycił bandaż i zaczął zawijać nim rękę.
- No gotowe.
- Eee… Dzięki.
- Słuchaj Sasuke. Musimy pogadać. – podniósł na niego swoje
wielkie, błękitne jak ocean oczy.
- Piękne. –
pomyślał i zaraz skarcił się za takie myśli. – Jak
w ogóle coś takiego mogło przyjść mi go głowy? O czym młotku?
- O tej całej sytuacji. Będę z tobą szczery. Zależy mi na
tym, żeby moja mama była szczęśliwa. Jeszcze nigdy jej takiej nie widziałem. Z
tego co widzę twój tata też jest bardzo szczęśliwy. Nie zakłócajmy ich
szczęścia naszymi kłótniami.
- Co ty próbujesz mi powiedzieć?
- Czy naprawdę jesteś taki głupi? – wściekł się.
- Ja ci dam zaraz głupi! – wrzasnął brunet.
- No dobra! Uspokój się! Chodzi mi o to, żebyśmy się nie
kłócili przy rodzicach.
- I mamy udawać kochających się braci?
- E tam od razu kochających.
- Naruto. – teraz to Uchiha popatrzył głęboko w jego oczy. –
Czy ty wyobrażasz sobie nas w jednym pokoju?
- Wiesz jakoś nie bardzo.
- No właśnie.
- Ale i tak nic na to nie poradzimy. Spróbujmy powstrzymywać
się przy rodzicach. Z resztą nie lubię jak twój tata krzyczy. Jest wtedy taki
przerażający.
- Taaa. Masz rację. Też tego nie lubię. – westchnął. – No
dobra możemy spróbować.
- To fajnie. – ucieszył się blondyn i posłał chłopakowi swój
najpiękniejszy uśmiech.
W tym momencie Uchihę zatkało. Stwierdził, że jeszcze nigdy
nie widział tak pięknego uśmiechu, nawet u dziewczyny. Mimo wolnie jego usta
również rozszerzyły się w szczerym uśmiechu. Tak uśmiechniętych i wpatrujących
w siebie chłopców znalazła pani Uzumaki.
Ja się uśmiecham gdy to czytam :) Piękne <3/Befriment
OdpowiedzUsuńhaha ... popieram przedmówcę :P ja tak samo tyle ze przy okazji drę się na cały pokój jakie KAWAII!!!! ;)
OdpowiedzUsuńdrżę;]
OdpowiedzUsuńNo no,;D Widzę, że ta nić niezgody się pruje :D
OdpowiedzUsuńI dobrze xd
Sasuś myśli o pięknych oczach Naru -klasyk <3
No i tak od razu się miło zrobiło :3
Za tą weryfikacje to powinnam Cię zabić xD no proszę- jak milutko xD
Pozdrawiam, Ami-chan <3<3<3
zaczyna sięęę <3 /Maniaczka
OdpowiedzUsuńJA SIE uśmiecham jak to czytam... idę za następne rozdziały
OdpowiedzUsuńPs nie będę pod każdym rudziałem pisać kom. bo to niepotrzebne.
Uhm. A Naruś faktycznie ma śliczne te swoje oczęta. Chociaż Sasu też, nie zaprzeczę. Mykam dalej! :D
OdpowiedzUsuń~Daga ^.^'
Jezu kocham twoje opowiadania kochana <3
OdpowiedzUsuńOMFG! Dziewczyno, jesteś genialna! Nie wiem jak ty to robisz, ale twoje opowiadania od razu poprawiają mi humor ;)
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńSasuke już myśli o oczach Naruto, choć spróbują...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Hej,
OdpowiedzUsuńno rozdział wspaniały, Sasuke to już myśli o Naruto, i dobrze, że chociaż spróbują...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Iza
Hej,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, o tak Sasuke to już myśli o Naruto... i dobrze, że chociaż spróbują być razem...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga